Każdy rodzic wie, że wybór imienia dla dziecka to jedna z najtrudniejszych i najważniejszych decyzji. Kiedy już trafimy na to właściwe, szybko się do niego przywiązujemy i nie wyobrażamy sobie, żeby ktokolwiek mógł kazać nam je zmienić. Ta para musiała przejść prawdziwą urzędniczą batalię przez "zbyt męskie" imię córki.
W wielu zachodnich krajach popularne są uniwersalne imiona, które można nadawać zarówno dziewczynkom, jak i chłopcom. Wśród nich m.in. Alex, Bailey czy Carol. Jednak gdy małżeństwo z Francji postanowiło nazwać swoją malutką córeczkę Liam, zainterweniowała prokuratura.
Francuscy urzędnicy stwierdzili, że Liam to tradycyjne męskie imię, a fakt, że miałaby je nosić dziewczynka mógłby spowodować "ryzyko dezorientacji odnośnie płci dziecka".
– Byłoby to sprzeczne z interesami dziecka i w przyszłości mogłoby zaszkodzić jej w relacjach społecznych – podkreślają i kierują sprawę do sądu. Chcą, aby sąd zakazał rodzicom używania imienia Liam i zmusił ich do nadania dziewczynce innego imienia. W razie ich niezgody na takie rozwiązanie, imię dla dziewczynki miałby wybrać sąd.
Jako argument prokurator przywołał nazwiska słynnych osób noszących imię Liam, wśród nich lidera grupy Oasis Liama Gallaghera oraz aktora Liama Neesona.
Mimo, że zapadła już urzędowa decyzja, aby para nadała córce "bardziej kobiece imię", rodzice się nie poddają i zamierzają walczyć dalej. Wynajęli już prawnika. Termin rozprawy sądowej nie został jeszcze potwierdzony.
W Polsce decyduje rodzic
To nie pierwszy raz, kiedy francuscy urzędnicy próbują zakazać używania niewłaściwych imion. Tak naprawdę aż do 1993 roku rodzice we Francji musieli wybierać imiona dla swoich nowo narodzonych pociech ze specjalnej listy stworzonej i zaakceptowanej przez urzędników.
Także w Polsce do 2015 roku urzędnik mógł odmówić nadania dziecku imienia wybranego przez rodziców, jeśli uznał je za obraźliwe, ośmieszające lub w jakikolwiek sposób szkodzące interesom dziecka.
Na przykład wszystkie żeńskie imiona musiały kończyć się na "a". Nawet jeśli imię, które nie spełniało urzędowych wytycznych, trafiło do oficjalnego rejestru imion, urzędnik miał prawo odesłać rodziców z kwitkiem i nakazać im zmianę na inne, lub dodanie "żeńskiej końcówki". Obecnie urzędnicy nie mają nic do powiedzenia, a na placach zabaw coraz częściej pojawiają się oryginalne imiona.