Pędzące? Żółwie? Już sama nazwa jest intrygująca, jednak wartość planszówki potwierdzają nie tylko zdobyte przez nią nagrody, tytuł najpopularniejszej i najchętniej kupowanej gry w sklepie Egmont, a najbardziej wymagające jury – współcześni świadomi rodzice. Rodzice, którzy nie kupią byle czego, a przed zakupem zrobią wielopoziomowy i pogłębiony risercz.
Najlepszy sposób na naukę? Tak, zgadliście! Zabawa. Na nic szantaże, przymusy, prośby i groźby. Zaufajcie sympatycznej stonodze i w jej nogi (?), ręce (?) oddajcie swoje pociechy, a nie straszne będzie im opanowanie kolorów i liczenia.
Pamiętacie grę karteczkowo-długopisową „Państwa miasta”? To pokochacie „Łap za słówka”! Osobiście jestem fanką tego typu zabaw i z doświadczenia wiem, że najlepsze spotkanie ze znajomymi to połączenie „wyzwania” i odpoczywania.
Zatem jeżeli znudziło wam się bezproduktywne plotkowanie przy winku, to „łapanie za słówka” brzmi jak idealny pomysł na rozruszanie towarzystwa. Adrenalina? Jest, bo myśleć trzeba szybko. Nutka ryzyka? Jest, bo nigdy nie wiesz, jakie słówko wybierze przeciwnik. Dobra zabawa? Gwarantowana.
– Gra podnosi nawet momentami adrenalinę i powoduje pulsowanie najdalszych zakamarków mózgu. U nas sprawdziła się w każdym towarzystwie. A podobała się tak bardzo, że nigdy nie zaprzestawaliśmy grania w momencie, gdy ktoś zdobył 15 punktów, jak zaleca instrukcja, ale graliśmy do chwili, gdy skończyły się nam wszystkie litery. A potem od nowa! – komentuje użytkowniczka forum o nicku „Baba Jaga”. Jak Baba Jaga poleca, to chyba wstyd odmówić, nie?
PS. Jak będziecie grać z dziećmi od 10. roku życia, to zrezygnujcie lepiej z alkoholu i poszukajcie innej taktyki.
Materiał powstał we współpracy z Egmont.