Gdy kochamy, to zwykle trzymamy się tej najbliższej nam osoby kurczowo. Nawet gdy jest nam źle. Harmonia w związku zaczyna się rodzić wtedy, gdy obie strony chcą tego samego – naprawy, gdy mówimy o kryzysie. Czasem pracę nad zmianami należy rozpocząć przede wszystkim w przeformułowaniu oczekiwań. Antoine de Saint-Exupéry bardzo prosto przedstawił dojrzałą miłość: "Prawdziwa miłość zaczyna się tam, gdzie niczego już w zamian nie oczekuje". Co docenić w związku po latach, a co zmienić?
Mówić wprost
Pary w długoletnich związkach wypracowują własne sposoby na radzenie sobie z rodzinnym konfliktem. To pozwala im przetrwać. Każdy ma swój sposób, sprawdza się najbardziej ten, który pozwala na spojrzenie bardziej w głąb.
Kiedy coś jest nie tak, na ogół widzimy, czujemy, ale o tym nie mówimy. A szkoda, bo to pierwszy krok do szczęśliwej relacji. Jak to działa? Widzę, że coś się zaczyna dziać, zastanawiam się lub pytam wprost, o co tak naprawdę chodzi.
Proste, ale część z nas ma obawy, że otwartość w komunikacji coś zburzy, coś rujnuje. Okazuje się, że podobne obawy rujnują więcej i częściej, zamykają furtkę do właściwej komunikacji. Właśnie dlatego najczęściej psychoterapeuci w gabinecie słyszą: "O tym nie rozmawialiśmy" albo "próbowałem/próbowałam, ale ty nie chciałaś/chciałeś mnie słuchać".
Dla przełamania zacznij się po prostu śmiać
Warto przede wszystkim na konflikt spojrzeć także z tej pozytywnej perspektywy. Nie łudźmy się, nie ma na świecie par, które się nie kłócą. Kłótnia ma też paradoksalnie dobre strony, pobudza uczucia, oczyszcza, daje do zrozumienia, że obie strony walczą o być może coś ważnego.
Na zatarcia i napięcia, osobiście nie znam lepszego mechanizmu radzenia sobie z kryzysem od... poczucia humoru. Nawet kiedy nie ma z czego się śmiać, bo przechodząc trudności, ciężko o luz. Wtedy jednak choćby czarny humor pozwala nieco zdystansować się od codziennych trudnych sytuacji. Obśmiać problemy, oznacza wielokrotnie ugasić początek konfliktu.
Szczęśliwe małżeństwa z długim stażem to osoby, które dzielą czas poza pracą na spędzany wspólnie. Nie mówią: "Nie mam czasu lub ochoty". Idą na rower, do kina, na spacer. Robią coś razem, cokolwiek, co nie będzie związane z kredytem i dziećmi.
Potrafią również robić też coś osobno, samotnie, dla oddechu i choćby po to, by zatęsknić, przypomnieć, co kochamy w sobie najbardziej. – Po krótkich negocjacjach moja żona zgadza się na mój samotny wypad w góry – chwali mi się znajomy. – Pozwala mi złapać zdrowy dystans do tego, co dzieje się w moim życiu – dodaje.
Brak komunikacji, toksyczne zachowania (zmuszanie, osaczanie, zabieranie wolności) i szkodliwe nawyki wyniesione z domu rodzinnego mogą zepsuć miłość i wspólne życie nawet najbardziej dopasowanym parom.
Kiedy następuje uzdrowienie relacji? Być może osiągnięcie takiego stanu zajmie nawet kilka lat, ale to nic w porównaniu do całego życia w przeciętności.