"Nie podoba ci się u tatusia? Nie musisz tam być". Mężczyźni opowiedzieli nam o rozwodowej traumie
Katarzyna Troszczyńska
19 marca 2019, 12:54·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 19 marca 2019, 12:54
Gdy wspólnie z Karoliną Głogowską napisałyśmy książkę „Inna kobieta” ( historia zdrady widziana oczami żony i kochanki) jeden z blogerów się oburzył: „Dlaczego autorki nie pokusiły się o napisanie tej historii z punktu widzenia mężczyzny? Dlaczego znowu głos mają kobiety?”
Dałam więc ogłoszenie na Facebooku: „Szukam mężczyzn po rozwodzie, którzy opowiedzą mi o kontaktach z dziećmi i byłą żoną”.
Reklama.
„Na samą myśl, że mam do tego wracać robi mi się niedobrze” - odezwał się Łukasz.
Zdaniem Kariny Choroś rozstanie z puntu widzenia mężczyzn przebiega najczęściej według dwóch scenariuszy. Pierwszy: on odchodzi do innej kobiety. Albo inna jest już na horyzoncie. Tacy mężczyźni zwykle dążą do odcięcia starego życia. Układają wszystko od nowa. Zaczynają nienawidzić eks. Ona była zła. Winna.
To mechanizm obronny, która ma pomóc mężczyźnie poradzić sobie z poczuciem winy. Zaczyna obwiniać partnerkę o wszystko. Z czasem nie tylko o rozstanie, ale też o to, że „tamta”, na przykład, źle wychowuje dzieci. Przypomina mi się historia koleżanki, której eks partner zrobił awanturę, że dziecko dostało kataru. „Jesteś pojebana, nie potrafisz zaopiekować się dzieckiem” - wrzeszczał.
I drugi scenariusz: gdy to ona odchodzi. Mężczyzna czuje się bardziej samotny, bo nie ma z kim o tym porozmawiać. Ona ma przyjaciółki, matkę, siostry. On co najwyżej kumpla, który go poklepie po plecach. – Taki mężczyzna cierpi, bo został wyrwany ze swojego życia. Zwykle to on się wyprowadza, jest zazdrosny o dzieci – mówi Karina Choroś – Boi się, że ona mu odetnie kontakty, a ojcem stanie się jej nowy partner.
Maciek: Zwlekałem z decyzją o rozwodzie. Bałem się. A jeśli żona dostanie histerii? Zacznie manipulować córkami? Stracę z nimi kontakt? Kolega regularnie wzywał policję do mieszkania eks.
Przychodził w czasie ustalonym przez sąd, żona nawet mu nie otwierała: „Olka nie ma” mówiła przez drzwi. „Gdzie jest? „Nie twoja sprawa”. Policję już wpuszczała, ale dziecka rzeczywiście nie było. Funkcjonariusze rozkładali ręce: „Syn jest u dziadków. Musicie się państwo porozumieć”. Kumpel był i jest bezradny: jego syn ma dwa lata. Rozwód wciąż trwa, a żona nie stosuje się do sądowych ustaleń.
Kamil: – Kobiety nie potrafią opanować emocji, pogrywają dziećmi. Napiszesz to? Mija 10 lat od mojego rozwodu. Mam nową partnerkę. Z synem i córką (dziś już są po dwudziestce) widuję się z rzadko. Traktują mnie jak skarbonkę. Kocham ich, oni to wiedzą. Ale nie akceptują nowej kobiety. Dla nich jestem tatusiem, który porzucił mamę. I tak, obarczam za to odpowiedzialnością byłą żonę.
Na początku rozumiałem jej gniew. Ale jak można być wściekłym na kogoś 10 lat? Od początku mówiła dzieciom o mnie złe rzeczy. Teściowa też mówiła. Kilka lat temu córka przyjechała do mnie rozstrzęsiona: „Pokłóciłam się z babcią, bo ciągle cię obraża. Mówi, że jesteś skurwy… i dziadem. Niedojdą i ruchaczem”. Okej, może byłem winny. Ale mówić takie rzeczy w obecności czternastolatki?
Egoizm – z tego trzeba zrezygnować
Karol mieszka w jednym z większych europejskich miast. Tam też uczy się jego córka, w tym roku zdaje maturę i wyjeżdża na studia do Anglii.
