Rodzice w obliczu kiepskiej kondycji edukacji w naszym kraju od dawna toczą boje z nauczycielami. Duża część to w nich widzi źródło problemu. Bo jasne – podstawa programowa jest przeładowana – ale dziesiątki ocen i sprawdzianów są faktem, podobnie jak lęk, który towarzyszy uczniom każdego dnia. Na te ostatnie z wymienionych czynników to właśnie nauczyciele mają wpływ. Jak do nich dotrzeć? Jak z nimi rozmawiać, by pozytywnie wpłynąć na relację rodzic-nauczyciel-uczeń? Podpowiedź znajdziecie w książce "Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku" dra Mikołaja Marceli.
"Kiedy miałem sześć lat, rodzice zapisali mnie na lekcje gry na pianinie. Z początku do tego pomysłu nie podszedłem entuzjastycznie, ale na pierwszych zajęciach od razu przepadłem! Nie chodziło jednak o niezwykłe brzmienie rodzinnego starego pianina, na którym swoje utwory komponował mój pradziadek (…) Zakochałem się w lekcjach dzięki swojej pierwszej nauczycielce (…) Miała na imię Anita. I choć ćwiczyliśmy w śmierdzącej piwnicy starego bloku, zupełnie mi to nie przeszkadzało.
Nie zostałem pianistą. Nie gram nawet na pianinie. Bo gdy moja pierwsza nauczycielka wyjechała, rodzice znaleźli mi kolejną – doskonałą, ze szkoły muzycznej, z wieloletnim doświadczeniem. Na pewno znała się na rzeczy, ale ja niemal z dnia na dzień straciłem cały swój zapał, a urok pianina prysnął" - pisze w swej książce Marcela.
Ta historia jest jedną z wielu, które potwierdzają teorię, że dzieci uczą się od tych, których lubią. Potwierdziły ją też doświadczenia amerykańskiej nauczycielki Rity Pierson, któa zasłynęła niezwykłym wystąpieniem na konferencji TED pt. "Every child needs a champion".
Zrobiła ona doświadczenie na grupie dzieci, które miały kiepskie wyniki w nauce. Nikt w nie nie wierzył, więc ona wzięła uczniów pod włos. "Zostaliście wybrani, by być w mojej klasie, dlatego że ja jestem najlepszą nauczycielką, a wy najlepszymi uczniami. Zebrano nas tu, byśmy pokazali, jak się to robi" – powiedziała Rita dzieciom.
W swoim podejściu była konsekwentna, nawet gdy dzieci zawalały testy. Efekty były zdumiewające. Dzieci nie tylko nadrobiły braki, ale stały się chętne do nauki, pogodne, przestały się bać i wstydzić.
To efekt samospełniającej się przepowiedni, który potwierdził też pewien harvardzki psycholog. Poprosił on o poinformowanie nowych nauczycieli w pewnej szkole, że mają w klasie pięciu wybitnie uzdolnionych uczniów, którzy są szczególnie predysponowani do uzyskania wysokich osiągnięć w nauce. Mimo że uczniowie ci nie wyróżniali się niczym spośród pozostałych, po roku edukacji to właśnie oni zrobili największe postępy. Tak ukuto pojęcie efektu Pigmaliona.
Pewnie powiecie: no dobrze, taki wpływ mają nauczyciele. Ale co mają z tą wiedzą zrobić rodzice? Cóż: dobrych, przyjaznych relacji z uczniami nie da się na nauczycielach wymusić, ani zmotywować do nich agresją, żądaniami, krytyką. Oto co radzi Mikołaj Marcela w swej książce:
Jasne, niektórzy nauczyciele mogą na początku was ignorować, wzruszać ramionami. Jednak z pewnością większość z nich myśli tak samo, jak wy!
Kiedy tylko wy, jako rodzice, porzucicie wymagania, by w dzienniku pojawiały się rzędy ocen, a edukację pojmiecie jako rozwój, a nie nauczanie, wielu nauczycieli odczuje ulgę. Przecież to nie są źli ludzie, którzy chcą szkodzić! Dlatego, zamiast wciąż mieć pretensje, wskażcie im ich zasoby, mają ich mnóstwo i wymienione są w powyższych punktach.
Konkretne propozycje dla nauczycieli
Dr Mikołaj Marcela zwraca uwagę na fakt, że szkoły są "instytucjami przymusowego pobytu", co z pewnością jest czynnikiem zniechęcającym do nauki. Więc może by tak opuścić mury szkoły od czasu do czasu? Połączyć naukę z życiem wokół?
"Zaproponujcie nauczycielom prowadzenie lekcji na świeżym powietrzu" - pisze autor "Jak nie spieprzyć życia dziecku". Przekonuje, że w bezpośrednim sąsiedztwie naszych domów i szkoły jest mnóstwo rzeczy do zrobienia. Chodzi o zrobienie czegoś dla społeczeństwa i ma to nawet swoją nazwę: "nauczanie partycypacyjne".
Na początek można zapytać lokalne społeczności, jakie mają potrzeby. "Przecież nauczanie to nie tylko wiedza, ale też praktyka i przede wszystkim, nauka rozwiązywania problemów" - pisze Marcela.
Drugą propozycją dla nauczycieli może być "rozsadzanie murów szkoły od środka”, czyli zapraszanie to niej gości. Można zaprosić dziennikarza na lekcję polskiego, botanika z pasji na biologię, blogera podróżniczego na geografię
Można zorganizować dla dzieci warsztaty z każdej możliwej dziedziny. Można przyjść do szkoły samemu, by opowiedzieć o swojej pracy! Taki cykl spotkań. Bo jak w książce przekonuje autor: każda lekcja to spotkanie.
Wszystko to poszerza horyzonty, sprawia, że szkoła daje się lubić, a nawet najbardziej zamknięci na zmianę nauczyciele będą mieli szansę dostrzec, że to również jest edukacja. W końcu każdy wątek z takich spotkań można połączyć z tematem lekcji.
Dr Mikołaj Marcela - teoretyk i praktyk edukacji. Nauczyciel i wykładowca akademicki, pisarz. Miłośnik nowych, kreatywnych, a przede wszystkim skutecznych rozwiązań. Mówi o edukacji jak nikt przed nim w Polsce. Jego książka "Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku" w sprzedaży jest od 29 stycznia 2020.
"Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku?", dr Mikołaj Marcela, wyd. MUZA SA
- By zawsze pamiętali, że kiedyś sami byli uczniami i mieli ograniczoną wiedzę – nierzadko bardziej niż to ma miejsce w przypadku ich podopiecznych.
- By swoimi doświadczeniem i wiedzą wspomagali uczniów, a nie skupiali się na wykazywaniu ich ignorancji.
- By korzystali ze swojej wiedzy dla dobra podopiecznych – pamiętajcie, że w systemie edukacji wasze dzieci pozbawione są jakiejkolwiek podmiotowości i praw, w trudnych sytuacjach mogą liczyć tylko na was i ewentualne wsparcie nauczyciela.
- By dali się polubić waszym dzieciom – przecież to fantastyczne dzieciaki, z niezwykłymi pasjami, ale i lękami. Jeśli tylko nauczyciele pokażą, że się nimi interesują, na pewno one odwdzięczą się tym samym. Przynajmniej tak mi podpowiada doświadczenie.
- By nie zapominali o poczuciu humoru – to zawsze pomaga i rozładowuje napięcia!