Zofia i Marta to dwie chemiczki, które wspólna pasja połączyła już w dzieciństwie. Zaczęło się od podkradania cioci kremów, skończyło na wspólnej marce kosmetycznej. I to marce niezwykłej, bo każdy kosmetyk dziewczyny tworzą samodzielnie i... testują na własnej skórze, by z dumą zdradzić, co dokładnie się w nim kryje. Jedno jest pewne, ich kosmetyczna seria "Niszcz pryszcz" pomogła tysiącom Polek poradzić sobie z trądzikiem.
Marta Remplewicz i Zofia Marciniak to dwie przyjaciółki, które z miłości do ziół stworzyły markę DLA Kosmetyki.
Ich seria produktów "Niszcz pryszcz" pomogła tysiącom Polek rozwiązać problem trądziku.
Ziołowe produkty tworzone w DLA Kosmetyki w swoim składzie zamiast wody posiadają ziołowe napary, dzięki temu działają na naszą skórę lepiej niż większość drogeryjnych produktów.
Czym wyróżniają się DLA Kosmetyki wśród innych dostępnych w drogeriach produktów?
Przede wszystkim zamieniamy wodę, której w kosmetyku może być nawet 90 proc., na świeżo przygotowane napary dokładnie w takiej ilości.
Woda po nałożeniu na skórę pod wpływem temperatury ciała od razu odparowuje i nie ma z niej żadnego pożytku. My zamieniamy ją na świeżo przygotowane napary ziołowe z całą gamą substancji aktywnych, stąd tak wysoka skuteczność naszych produktów.
Dla kogo są przeznaczone wasze kosmetyki?
Przede wszystkim dla osób z konkretnym problemem skórnym bądź z określonymi problemami z włosami. Nie ukrywam, że do tworzenia kosmetyków najbardziej motywuje nas konkretne wyzwanie: pryszcze, trądzik różowaty, wypadanie włosów, przetłuszczanie włosów, atopowe zapalenie skóry. Stworzenie kosmetyku, dzięki któremu ktoś pozbędzie się problemu skórnego, to wielka satysfakcja.
Zaczynamy od rozmowy z dermatologami, trychologami i szukania przyczyny danego problemu, potem przeprowadzamy research naukowych publikacji o substancjach aktywnych: co działa, jak to działa, dlaczego działa.
Kolejny etap to można powiedzieć... krok w tył i szukanie, co na to wszystko powie medycyna ludowa. Jakimi ziołami kiedyś leczono dane problemy skórne. Potem wiedzę naukową łączymy z rozwiązaniami medycyny ludowej.
I "recepty" sprzed wieków naprawdę działają?
Tak i niesamowite jest to, że ludzie bez sprzętu analitycznego, bez dostępu do wiedzy i możliwości komunikacji między ekspertami, wiedzieli, jak sobie radzić z różnego rodzaju problemami skórnymi i to często dużo skuteczniej niż dziś.
Kolejnym krokiem w tworzeniu receptur kosmetyków jest rozmowa z jednym z największych autorytetów świata fitoterapii i ziołolecznictwa – doktorem Henrykiem Różanskim – i po konsultacji z nim wszystko jakoś zaczyna układać się w całość. Jest pomysł na recepturę, następnie próby i teraz najważniejsze: testy testy testy.
I to na szczęście nie na zwierzętach.
Od razu na ludziach, a właściwie najpierw na sobie! Potem na najbliższych osobach z danym problemem skórnym. Obserwujemy swoją skórę, zmieniamy receptury aż do skutku i zazwyczaj po kilku latach powstaje produkt.
Po paru latach!?
Mój wymarzony szampon w kostce powstał po 4 latach modyfikacji i prac. Bardzo mi się marzył szampon w kostce, taki bez opakowania, bez plastiku. Tylko że było to pewnie jakieś 7 lat temu, gdy na na rynku nic takiego nie było, oprócz jednej firmy na świecie, która swój szampon robiła na bazie SLS.
Ja oczywiście chciałam stworzyć naturalną wersję. Koncepcja była konkretna – miał myć włosy skutecznie i na długo zachowywać ich świeżość. Pierwsze próby przeprowadziłam na sobie i efekt był "wow".
Mył świetnie i włosy długo wytrzymywały bez odświeżania. Stworzyłam więc większą ilość próbek i rozdałam po znajomych. U jednych koleżanek sprawdził się super, u innych bardzo słabo.
Może zawinił sposób mycia, może złe płukanie albo twardość wody – może przesadzają. Okazało się, że u niektórych zamiast gładkiej czupryny pojawiły się strąki, a włosów farbowanych w ogóle nie można nim myć.
Ta historia pokazuje, że jeden produkt potrzebował masy modyfikacji i pracy nad nim, by po czterech latach powstał szampon, który jest teraz wielkim hitem. A przy okazji prac i prób stworzyłyśmy właściwie całą serię włosomyjek zarówno w kostce, jak i w płynie, jednak Koniczynkowa Włosomyjka cieszy się największą popularnością.
To szampon do włosów wypadających, który po 4 tygodniach stosowania powoduje wzrost ilości "baby hair" o 20 proc! Te 4 lata pracy nie poszły na marne!