– Większość ojców, których znam ma z dziećmi kontakt weekendowy. Nie chciałem tak. Moje małżeństwo było nieudane, ale nie rozwodziliśmy się z żoną z powodu dziecka. Córka miała trzynaście lat, gdy słysząc kolejną kłótnię, krzyknęła: „Dlaczego wy się nie rozstaniecie!!”. Zrozumieliśmy, że ona nie potrzebuje naszego teatru. Jest jej gorzej, gdy udajemy.
U nas nie było awantur. Usiedliśmy wspólnie z Tosią, ustaliliśmy, że będziemy dzielić się opieką. Że tak samo mocno ją kochamy. Teraz tylko będziemy mieszkać oddzielnie. Tak, też się bałem się, że ją stracę. Żeby tak się nie stało, życie podporządkowałem córce. Wynająłem mieszkanie obok dawnego domu, codziennie po lekcjach przyjeżdżałem po Antosię do szkoły. Spędzaliśmy razem popołudnie. Wieczorem ją odwoziłem, w weekendy u mnie spała.
Dzięki temu dziś wiem, jakie ma koleżanki, co lubi jeść i jakie przedmioty sprawiają jej największe problemy. Znam ją. Równie dobrze jak mama, a może i lepiej, bo są sprawy, z którymi woli zwrócić się do mnie. Podobno mniej się denerwuję. Owszem, pewnie było mi łatwiej, bo mam wolny zawód i plan dnia układałem pod córkę. Ale jestem dowodem, że się da.
Decyzja Maciek: – Nie oszukujmy się, wszyscy wspierają kobiety. To zawsze on jest winny. On jest winny, gdy porzuca. On jest winny, gdy to ona odchodzi, bo co musiał nabroić. U mnie było tak samo.
A moja żona miała problemy z agresją i alkoholem. Patologia? Na zewnątrz piękna i zadbana menadżerka w korpo. Warszawski Mordor. Nigdy czasu dla dzieci, na rodzinę. Bo w tygodniu praca, a w weekendy praca, bo ona musi się zrelaksować, a ja tego na pewno nie zrozumiem. Więc siedziałem z dziećmi.
W pewnym momencie bałem się ją zostawić z dziewczynkami. Raz ja wróciłem później z pracy, ona była już nawalona, chrapała na kanapie. Godzina 23.00, nasze dwuletnia córka bawiła się na podłodze, siedmiolatka oglądała w pokoju bajki.
„Nie dorosłam do rodziny”- krzyczała często. W końcu powiedziałem: „Odchodzę”. Dostała jakiegoś szału, rzuciła się na mnie z pięściami, darła się. Dlaczego? Bo postanowiłem zrealizować to, o czym ona mówiła nieraz? Czy dlatego, że powiedziałem, że będę walczyć o opiekę nad córkami?
Kamil: – Zakochałem się w innej kobiecie. Walczyłem z tym, ale w końcu zrozumiałem, że to jest silniejsze ode mnie. Z żoną byliśmy szczęśliwi, ale gdy zacząłem częściej wyjeżdżać, zmieniła się. Czułem się nieustannie kontrolowany. "Gdzie jesteś, kiedy wrócisz?" - żądała ode mnie nieustannej dostępności.
Pracuję w branży handlowej, spotkania nieraz się przedłużały. Włączałem telefon– kilkadziesiąt wiadomości od niej. Zacząłem się odsuwać, potrzebowałem oddechu. Na jednym z wyjazdów poznałem Ankę. Zakręciło mnie od razu. Ale kilka miesięcy walczyłem ze sobą, oboje walczyliśmy. Jednak uczucie w końcu wygrało.
Powiedziałem żonie prawdę. To było straszne, bo mnie błagała. Potem zaczęła być zła. W lutym zdecydowałem się odejść, na jej prośbę zostałem w domu do końca czerwca, aż dzieci pojadą na wakacje. W pierwszym tygodniu lipca w naszym domy zrobiła wielką imprezę dla naszych wspólnych przyjaciół. Przedstawiła nowego partnera.
Tego wieczoru zdradziła wszystkim ze szczegółami jakim jestem draniem i co jej zrobiłem przez ostatnie miesiące życia. Zadzwonił do mnie kumpel: „Musiałem wyjść, bo to było niesmaczne”.
Początek Kamil:- Rzeczywiście znielubiłem moją eks. Mieliśmy w te wakacje na spokojnie porozmawiać z dziećmi. Wycofywała się potem i mówiła: "Powiedz, że już mnie nie kochasz, odchodzisz". Powiedziałem łagodnie.
