Grypa żołądkowa to jedna z największych bolączek rodziców i dzieci. Atakuje szybko i zwala z nóg. Wyzdrowieć musimy własnymi siłami, bo na tak zwaną jelitówkę nie ma lekarstwa. Dlatego rodzice prześcigają się w poradach, co zrobić, by uniknąć choroby, podczas gdy w szkole panuje epidemia. Ostatnim przebojem stał się... sok winogronowy.
Metoda leczenia jelitówki sokiem z winogron polega na wypiciu trzech szklanek płynu, kiedy zorientujemy się, że jesteśmy narażeni na zachorowanie. Czyli np. kiedy nasze dziecko przyniesie z przedszkola grypę żołądkową. Może to również zadziałać w drugą stronę – sok możemy podać dziecku, by uchronić je przed chorobą, kiedy wiemy, że jelitówka panuje w klasie. Mamy, które przetestowały ten sposób, twierdzą, że działa.
Brzmi jak szamańskie czary-mary, ale (na pierwszy rzut oka) badania naukowe są po stronie obrońców tego pomysłu. Otóż udowodniono, że sok winogronowy działa poprzez zmianę pH w jelitach i w ten sposób hamuje rozwój wirusa. Poza tym już w latach 70. mówiono o przeciwwirusowych właściwościach tego płynu.
Jednak, czy takie wyniki badań mają jakiekolwiek przełożenie na rzeczywistość? Okazuje się, że raczej nie. Według twórców zaufanej wśród specjalistów strony snopes.com, gdzie publikowane są wiarygodne i rzetelne wyniki różnych badań naukowych, poziomy pH w procesie trawienia są tak zróżnicowane, że wirus, tak czy inaczej, je przetrwa. Nawet jeśli na jakimś etapie pH w jelitach jest dla niego niekorzystne.
Co do przeciwwirusowych właściwości – może być tam ziarno prawdy, jednak moc soku winogronowego raczej nie jest tak duża, by wpłynąć na stan naszego zdrowia.
Dina Kulik, pediatra z Toronto, w rozmowie z portalem "Today's Parent" twierdzi, że kiedy organizm jest już zainfekowany, nie ma odwrotu, a picie soków tylko pogorszy sprawę. Na wzmocnienie w chorobie poleca po prostu pić wodę, za to w unikaniu infekcji najskuteczniejszy jest nawyk dokładnego mycia rąk.