Reklama.
Pani Basia napisała poruszający list z prośbą o poruszenie tematu. To ważne przesłanie, zwłaszcza że przed nami jeden z najtrudniejszych okresów.
Może cię zainteresować także: Szczyt zachorowań na grypę. Codziennie diagnozuje się ją u 30 tys. osób. Czy grozi nam epidemia?
W sobotę zmarła bliska mi osoba. Żona kuzyna. Matka dwójki dzieci 7 lat i 1,5 roku. Idealna matka, super rodzinka. Ostatnie co Ania wspólnie jeszcze zdążyła zrobić z córką to ozdoby z masy porcelanowej na choinkę i pierniki, zanim odeszła na zawsze.
Ania dbała o dom, męża dzieci o wszytko. Czuć było miłość w tym domu, spokój i wszystko inne czego w moim nie było. Ania zawsze pomocna, zorganizowana konfitury, przetwory, sosy z pomidorów do pizzy w szafie, wszystko ręcznie robione i od sąsiada bez chemii. Mnie się nie chciało za to jej bardzo. Anka zawsze dbała o zdrowie swojej rodziny. Rano na czczo cała rodzinka pijała mikstury na wzmocnienie na odporność itp. uzależnione od sezonu.
Gdy była jakaś choroba, Ania biegusiem do lekarza, a to z dziećmi, a to męża wyganiała. O sobie zapominała. I tak oto niedoleczona grypa ją załatwiła. Zdążyłam pogadać z nią jeszcze przez telefon, gdy trafiła do szpitala. W pierwszym dniu wspominała o anginie, zapaleniu ucha. Sekcja zwłok wykaże. Ani trafiła do szpitala 23.11.17 przez przypadek.
Poszła do rejonowego lekarza, bo myślała, że przeszła zawał. Od wakacji skarżyła się na zdrowie, ale jak to my baby i matki zawsze wszytko na głowie i zawsze usprawiedliwione przecież mam małego synka i może on mnie tak wykańcza. Zresztą teraz ogarniała dwójkę dzieci, a nie jedno, dom i męża. Gdy już nie potrafiła pokonać dwudziestu schodów w mieszkaniu, bardzo się zaniepokoiła. Zadzwoniła do przychodni i czekał dwa dni na wizytę, bo był full. Gdy już się pojawiła, na sygnale trafiła do szpitala... i zaczęło się. Najpierw zdiagnozowano zapalenie mięśnia sercowego, potem już poszło jak domino...
Powiększona wątroba, obustronne zapalenie płuc, woda dostała się do obu płuc, sepsa, wysiadły nerki. Pod respiratorem i w śpiączce umarła po 10 dniach zostawiając na świecie dwoje cudownych malutkich dzieci i męża... Nie będę pisać dalej, bo najgorsze jeszcze przed nimi Mikołaj, święta to i to usrane Życie bez MAMY, żony i Ani. Jakieś wnioski? Nie chcę pisać co dzieje się z córeczką, której została dopiero wczoraj przekazana informacja o śmierci jej mamusi i o synku który chodzi po domu od kilku dni i woła mama.
Nie będę bardziej się rozpisywać, co dzieje się teraz w tej rodzinie, sami możecie sobie wyobrazić tragedię tej rodziny. Wyję z bólu od soboty, bo miałyśmy dzieci w tym samym wieku. Ania miała 37 lat. Proszę o poruszenie tematu.