Dzieci dostały histerii. Syn chciał mnie pobić, córka płakała. Żona darła się: „Zobacz co nam zrobiłeś”. To były najkoszmarniejsze miesiące mojego życia. Potem miałem wrażenie, że robi wszystko, żeby utrudniać mi spotkania. Tatuś spóźnił się 10 minut? Musi was nie kochać! Nie podoba wam się u tatusia? Przecież nie musicie tam być. Nieustanny opór.
Tęskniłem za dziećmi, ale w pewnym momencie miałem syndrom ucieczki. Nie, już nie mogę. Nie zniosę jej kolejnej agresji przez telefon. Czułem, że odsuwam się od syna, bo on ciągle płakał, że skrzywdziłem mu matkę. Z córką było mi łatwiej się porozumieć. To też są tematy tabu. Że można bać się swoich dzieci. Wiedzieć, że są zmanipulowani przez eks. Może łatwiej, gdy dzieci są małe?
Maciek: – Gdy zdecydowałem o rozstaniu żona z dnia na dzień stała się matka idealną. Rzuciła alkohol, zrezygnowała z imprez. Oczywiście nie chciała oddać mi opieki, ustaliliśmy opiekę naprzemienną. Z tym że młodsza córka miała być częściej z nią.
Po pół roku żona zaczęła się z tej opieki naprzemiennej wycofywać. Robiła afery. W sądzie twierdziła, że miała kryzys. Prawda jest taka, że każdy polski sąd jest za matką. Poszedłem jej na rękę, a potem ona kogoś poznała i zaczęła mnie od córek odcinać.
Nie spałem rok, zacząłem brać psychotropy. Mam zabrać dziewczynki na weekend? Ona w czwartek dzwoni, że chce przełożyć spotkanie, bo wyjeżdzają wszyscy, razem z dziećmi jej partnera, w góry. Wakacje umówione w lipcu? Nie, weź je w sierpniu, bo w lipcu mamy plany. No i nieustanne porównywanie mnie z obecnym partnerem: „On się tak wspaniale z nimi bawi”, „Pomaga w matematyce”, „Dziewczynki czują się przy nim taaakie bezpieczne”.
DZIŚ Karol: – U nas sprawy się pokomplikowały gdy pojawiła się inna kobieta. Nie do końca to rozumiałem. Przecież żona nie chciała ze mną być. Dlaczego więc zaczęła wypytywać córkę o moje życie prywatne? Dlaczego zaczęła ingerować. „Zakochałeś się, nie możesz się skupić na najważniejszym” denerwowała się.
Byłem cierpliwy i chyba tylko dlatego ta sytuacja znów się unormowała. W Polsce ogromnym problemem jest to, że ludzie nie mają umów rodzicielskich. Rozwieść się można tylko z kartką. Najlepiej pójść na mediacje i ustalić sztywny plan. Dni spędzane z ojcem, z matką. Ferie, święta, wakacje. My z moją eks tego planu trzymaliśmy się obsesyjnie i chyba tylko to nas uratowało. To pozwala opanować emocje, które – bardzo silne – są po obu stronach.
Maciek: – Ja też w końcu ubłagałam moją eks, żebyśmy poszli na terapię. Po to, żebyśmy ułożyli sobie te relacje dla córek. Terapeutka bardzo nam pomogła. Ja musiałem zrozumieć, że żona nie chce zabrać mi dzieci tylko walczy o swoje, ona też musiała zrozumieć, że nie mam zamiaru zniknąć i chcę walczyć. Mi się wydaje, że problem polega na tym, że kobieta uważa zwykle, że to ona ma największe prawa do dzieci. Urodziła więc one są jej. A z tym naprawdę trudno wygrać.
Kamil: – Zgadzam się z tym i szkoda, że się o tym nie mówi. Jest pewnie dużo dupków, ale jest też dużo facetów, którzy chcą się dogadać z eks. Ja żałuję jednego: że zabrakło mi cierpliwości. Że nie walczyłem o dzieci dostatecznie mocno tylko odpuszczałem.
Artykuł powstał we współpracy z Grupą Wydawniczą Foksal
Reklama.
Udostępnij: 256
Karina Choroś
psycholog
Z badań wynika, że 96 procent mężczyzn utrzymuje kontakt z byłymi żonami tylko ze względu na dzieci. Relacje są wymuszone i w wielu przypadkach prędzej czy później dochodzi do rozluźnienia więzi z dzieckiem. Zdarza się, że to same kobiety– zwykle zupełnie nieświadomie- manipulują dziećmi, walczą. Miłość przemienia się w nienawiść. To potęguje wzajemną niechęć do kontaktów.