Test 8-klasistów budzi wśród uczniów oraz ich rodziców wiele emocji. Nic dziwnego – to pierwszy test po reformie. Jednak teraz uczniowie mają kolejny powód do obaw – wyniki testu próbnego. Czy rzeczywiście jest się czego bać? Odpowiada nauczycielka języka polskiego.
Wyniki testów próbnych opublikowały wydawnictwa – średni wynik za test z języka polskiego to niecałe 50 proc. Testy te różniły się oczywiście od testu CKE, jednak wiadomo, że oficjalny test próbny okazał się trudniejszy, niż się spodziewano.
Zadanie podzieliło internautów – jedni twierdzili, że to pułapka na ucznia i nauczyciel powinien wykazać się dobrą wolą i zaliczyć odpowiedź, nawet jeśli została źle wpisana. Inni optowali za podejściem "test sprawdza nie tylko wiedzę, ale i czytanie ze zrozumieniem".
Jak się okazało, nauczyciel ma tu niewiele do gadania. Egzaminator sprawdza test według klucza, który bardzo precyzyjnie wyjaśnia nie tylko, które odpowiedzi są słuszne, ale i jak powinny zostać wpisane.
– Ja również sprawdzałam dla moich uczniów ten test i miałam dylemat, czy przyznać punkty w tej sytuacji. Przyznawałam, ale tylko dlatego, że egzamin próbny ocenia się w szkole i jest to sprawa między mną a uczniami. Będę jednak musiała im wyjaśnić, że na prawdziwym egzaminie punktów by nie otrzymali – wyjaśnia w rozmowie z MamaDu pani Katarzyna, nauczycielka języka polskiego.
Tak samo jest w sytuacji, gdy uczeń dobrze zaznaczył odpowiedź w tekście zadania, ale nie przeniósł jej na kartę odpowiedzi. Co z tego, że znał odpowiedź? Zadania zamknięte sprawdzane są automatycznie i jeśli uczeń nie przeniesie odpowiedzi we właściwe miejsce, punktów nie otrzyma.
– Można się buntować, ale takie jest życie i takie zasady. Sama jestem zwolenniczką nauczania praktycznego, a nie teoretycznego i nie mogę się pogodzić z tym, że uczniowie mogą być pokrzywdzeni przez takie podejście do sprawdzania wiedzy – dodaje pani Katarzyna.
Czy jest się czego bać?
– Egzamin ósmoklasisty będzie w tym roku po raz pierwszy i nikt nie wie, jak on będzie wyglądał, ja również nie wiem – przyznaje pani Katarzyna. Przy okazji wyraża nadzieję, że egzaminatorzy wyciągną wnioski z tego, jak poszły testy próbne i dostosują zadania na teście właściwym do umiejętności uczniów.
– Moi uczniowie w poprzednich latach, opuszczając szkołę podstawową, mieli wyniki statystycznie ponad 70 proc. skuteczności, a w tym roku egzamin próbny ósmoklasisty (Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego) zdali na 36 proc. Na teście z CKE wielu uczniów nawet nie podjęło głównego zadania pisemnego, a to dlatego, że małych form otwartych było aż dziesięć – opowiada nauczycielka.
Ponadto część zadań miało nieoczywiste rozwiązanie. – Proszę choćby przeczytać zadanie 4. z tego samego testu CKE. Moi uczniowie, ci zdolniejsi, wybierali błędną (według klucza) odpowiedź, a ci mniej zdolni wybierali poprawną, bo nie byli zbyt dociekliwi. Dlatego wszelkie wskazówki udzielane uczniom czy rodzicom niczemu nie służą, bo intencje autorów testów są naprawdę nieodgadnione, a żadnych algorytmów w nauce języka polskiego nie ma. No, może poza wykresami zdań – mówi pani Katarzyna.