Wasz pomysł stworzenia szamponu w kostce powstał już siedem lat temu, był więc niesamowicie innowacyjny. Ale jest jeden kosmetyk, z którego wykonaniem byłyście pierwsze. Znalazłam w waszym asortymencie ziołoocty do włosów...
To kosmetyki na bazie naturalnego octu jabłkowego. Nasze babcie miały długie, piękne włosy, plecione w zgrabne koczki. Dlaczego? Bo stosowały właśnie "tylko i aż" płukanki z octu jabłkowego, więc my również przygotowałyśmy Koniczynkowy ziołoocet na bazie naturalnego octu jabłkowego z naszych polskich jabłuszek.
Koniczyna to roślinka typowo kobieca – łagodzi objawy menopauzy, a izoflawony w niej zawarte mają strukturę podobną do naszych estrogenów. Koniczyna ma zdolność hamowania procesu wypadania włosów.
Ziołoocet zamyka łuski włosa, dzięki czemu włosy są miękkie, pełne połysku i bardzo łatwo się układają. Nawilża – to gwarantuje odpowiednie stężenie, ocet jabłkowy musi być odpowiednio rozcieńczony. Po czterech tygodniach stosowania serii szampon i ziołoocet o 20 proc. wzrasta liczby nowych "baby hair".
Zapach octu się ulatnia i nie pozostaje na włosach, zaś substancje aktywne z koniczyny tak. Dzięki czemu ilość baby hair powoli i cichutko rośnie. Sposób użycia jest banalnie prosty. Wystarczy obficie spryskać umyte wcześniej włosy i skórę głowy, zawinąć na głowie ręcznik na 5-10 minut. Następnie wystylizować włosy i gotowe.
Naturalne składniki to podstawa waszych kosmetyków. Jak wygląda proces ich tworzenia, by zachować z nich jak najwięcej?
To świetne pytanie, bo clue działania ziół zawiera się w tym, jak "przerobimy" je na kosmetyk. Czasem, gdy słyszę, że ktoś mówi, że zioła nie działają, to bardzo się irytuję, bo zioła zawsze działają! Tylko muszą być bardzo dobrej jakości – najlepiej dla własnych celów zbierać je samemu, a poza tym muszą być odpowiednio przygotowane.
To, czy z danej rośliny robimy napar, odwar, a może macerat czy nalewkę, zależy od tego, na jakich związkach zawartych w roślinach nam zależy. Tutaj bardzo nam się przydaje wiedza chemiczna i nauka o ziołach z doktorem Różańskim, który pomaga nam od 2013 roku.
Poza tym trzeba pamiętać, że efekt działania ziół jest zazwyczaj po długim czasie stosowania. Gdy ktoś do przetłuszczających się włosów zastosuje nasz świetny Koperkowy szampon, to nie może oczekiwać efektów jego działania po jednym użyciu!
Proces pracy ziół to przywrócenie naszych naturalnych mechanizmów, w tym przypadku musimy przywrócić naturalną pracę gruczołów łojowych, doskonale nawilżyć skórę głowy, zmyć z włosów wszystko, co do tej pory było stosowane, i to zajmuje czas, nawet do pół roku. Ale zaletą jest też to, że efekt pozostaje z nami też na długo!
Bardzo ważne jest też łączenie roślin, ich synergia tak, aby współdziałały ze sobą a nie znosiły swoje działanie wzajemnie.
Jestem przerażona, gdy pytam twórców innych kosmetyków o to, dlaczego w danym produkcie jest akurat taka mieszanka olejków eterycznych, a on mi odpowiada "bo ładnie pachnie". To jak taki kosmetyk ma działać, skoro jego skład spełnia tylko walory zapachowe, estetyczne?
Czy macie jakiś jeden ulubiony kosmetyk w swoim asortymencie?
To trudne pytanie, bo każdy produkt, nad którym napracujemy się i zmierzymy kilka razy z pomysłem porzucenia go, bo coś nam nie wychodzi, ostatecznie jest nasz ulubiony.
Ale ja (Marta – red.) nie rozstaję się z Anyżową Ziołomyjką. To płyn do higieny intymnej i stworzony na potrzeby kobiet, które często borykają się z powracającymi infekcjami czy to po basenie, czy po przeziębieniu.
Zawiera olejki eteryczne, które skutecznie się z tym rozprawiają, poza tym zgodnie z pomysłem jednej z klientek ma działanie odmładzające.
Płyn do higieny intymnej?
Tak tak, odmładzające. Kiedyś zadzwoniła do nas klientka, mówiąc, że wszyscy dbają o skórę twarzy, dłoni, a skóra stref intymnych też się starzeje i mamy coś z tym zrobić. No i zrobiłyśmy! Poza tym ten płyn ma ma jeszcze jedną zaletę, ma olejki, które działają jak afrodyzjaki...
Za to moim ulubionym kremem jest "Kuracja nawilżająca na bazie naparu z owoców jarzębiny", bo ma mnóstwo witaminy C wraz z mleczkiem pszczelim. Ta synergia składników zapewnia pobudzanie skóry, tak aby sama się jak najlepiej regenerowała.
