W bloku przy ulicy Broniewskiego 91 na warszawskich Bielanach doszło do pożaru wózka dziecięcego. Stał on przy drzwiach wejściowych do jednego z mieszkań i to zaledwie przez kilka godzin. Sprawca pozostaje nieznany. Przypadek czy zemsta na rodzicach?
Początkowo nikt z lokatorów nie miał pojęcia, że na ich klatce schodowej pojawił się ogień. Zaalarmował ich dopiero unoszący się w powietrzu swąd spalenizny. Pożar wybuchł o godzinie 22.00. Pierwsi zareagowali właściciele wózka dziecięcego, którzy musieli walczyć z ogniem.
— Mąż z teściem poczuli smród w mieszkaniu, teść otworzył drzwi do mieszkania i wtedy buchnął ogień. Tu się wszystko paliło, do sufitu. Wszystko weszło do mieszkania, mąż momentalnie zamknął drzwi, złapał garnek z wodą i zaczęliśmy to gasić. My tu nie mamy wrogów, mieszkamy tu dopiero 2 lata i nawet nikogo tu nie znamy — mówi przerażona właścicielka wózka.
Ogień sięgał sufitu, a na korytarzu unosiły się kłęby czarnego dymu. Mieszkańcom jednak udało się ugasić pożar samodzielnie, nie wiadomo jednak, kto był sprawcą. Matka apeluje o pomoc w jego odnalezieniu.
Na klatce był jednak monitoring, cały materiał został zgrany. — Będzie decyzja policji, nie mamy jeszcze protokołu z komendy — zapewnia administracja budynku.
To nie pierwsza taka sytuacja. Jak przypominają mieszkańcy, już raz ktoś doprowadził do pożaru w bloku, w dodatku w Wigilię, ale wtedy doszło do niego w piwnicy. Strażacy apelują, by nie zagracać sprzętami korytarzy w blokach, jest to droga ewakuacyjna.
Wózek na klatce schodowej - tak czy nie
Z tego powodu temat rowerów i wózków zostawianych na klatce nie od dziś budzi sąsiedzkie spory. Jedni uważają, że trzymanie pojazdów pod drzwiami jest konieczne, inni, że to niebezpieczne i nieuczciwe.
W mediach społecznościowych temat wózków na klatce wraca co jakiś czas. Członkowie grupy na Facebooku dla mieszkańców Ursynowa żarliwie dyskutowali, czy można zostawić wózek dziecięcy na klatce schodowej. "Najgorzej, jak jedna z drugą postawią wózek w przejściu"; "Nie rozumiem robienia graciarni z korytarza"; "Straszne chamstwo i okazanie pogardy dla sąsiadów" – to tylko niektóre z opinii.
Teoretycznie racja – to, że klatka jest częścią wspólną, nie znaczy, że możemy z nią robić, co nam się podoba. Musi się podobać wszystkim. Znane są przypadki wrzucania do wózków butelek po wódce czy śmieci. Tak w ramach sugestii, że wózek jest niemile widziany. Czy i tym razem to taka sugestia?