Mama miała odwieźć dzieci do szkoły, lecz... zapomniała je zabrać!
Mama miała odwieźć dzieci do szkoły, lecz... zapomniała je zabrać! fot. screen twitter

Poranna gonitwa to chleb powszedni wielu rodziców. Nierzadko zdarza się, że wychodzimy bez torebki, torby z drugim śniadaniem, czy kluczyków do auta. Jednak czy wychodząc z domu, by odwieźć dzieci do szkoły, można zapomnieć... dziecka? TAK!

REKLAMA
W "Pierwszych czytankach", książce, którą przedszkolaki otrzymały w tym roku w bibliotekach w ramach wyprawki czytelniczej od Instytutu Książki, znajduje się opowiadanie pt. "Wyścigi". To zabawna historia o tacie i synku, którzy codziennie rano niemiłosiernie spieszą się do przedszkola. Spieszą się tak bardzo, że pewnego dnia ambicje bycie w przedszkolu przed konkurencją (innymi rodzicami) biorą górę i... tata zapomina wziąć ze sobą dziecko.
Ten scenariusz znamy też z kultowego filmu, bez którego "nie ma świąt". Kevina, oczywiście. Jednak ta trudna do pojęcia fikcja literacka stała się rzeczywistością. Udokumentowała to pewna mama i podzieliła się nagraniem w sieci.
"Miałam zawieźć dzieci do szkoły, więc wsiadłam do samochodu i odjechałam. Nie ma ich w aucie. Jadę do szkoły bez moich dzieci. Wiozę dzieci do szkoły, a nie ma ich nawet w samochodzie" - mówi kobieta na filmie, który obejrzano już niemal 4 miliony razy.
Na ekranie widzimy puste tylne siedzenia, a w tle słyszymy, że kobieta zanosi się od śmiechu. Za jej dystans do siebie i poczucie humoru docenili ją inni rodzice. Wszyscy wszak rozumieją, na co stać rano rodzica, który musi ogarnąć tysiąc spraw i jeszcze zdążyć na czas.
"Pokaż nagranie z reakcją twoich dzieci!" - apelują pod postem. W opowiadaniu "Wyścigi" mały chłopiec czekał już ubrany na swojego tatę "z taką miną, jakby uważał, że zwariowałem" - czytamy.
"Wziąłem go za rękę i po raz pierwszy od bardzo dawna poszliśmy sobie do przedszkola powolutku, spacerkiem, żartując i przekomarzając się (…) I właśnie na pamiątkę tej niemądrej przygody lubię wstawać teraz wcześnie rano (…) myjemy się, ubieramy, a potem spokojnie idziemy do przedszkola (…) i jest fajnie" - pisze autor "Wyścigów".
Może każdemu rodzicowi, który rano pędzi na złamanie karku przydałaby się taka "wpadka"?