Czasem rodzice zderzają się ze ścianą. Nie są w stanie uzyskać pomocy od nikogo, bo ani nauczyciele, ani dyrekcja nie wyciągają pomocnej dłoni, a i na reakcję opiekunów agresora nie ma co liczyć.
To problem w każdej szkole, bez wyjątku
Dręczenie jest niestety zjawiskiem częstym w szkołach. Silniejsi zawsze są w stanie znaleźć kogoś, kto jest od nich słabszy psychicznie i/lub fizycznie i traktować go jak worek treningowy. Czasem takie historie trwają krótko, bo nauczyciel w porę dostrzega problem i interweniuje. Czasem rodzice dzieci, które mają konflikt, znajdują porozumienie i wypracowują jakieś rozsądne rozwiązanie korzystne dla wszystkich stron. Zdarzają się jednak sytuacje, gdy dziecko cierpi z powodu prześladowań, a rodzice nie są w stanie mu w żaden sposób pomóc. Do takich zdarzeń dochodzi często, różnią się one tylko finałem.
Rodzice zawsze chcą dla swoich dzieci jak najlepiej. Są w stanie walczyć o nie, czasem za wszelką cenę. I popełniają błędy, bo mogą się zagalopować. Tak jak mama Sary, nastolatki dręczonej przez rówieśniczkę. Kobieta bezskutecznie szukała pomocy u pedagogów, aż postanowiła, że sama sprawdzi, w czym tkwi problem. Dała więc dziecku dyktafon, by w czasie przerw w szkole nagrywała to, co mówi do niej inna uczennica. Niestety okazało się, że chcąc udowodnić nauczycielowi i rodzicom dziewczynki, do jakich niepokojących sytuacji dochodzi na terenie szkoły, została zgłoszona na policję. Metoda przez nią wykorzystana w obronie córki, nie jest zgodna z prawem, więc dyrekcja zamiast się skoncentrować na problemie, postanowiła spojrzeć na sprawę z niewłaściwej pozycji.
"Córce brakuje empatii, ale co ja mogę..." Moja córka od kilku tygodni chodzi smutna. Nie chce chodzić do szkoły, bo jedna z koleżanek nieustannie ją wyśmiewa i przekonuje innych, by postępowali tak samo. Obrażanie, wyciąganie majtek ze spodni, ocenianie, codziennie dziesiątki uszczypliwości. Niestety nauczyciel, mężczyzna (nauczyciel WF-u), nie widzi problemu. Nie znalazłam też wsparcia u matki dziewczynki, po rozmowie z nią była raczej przerażona i zrezygnowana. „Tak, wiem, że mojej córce brakuje empatii, tylko co ja mam z tym zrobić?”. Gdy rodzic pyta o to obcą osobę, to nie jest dobrze, bo to znak, że nie radzi sobie z wychowywaniem dziecka. Teraz pozostaje mi iść do pedagoga szkolnego i dyrekcji. Moja córka nie śpi po nocach, z uśmiechniętej i rozgadanej dziewczynki stała się cicha i niepewna siebie.
W ubiegłym roku szkolnym ta dziewczynka dręczyła inną osobę, ale nie chcę stosować metody, którą wykorzystała mama tamtej ofiary. Nie otrzymawszy pomocy ze strony nauczycieli i dyrekcji, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Tak nastraszyła nastolatkę, tak jej nagadała, że skończyło się dręczenie i wyśmiewanie. Tamta dziewczynka jest wolna, ale czy to pomogło rozwiązać problem? Dziś dręczona jest moje córka, więc niewątpliwie lubiąca poniżać inne dzieci dziewczynka, pomimo strachu, nie nauczyła się niczego.
Kontakt z innymi uczniami zakazany
Pytanie tylko, czy legalne i rozsądne metody przyniosą jakiekolwiek rezultaty, czy też żeby nie zniszczyć psychiki młodej osoby lepiej przenieść dziecko do innej klasy i szkoły? W jednej z podwarszawskich szkół pojawiło się w związku z takimi sytuacjami pismo rozesłane w dzienniczku elektronicznym do wszystkich rodziców. Zakazano w nim kontaktu z innymi uczniami na terenie szkoły, jeżeli dojdzie do jakiejś niemiłej sytuacji, kłótni czy pobicia pomiędzy dziećmi.
Teoretycznie rodzic, który zauważa problem powinien otrzymać stosowną pomoc od wychowawcy, współpracującego z pedagogiem szkolnym. Następnie na rozmowę powinni być wezwani rodzice obu stron, by wypracować wspólne stanowisko. W czasie godziny wychowawczej powinny odbyć się rozmowy i omówienie problemu. Dyrekcja powinna również angażować się sprawę, by sytuacja nie zaogniła się i by nie została nagłośniona w całej szkole, co mogłoby spowodować dla szykanowanego dziecka jeszcze większą traumę. Rozmowa z psychologiem przy ścisłej współpracy z jego rodzicami to kolejny punkt, niezwykle istotny. Warto wykorzystać wszystkie możliwości, zanim rodzic podejmie decyzję o przeniesieniu dziecka do innej klasy, bądź placówki. Nie ma bowiem pewności, czy w innej szkole nie dojdzie do podobnego terroru wobec dziecka, a dziecko może niestety zyskać przeświadczenie, że ucieczka to jedyny sposób rozwiązywania konfliktów.