Ja to nazywam kremem, który dodaje skórze kopa, aby sama brała się do pracy i produkowała wszystko to, czego aktualnie potrzebuje. Obie mamy już 43 lata, a wszyscy nam mówią, że absolutnie na tyle nie wyglądamy, więc kremy działają!
W Internecie czytam mnóstwo pozytywnych opinii o kremie "Niszcz pryszcz". Co takiego się w nim kryło, że stał się takim hitem?
Od tego zaczęła się nasza historia i można powiedzieć, że to nasz kultowy kosmetyk. Stworzony został na bazie kory wierzby i krwawnika – ta kompozycja ziół reguluje pracę gruczołów łojowych, wycisza je, sprawia, że pracują wolniej.
Do tego są oleje naturalne, niekomedogenne, niezapychające. Kosmetyk przede wszystkim doskonale nawilża, co jest bardzo ważne przy cerach tłustych i z trądzikiem łojotokowym. Dziś coraz częściej się mówi, że produkt do cery trądzikowej musi nawilżać, ale jak my wypuszczałyśmy serię "Niszcz pryszcz", to absolutnie nikt o tym nie mówił.
Choć jest to logiczne, bo im bardziej cera jest nawilżona i natłuszczona, tym gruczoły łojowe są spokojniejsze. A im bardziej zabieramy żelami, peelingami to, co one wyprodukowały, to próbują nadrobić i wydzielają więcej sebum.
Czego jest za mało, a czego za dużo w pielęgnacji Polek? Jak powinnyśmy dobierać kosmetyk do naszych potrzeb?
Z rozmów z naszymi klientami wynika, że za dużo jest "ostrego" oczyszczania naszej skóry, zbyt mocnych produktów do mycia, zbyt dużo peelingów. To po prostu usuwa nasz płaszcz hydrolipidowy z powierzchni skóry i narusza nasze naturalne pH.
Zwiększa często TEWL (transepidermalna utratę wody), zbyt często złuszczamy nasz zrogowaciały naskórek (on się sam regeneruje i złuszcza co 28 dni).
Jeśli niszczymy naszą naturalną ochronę, a przecież natura po coś ją stworzyła, to narażamy siebie na działanie czynników zewnętrznych, np. zwiększamy dostęp wolnym rodnikom do głębszego działania, a jak wiadomo często one są przyczyną starzenia się skóry.
Tak jak w przypadku cery tłustej, o której już mówiłam wcześniej, zresztą prowadzimy również kanał na YouTube Kosmetyki DLA, gdzie pokazujemy aparaturowe badania cery. Pokazujemy, co dzieje się po myciu z naszą skórą. Na kanale pokazujemy także jakie zioła i w jaki sposób stosować na naszą skórę, zatem zapraszamy do oglądania.
Minimalizm czy rozbudowana pielęgnacja? Ile produktów kosmetycznych DLA Kosmetyki powinno stać na mojej półce, bym mogła dobrze zadbać o cerę?
My jesteśmy minimalistkami w życiu i również w pielęgnacji. Mamy ziołowy płyn do mycia twarzy na bazie świeżych naparów ziołowych – bez żadnych środków powierzchniowo czynnych, same zioła saponinowe i usuwa nawet makijaż wodoodporny.
Drugim kosmetykiem jest krem dostosowany do potrzeb naszej skóry. Jeśli mamy cerę suchą, zmęczoną, z uczuciem ściągnięcia, to sprawdzi się u nas kuracja regenerująca na bazie naparu z lipy i rumianku. To bardzo bogata wersja tłustego kremu, który świetnie sprawdzi się zimą przy suchym powietrzu w domach.
Jeśli cera ma już zmarszczki i chcemy ją pobudzić do pracy, warto zastosować kurację
nawilżającą na bazie naparu z owoców jarzębiny i mleczkiem pszczelim. Jeśli masz tłustą, trądzikową cerę, to polecamy naszą kultową serię "Niszcz pryszcz".
Jeśli nie wiesz, jaki produkt wybrać, to można do nas napisać, a my zawsze chętnie pomożemy dobrać najlepszy kosmetyk do potrzeb danej skóry. Pamiętajcie tylko proszę – nasze produkty nie pachną niczym mocne perfumy. To naturalne ziołowe zapachy, do których czasem należy się przyzwyczaić, ale są znakiem naturalnego składu.
Przepis na odwar z owoców jarzębiny
Twórczynie zdradziły nam przepis na odwar z owoców jarzębiny, który wspaniale nawilża skórę, podnosi jej elastyczność, sprężystość i odżywia.
Składniki:
- łyżka owoców jarzębiny
- szklanka wody
Sposób przygotowania: owoce jarzębiny zalać zimną wodą i gotować 5-10 minut, potem odstawić na 30 minut. Następnie wywar przecedzić i przemywać nim twarz kilka razy dziennie.
Wywar ma działanie przeciwzapalne, antyseptyczne i delikatnie rozjaśniające cerę, przywraca jej naturalny blask, szczególnie widać to przy cerach poszarzałych i zmęczonych.