Dla większości kobiet to element codziennej higieny. Tak rujnują sobie zdrowie
Redakcja MamaDu
·3 minuty czytania
Publikacja artykułu:
Wiele kobiet się nad tym nie zastanawia, a noszenie wkładek higienicznych traktuje jak element codziennej higieny. Okazuje się, że czasem przynosi to więcej szkody, niż pożytku. Nicole Sochacki-Wójcicka (ginekolożka i blogerka Mamaginekolog) oraz dr Marta Błaszczak, ginekolog-położnik z Kliniki INVICTA w Gdańsku, rozwiewają wszelkie wątpliwości dotyczące używania wkładek.
Reklama.
Upławy to nie zawsze infekcja
Pierwsze skojarzenie z wkładkami? Upławy. Kobiety bardzo często upławy automatycznie wiążą z infekcją intymną. Z problemem udają się do ginekologa. Wiele z nich ma tak naprawdę zdrową wydzielinę – tylko jest jej po prostu więcej, z różnych względów. Kobiety, chroniąc swoją higienę, noszą całą dobę wkładkę, a w sekrecie wyznają: "Wstyd mi, że mąż zobaczy brudne majtki. Ta 'skorupa' obrzydza mnie samą". Pytanie, czy wkładki rzeczywiście w tym pomagają?
Czy wkładki to wymysł producentów, który zaburza biologię?
– Wkładki higieniczne mogą poprawiać komfort kobiety, dzięki uczuciu pewności i świeżości. Pomagają zachować higienę okolic intymnych i bielizny. Niektóre panie noszą je codziennie, inne stosują w okresie wzmożonego wydzielania przez organizm wydzieliny, zwłaszcza przed i po menstruacji oraz w połowie cyklu. Obecnie na rynku producenci prześcigają się w wymyślaniu coraz to innych typów tego rodzaju środków higieny: dostępne są wkładki np. ultra cienkie, dopasowane do rodzaju bielizny, czy bardziej chłonne. Niekiedy wkładki nasączane są substancjami zapachowymi lub pochłaniaczami wilgoci, które mogą prowadzić do powstania reakcji alergicznych (podrażnienia, wysuszenia skóry itd.) – opisuje dr Marta Błaszczak, ginekolog-położnik z Kliniki INVICTA w Gdańsk. No i rodzi się pytanie: czy te udoskonalone wkładki, pachnące aloesem, rumiankiem, różą, czy czymkolwiek innym, są bezpieczne?
– Najlepiej wybrać takie wkładki higinieczne, które są wykonane z naturalnego, oddychającego materiału. To bardzo ważne, gdyż kobiece strefy intymne powinny mieć zapewniony stały dostęp do powietrza. Nadmierna wilgoć sprzyja rozwojowi bakterii oraz grzybów, a to prosta droga do infekcji – sugeruje ginekolog-położnik z Kliniki INVICTA w Gdańsku.
Dziewczyny, to jest ludzkie!
Blogerka Mamaginekolog odpowiada na pytanie, czy spanie bez bielizny jest zdrowe i tłumaczy, że błona śluzowa pochwy oraz gruczoły znajdujące się w pochwie, przedsionku pochwy oraz w okolicach szyjki macicy – produkują śluz. To normalne. Ten śluz pełni wiele funkcji – po pierwsze sam fakt, że wciąż się produkuje i "wypływa" – jest mechanizmem samooczyszczenia się pochwy. Poza tym, jeżeli nasze okolice intymne są dotykane (czy to w kontekście zbliżenia intymnego czy po prostu przez kawałek materiału tudzież wkładki higienicznej) to tego śluzu będzie produkowało się więcej. Tak to po prostu działa. Więc jeżeli nie macie na sobie majtek, a tym bardziej wkładki – to tego prawidłowego śluzu produkuje się mniej – opisuje.
To pokazuje, że noszenie wkładek non stop, podrażnia okolice intymne (ciągły dotyk materiału), a to wpływa na dodatkową produkcję śluzu.
Noś, ale nie w nocy i z umiarem!
Mamaginekolog apeluje o nienoszenie wkładek w nocy i nie zakładaniu bielizny. Chodzi o dostęp powietrza poprzez nocne "wietrzenie". Wystarczy, że kobieta zrezygnuje z wkładek i majtek podczas snu, a zmniejsz to populacje bakterii i grzybów w okolicach intymnych. Kontakt z powietrzem sprawi też, że wydzielony śluz szybciej wyschnie.
Dr Marta Błaszczak również zwraca uwagę na ograniczenie noszenia wkładek. – Jeśli decydujemy się na używanie wkładek, zaleca się ich regularnie zmienianie – co ok. 4 godziny. Przed zmianą należy dokładnie umyć ręce. Najlepiej nie stosować takiego zabezpieczenia w nocy. Optymalnie jest używać wkładek z rozwagą, wtedy gdy są potrzebne – mówi dla mamaDu ekspertka.