Jej zdaniem uczulanie uczniów na pułapki w kluczu nie przyniosą wyższych wyników. Uczniowie doskonale wiedzą, że ich zadaniem jest ściśle wykonywać polecenia i w zadaniach zamkniętych przenosić odpowiedzi na kartę odpowiedzi. Pod koniec egzaminu egzaminator, odbierając prace, sprawdza, czy uczeń te odpowiedzi przeniósł we właściwe miejsce.
– Po egzaminie próbnym szczegółowo omawiam z uczniami poprawne odpowiedzi, błędy i analizujemy przyczyny popełnienia tych błędów. Ja tylko na omówienie wyników z uczniami poświęciłam parę godzin i upewniłam się, że każdy rozumie, co zrobił źle. Jednak na egzaminie uczeń jest zdany na siebie – podkreśla nauczycielka.
Lektury z lamusa
Co jeszcze mogło przyczynić się do kiepskich wyników? Zdaniem pani Katarzyny – dobór lektur.
– Język Fredry w "Zemście" czy Sienkiewicza w "Quo vadis", jak i tematyka, młodemu człowiekowi jest zupełnie obca. Stawarza to taką barierę, że młodzież, nawet ta zdolniejsza, nie jest w stanie lektur przeczytać. Próbują nawet się zmuszać, ale niewiele z nich rozumieją i rezygnują. "Syzyfowe prace" może językowo bardziej dostępne, ale bardzo nudne dla młodzieży. Miłą niespodzianką okazał się "Pan Tadeusz" – wbrew moim obawom młodzież twierdzi, że jest "spoko".
Treść lektur ma bezpośredni związek z testem. Obecnie poloniści nie mają żadnego wyboru wśród lektur obowiązkowych. Przed reformą nauczyciel miał pewną swobodę w wyborze lektur obowiązkowych, dlatego egzamin nie badał znajomości lektur, a tylko wymagane programem umiejętności (dotyczy to sprawdzianu szóstoklasisty).
– Uczniowie rozwiązywali zadania na podstawie załączonego tekstu. Obecnie zadania badają znajomość lektury obowiązkowej. Dany jest na przykład cytat i należy rozpoznać, z jakiej pochodzi on książki. Takie zadania były w egzaminie próbnym GWO. Uczeń nie odpowie, jeśli przeczytał streszczenie zamiast lektury, a tak robi, niestety, większość – wyjaśnia nauczycielka.
Jeszcze inną sprawą jest stopień trudności tekstów, na których oparte są zadania egzaminacyjne. Zarówno w egzaminie próbnym GWO, jak i CKE, pojawiły się teksty bardzo trudne, o wysokim stopniu abstrakcyjności. W egzaminie CKE – o wzajemnej relacji nauki, filozofii i zdrowego rozsądku. Uczniowie nie mają wprawy w czytaniu takiego rodzaju tekstów i jego zrozumienie sprawiło im dużą trudność.
– Do tej pory zadania zamknięte badały głównie umiejętność czytania ze zrozumieniem i młodzież latami uczona tej kompetencji radziła sobie dobrze. Teraz nacisk jest na powiązanie czytania z kompetencją rozumowania, wnioskowania oraz umiejętności uzasadniania odpowiedzi odpowiednimi argumentami. Niektóre zadania są wręcz zadaniami logicznymi. Musi minąć parę lat, zanim analizę tekstu literackiego przestawi się w tym kierunku i uczniowie nabędą wprawy w tych umiejętnościach – wyjaśnia pani Katarzyna.
Egzamin ósmoklasisty jest nowością i dlatego boją się i rodzice, i młodzież. Jak się okazuje, boją się też nauczyciele: – Martwimy się o naszą młodzież – przyznaje pani Katarzyna. Sytuacja jest o tyle stresująca, że test, który na razie nie rokuje najlepiej, będzie przepustką do szkoły średniej. Oby wnioski wyciągnęli nie tylko uczniowie, ale również autorzy arkuszy egzaminacyjnych!