W jednym z niedawno wyemitowanym programie TVP "Pytanie na śniadanie" prowadzący przeprowadzili rozmowę na temat krzyku, jako formy komunikacji z dzieckiem. Po emisji osoby ze środowiska pracy z dziećmi, zabrali głos, a sama rozmowa została przyjęta dość "chłodno".
W Pnś padły niepokojące słowa o krzyku, jako formie komunikacji z dzieckiem.
Goście zasugerowali, że krzyk jest ok, a wszystko zależy od jego nacechowania emocjonalnego, a także, że nie zawsze powinniśmy czuć wyrzuty sumienia, kiedy nakrzyczymy na dziecko.
Padły określenia "typy krzyku", m.in. krzyk z miłością. Tylko, czym on jest i czy w ogóle istnieje?
Eksperci goszczeni w studio przedstawieni zostali jako blogerzy. I tu chyba zazgrzytało po raz pierwszy, Pytanie brzmi, czy prowadzenie bloga, nawet najbardziej poczytnego, czyni z kogoś "eksperta" na płaszczyźnie zdrowia psychicznego dzieci oraz wychowawczej?
Agresja to nie temat do telewizji śniadaniowej
To pytanie to nie atak. Goście w studio mieli na pewno do opowiedzenia niezwykle dużo fajnych rzeczy, również wychowawczych. Wydaje się jednak, że tak krucha tematyka, jak wpływ agresji werbalnej (jaką krzyk, bez wątpliwości jest) to już nie jest kwestia, której przewodnictwo powinniśmy powierzać w niedoświadczone wiedzą i potężnym doświadczeniem ręce.
Wideo zostało udostępnione przez wielu, również przez psycholog Dorotę Zawadzką, z opisem - Obejrzyjcie proszę. Jestem ciekawa Waszych opinii.
I niech mi ktoś wytłumaczy co to znaczy "Krzyczeć na dziecko z miłością"?
Jak dla mnie ciągle mamy kłopoty ze zrozumieniem dziecięcych potrzeb i emocji. Bo "my potrzebujemy krzyknąć", bo "my mamy emocje, które dziecko musi zrozumieć"(...)
Nie przepraszajmy za świadomość
Najsmutniejsze chyba w całej rozmowie było zdanie wypowiedziane przez dr Agatę Majewską, terapeutkę - "Ja wiem, że to brzmi strasznie, ale oddech i wycofanie się o krok, po to, by przyjrzeć się sobie, jak mogę pomóc sobie i dziecku w tej sytuacji, to praca którą musimy wykonać".
Dlaczego najsmutniejsze? Ponieważ najmądrzejsze, a wypowiedziane w tonie "Ja wiem, że to brzmi strasznie"... Strasznie brzmi krzyk w uszach naszych dzieci. I nie, nie jestem tą matką, która nigdy nie krzyknęła. Czuję natomiast, że zawsze jest dobry moment na rozpoczęcie pracy nad sobą. Wycofanie się, oddech i opanowanie złości i krzyku. Ku lepszej przyszłości, nie tylko naszych dzieci, ale również dla nas samych.