Dziś setki dzieci po raz pierwszy przekroczyły próg przedszkola. To dla nich duży stres – bez względu na to, czy mają 3 czy 5 lat, w ich życiu to ogromna zmiana. Pomóc – tak dzieciom, jak i rodzicom – może dobra adaptacja. O tym, jak powinna wyglądać, mówi Dorota Zawadzka.
Wystarczy zajrzeć na stronę pierwszego lepszego przedszkola, żeby znaleźć "5 kroków dobrej adaptacji" albo "Prośbę dziecka do mamy i taty". Z tym że porady zawarte w tego typu listach często wzajemnie się wykluczają. I tak jedni radzą, żeby nie wchodzić z dzieckiem do sali i nie przedłużać rozstania, a inni – żeby zostać z dzieckiem tak długo, jak potrzebuje, a do sali jednak wejść.
– Myślę, że to są rady, które dotyczą dwóch różnych sytuacji. Ta pierwsza, czyli "pożegnać się i odejść", to jest rada na czas, kiedy jesteśmy już po etapie adaptacji. Czyli np. w ciągu pierwszego miesiąca, żeby nie przedłużać tego momentu rozstania, bo to jest najtrudniejsze dla dziecka. Natomiast ta druga rada, to raczej rada właśnie na ten czas adaptacyjny – mówi w rozmowie z MamaDu.pl Dorota Zawadzka, psycholog dziecięca znana m.in. z programu "Superniania".
Adaptacja w przedszkolu lub żłobku jest kluczowa dla poczucia bezpieczeństwa dziecka. – Wtedy musimy być z dzieckiem, oswoić z nim sytuację bycia blisko, a jednak już trochę dalej. Adaptacja polega na tym, że my możemy być z dzieckiem cały dzień, wyjść do ogródka, kiedy chcemy. Wtedy przyglądamy się, poznajemy nowe otoczenie i dajemy dziecku czas na oswojenie się z tym – tłumaczy psycholog.
Trening czyni mistrza
Superniania podkreśla, że najlepiej dla dziecka, aby moment rozstania z rodzicami – który jest tutaj kluczowy – trenować powoli w ciągu wakacji.
– Jeśli od początku wakacji mieliśmy świadomość, że nasze dziecko idzie do przedszkola, to to, czego powinniśmy je nauczyć, to wcale nie samodzielne sikanie, ani samodzielne jedzenie, tylko właśnie zostanie bez rodzica. I trenowanie w czasie wakacji, że dziecko jest trochę w jakimś klubiku albo sali zabaw, nawet na chwilę, bo tu chodzi właśnie o ten moment rozstania – mówi Dorota Zawadzka. Kiedy rodzic już zniknie, opiekunki na pewno szybko zajmą dziecko czymś innym.
Jeśli jednak przez wakacje nie pomyśleliśmy o treningu, to koniecznie skorzystajmy z dni adaptacyjnych, jakie oferuje przedszkole. – Zawsze namawiam, żeby przejść tę procedurę adaptacyjną. Żeby nie mówić: "jakoś to będzie, zaprowadzę pierwszego dnia na 5 godzin, dziecko sobie poradzi". Jeśli przedszkole oferuje pięć dni, trzy dni czy nawet weekend, to żeby pójść, zobaczyć przedszkole, zobaczyć, jak dziecko reaguje – zachęca.
Mówmy, że będzie dobrze
Zawadzka podkreśla, żeby nie "pocieszać" dziecka słowami, że "nie ma się czego bać", "nie będzie strasznie" albo "nie będzie nudno", bo w ten sposób projektujemy dziecku obraz przedszkola właśnie jako strasznego i nieprzychylnego miejsca. Zamiast tego powiedzmy coś miłego – że będzie fajnie, będą ciekawe zabawy, nowi koledzy i miłe panie.
– Przede wszystkim musimy mówić dziecku, że rozumiemy, że to może być trudne, ale mama chodzi do pracy, tata chodzi do pracy. Nie możemy udawać, że to się nie dzieje. Bo często rodzice mówią: "nie będziemy o tym rozmawiać, bo jak będziemy rozmawiać, to dopiero będzie..." No nie, trzeba pokazać dziecku, że my widzimy jego problem, że widzimy, że sobie próbuje poradzić – zaznacza superniania.
Ważne też, żeby w pierwszych dniach dziecko nie miało przy sobie kogoś, kto sam nie radzi sobie z rozstaniem z maluchem. – Zawsze mówię, że odprowadza dziecko ta osoba, która radzi sobie lepiej. Może być to mama, tata, babcia, można na początek zatrudnić ciocię. Na pierwszym planie zawsze musi być dziecko, dlatego, że my sobie z tymi emocjami – lepiej lub gorzej – damy radę. Natomiast dziecko musi mieć obok stabilnego dorosłego, który mu powie i pokaże, że wszystko jest w porządku – zaznacza.
Za rękę z koleżanką
Dobrym sposobem na oswojenie dziecka z nowym miejscem i nową sytuacją jest znalezienie kolegi lub koleżanki. – Dobrze zrobić coś takiego, żeby w pierwszych dniach zaprzyjaźnić się z kimś, nawet na chybił trafił, żeby nasze dzieci wchodziły do przedszkola razem, za rękę. Bo jak jest ich dwoje, to ten lęk się inaczej rozkłada – tłumaczy Dorota Zawadzka.
Przyjaciel może być potrzebny też mamie lub tacie, którzy niejednokrotnie pierwsze dni przedszkola przeżywają bardziej niż same dzieci. – Jeśli rodzice sobie z tym nie radzą, to namawiam do tego, żeby zastanowili się, skąd to się bierze. Na przykład czy mają jakieś własne życie, czy mają co ze sobą zrobić, czy tylko siedzą i myślą: "ojej, co moje dziecko tam robi? czy nie dzieje mu się krzywda?" – mówi Zawadzka.
– Znam bardzo wiele mam, które mają takie poczucie, że tylko one są w stanie zapewnić dziecku odpowiednią opiekę. To nie do końca jest prawda, bo w pewnym wieku dziecko po prostu potrzebuje kontaktu z rówieśnikami i to jest bardzo dobry wybór, żeby dziecko poszło do przedszkola – zapewnia psycholog, jednak zwraca uwagę na pewien bardzo ważny warunek.
Mianowicie kluczowa jest obserwacja dziecka. – Zawsze trzeba bardzo uważnie słuchać, co dziecko mówi, obserwować, jak dziecko się zachowuje, jak wyglądają wieczory i noce, żeby odróżnić lęk separacyjny od sytuacji, w której dziecku dzieje się coś złego. Na przykład, gdy w grupie jest kolega, który dziecko bije, zaczepia, albo pani, która krzyczy. Trzeba być wrażliwym na te sygnały – zaznacza.
Jeśli dziecko moczy się w nocy, gorzej śpi w nocy, a rano urządza histerie, warto pomyśleć o planie B i być może odsunąć w czasie moment posłania go do przedszkola.