Reklamę "Co się stanie, gdy Oreo dam" mogliśmy oglądać przed kilkoma miesiącami zarówno w telewizji, jak i w Internecie. Jeden z widzów poczuł się nią na tyle oburzony, że złożył skargę do Komisji Etyki Reklamy.
W reklamie ciasteczek Oreo wykorzystano jedną z najpopularniejszych w popkulturze postaci – wampira.
Jednemu z widzów jednak na tyle nie spodobała się wizja twórców filmiku, że złożył skargę do Komisji Etyki Reklamy. W piśmie podkreślił, że reklama może mieć negatywny wpływ na dzieci i oswajać je z nekrofilią. Taki wniosek wysnuł na podstawie fragmentu, w którym wampir tańczy z dziewczyną na cmentarzu. Chciał, by "uznano reklamę za mogącą zaszkodzić rozwojowi dzieci i sprzeczną z dobrymi obyczajami".
Do sprawy odniósł się producent ciastek. – Reklama przedstawia wampira tańczącego z dziewczyną – nie ma żadnych przesłanek, że jest to "trup na cmentarzu". W reklamie to wampir wychodzi z trumny, ale zamiast pożywiać się krwią dziewczyny (jak to wampiry miały w zwyczaju), łagodnieje i zmienia się za sprawą otrzymanego ciastka Oreo ("Co się stanie, gdy Oreo dam wampirowi…") – zaczyna romantycznie tańczyć i sięga po mleko zamiast krwi. Nie ma w niej również żadnych przesłanek seksualnych, nie wspominając o nekrofilii".
– Powyższe przedstawienie wampira oraz historii w reklamie nawiązuje do wierzeń ludowych w wielu kulturach, związanych z przekonaniem, że główną aktywnością wampira jest wysysanie swoim ofiarom krwi – dodał Mondelez International.
Zespół Orzekający Komisji Etyki Reklamy nie dopatrzył się niczego złego w reklamie i oddalił zarzuty. W komentarzach pod filmem na YouTubie wielu widzów podziela opinie, że reklama ma "niepokojący przekaz", połączenie ciastek z cmentarzem jest dziwne, a piosenka irytuje.