Lukrowane rodzicielstwo to ściema. 6 sytuacji, w których znalazł się każdy rodzic
Monika Przybysz
30 marca 2021, 10:15·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 marca 2021, 10:15
“A miało być tak pięknie” - powiedział… każdy rodzić wszędzie na świecie patrząc beznamiętnie na swojego wrzeszczącego wniebogłosy “bombelka”. Że co? Że jednak przez większość czasu jest pięknie? Tylko nie rano, kiedy młody ma kolki? I nie po obiedzie, bo nie może się odbić? No i nie zawsze wieczorem, bo to nocny marek, po tatusiu...
Reklama.
Mhm. Taaaaak....
Skoro zlizaliśmy już tę cieniusieńką warstwę lukru ze słowa “rodzicielstwo”, możemy zacząć rozmawiać poważnie. Albo raczej “poważnie” bo jak już pewnie wiecie (albo jak się niebawem przekonacie) jedyny działający w tej sytuacji mechanizm obronny, który wyostrza się wprost proporcjonalnie do stopnia deprywacji snu, to sarkazm.
W zależności od sytuacji zbawić was może również ironia, niekontrolowany śmiech i spora doza dystansu do siebie. Czyżby nie wspominali o tym w szkole rodzenia? Cóż… A czy wspominali, że….
Nic dodać, nic ująć… No, może tylko tyle, że na wspomnienie robienia czegokolwiek po pijaku kręci się łezka w oku. Spokojnie, już niedługo. Przecież nikt nie powie, że jesteś złą matką, jeśli przestaniesz karmić trzyletnie dziecko piersią. Może tylko teściowa. I ta ześwirowana eko-matka z klatki obok…
Z drugiej strony, zawsze można mieć na to “wyfuflane”, jak powiedziałaby Ada, bohaterka “Mamy to” nowego serialu Player Original o trudach rodzicielstwa. Natomiast jej przyjaciółka, Ewa, najpierw pochwaliłaby mocne postanowienie nieprzeklinania przy dzieciach, a potem dodała, że nie ma co się “ten-tego” w tańcu, bo przecież….
Pamiętacie, jak pierwszy raz zobaczyliście położną przewijającą dziecko? I jak pomyśleliście, że to nie człowiek, tylko ninja, który trzema błyskawicznymi ruchami zamienia waszego gołego bobasa w dziecięce burrito?
Jasne, dzisiaj też potraficie jedną ręką zawijać becik, a drugą scrollować Instagrama, ale wtedy - robiło wrażenie.
Pytanie, jak poradzilibyście sobie z dwójką. Wyhodowanie dodatkowej pary rąk, póki co, nie jest szeroko dostępną opcją. Może klonowanie? To przecież możliwe…
Z drugiej strony, wszyscy wiemy, jak skończyła Dolly (tak, nie żyje), więc może póki co, poszukajcie lepszych metod radzenia sobie z trudami podwójnego rodzicielstwa. Na przykład zawsze możecie sprawdzić, jak w tej sytuacji funkcjonują inni rodzice, tacy jak Ewa i Szymon z “Mamy to”. Serio, po 10 minutach będziecie zamawiać okolicznościowe medale z napisem “Rodzice roku”.
Nie zawsze chcieć to móc. Bo na przykład można bardzo chcieć być kurą: znieść jajo, trochę się na nim pokokosić, a kiedy już wykluje się z niego mały nieopierzeniec, ubrać tę starą czerwoną, seksowną kieckę z dekoltem do pępka, zapomnieć stanika i wciąż wyglądać jak milion dolarów.
Tymczasem z waszej piersi zwisa aktualnie mały ssak, który testuje granice rozciągliwości ludzkiej skóry. Kiedy skończy, przez jakiś czas raczej nie macie co liczyć na szarfę Miss Universe. Ale od czego jest silna wola? Od czego są siłownie? Od czego kosmetyki cudownie ujędrniające?
Odpowiedź może, ale oczywiście absolutnie nie musi, brzmieć: od niczego. Serio nie musi. Wam się uda! Trzymamy kciuki!
Nie jesteś prawdziwym rodzicem, dopóki przypadkowa osoba z ulicy nie wepchnie ci łap do wózka, nie pomaca twojego dziecka po poliku, nie powie: “Kto ma takie fafule pulchniutkie?” i po chwili nie zastygnie z wyrazem przerażenia na twarzy, wskazując na głowę malucha. “A czemu on nie ma czapeczkii?” - usłyszycie niechybnie.
Co z tego, że jest 15 stopni, świeci słońce i nie ma wiatru? Oczywiście, że nic. Czapeczka to integralna część niemowlaka. A ty o niej nie pomyślałeś. Zdrowy rozsądku - wstydź się!
Jeśli myślicie, że pojawienie się dziecka na zawsze odmieni wasz związek to…. zależy. W różnych związkach może być przecież różnie. Na pewno są tacy, którzy mają czas na seks. Albo ochotę. Albo czasem myślą właśnie o nim, a nie o tym, że zaraz padną ze zmęczenia.