
REKLAMA
Poświęcenie nawet największej miłości w imię... kilku dodatkowych godzin spędzonych pod ciepłą kołderką to żart, który obrazuje, jak dużą trudność sprawia ludziom wstawanie z rana. Przyznam szczerze, że i dla mnie poranna pobudka nie zawsze jest łatwa, zwłaszcza że w tej "sztuce na domowych deskach" gram nie tylko ja, ale cała moja rodzina.
Z witaniem dnia wiążą się niejednokrotnie zabawne sytuacje (niektórzy powiedzieliby, że żenujące wpadki, ale myślmy pozytywnie). Jeśli macie ochotę (i odwagę) podzielcie się swoimi w komentarzach pod tym tekstem. Ja opowiem o kilku własnych, które utkwiły mi w pamięci.
Klasyka gatunku to zamiana drugiego śniadania między członkami rodziny. Wyobraźcie sobie, że wkładacie tyle wysiłku, by przygotować jedzenie dla pociechy i nawet jakoś się wam to udaje, po czym okazuje się, że z powodu porannego roztargnienia zapakowaliście dziecku do pudełka nie te kanapki. Niby niewinna podmianka, ale gdyby pociecha była uczulona na gluten, to takie "odkrycie" w szkole nie byłoby dla niej wcale śmieszne.
Ubiór – niby taka prosta sprawa, ale z rana też bywa różnie. Własny to jeszcze pół biedy, bo przygotowany wczoraj wieczorem, gorzej w przypadku dziecka, które nagle zaczyna marudzić na przyszykowany poprzedniego dnia odzieżowy zestaw. Wówczas trzeba wykazać się dużą umiejętnością perswazji albo zabawić się szybko w porannego stylistę. Wciąż wspominam wyprawienie dziecka do przedszkola w bluzie, która czasy świetności miała już za sobą, i to akurat w dniu pamiątkowego zdjęcia. Pocieszeniem nie był fakt, że przynajmniej maluch był w “siódmym niebie”.
Poranny rozgardiasz w pakiecie z dalej sennym rodzicem to również gotowy scenariusz na komedię z motywem przewodnim w postaci zapominalstwa. A to nie zabrało się worka na gimnastykę, a to zabrało się worek, ale... ze sobą do pracy. Nie mówiąc już o jakichś ulubionych maskotkach-talizmanach. W najbardziej skrajnych przypadkach zdarzyło się i zapomnieć... dziecka. Wtedy do głowy uderza myśl – po co wyszłam z plecakiem za drzwi i zatrzasnęłam je za sobą, skoro mały właściciel szkolnej torby został w środku. Odpowiedzi brak.
Na szczęście wiele z tych porannych potknięć wyeliminował u mnie nawyk picia kawy. Teoretycznie scenariusz powinien wyglądać tak, że robisz najważniejsze rzeczy w ramach porannej "wyprawki" swojej rodziny, a potem delektujesz się smakiem ulubionego espresso tuż przed rozpoczęciem własnej pracy. Jeśli jednak poranek w domu bywa źródłem licznych wpadek, kawa jest wówczas wskazana na lepszy początek.
Kawie przypisuje się uniwersalne właściwości, więc sięgają po nią ludzie pod każdą szerokością geograficzną, aby się rozbudzić, zyskać energię i poprawić własną koncentrację. O tym, jak działa kawa na organizm, który niedawno przełączył się ze stanu snu na tryb jawy, można pisać długo i wiele. Ale nie na tym się tutaj skupiamy. Dla nas najważniejsze, że DZIAŁA i potrafi zmienić o 180 stopni witalność człowieka o porannej porze, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Oczywiście musi być to kawa dobrej jakości. Niektórzy uważają, że takową może zaserwować tylko przyzwoita kawiarnia. Trudno polemizować z tym stwierdzeniem, ale też trudno nie przyznać, że obecnie staliśmy się baristami we własnym domu. A ja jako osoba szanującą każdą minutę o poranku preferuję i tak parzenie kawy w domowym zaciszu. Ostatnio używam do tego mieszanki COSTA COFFEE HOME EDITION na bazie starannie wyselekcjonowanych ziaren.
Do tej pory zapach tych kaw unosił się jedynie z kubków serwowanych w kawiarniach należących do popularnej w Polsce sieci. Teraz za sprawą COSTA COFFEE HOME EDITION zawitał również pod domowe strzechy i to w czterech wariantach - Signature Blend, Signature Blend ciemno palona, The Bright Blend i Colombian Roast. Mnie najbardziej stawia na nogi Signature Blend Dark Roast - ciemno palona kawa, która posiada intensywny smak, ujawniający nuty ciemnej czekolady i prażonych migdałów. Wszystkie wersje dostosowane są do użytku w domowych ekspresach ciśnieniowych, kawiarkach, ekspresach kapsułkowych i przelewowych.
A wam jak mija poranek przed i po wypiciu kawy?
Artykuł powstał we współpracy z COSTA COFFEE HOME EDITION