Kto decyduje o tym, jak ma się ubierać uczeń?
Dyrektorzy mają teraz prawo do wprowadzenia w życie swoich pomysłów na usprawnienie funkcjonowania szkół. Według artykułu 193 przepisów wprowadzających ustawę o prawie oświatowym, przedszkola, szkoły podstawowe i specjalne muszą przyjąć nowe statuty do 30 listopada 2017 r. TVN24 sprawdził, jakie zmiany czekają młodzież i jakie zapisy pojawią się w nowych statutach.
W szkole podstawowej nr 2 w Krakowie na czarnej liście, czyli zakazanej są: makijaż, malowanie paznokci, farbowanie włosów oraz przychodzenie do szkoły w rozpuszczonych włosach. Wszystkie nakazy dotyczą, jak widać dziewczynek i to przez nie będą najdotkliwiej odebrane. Dyrekcja placówki tłumaczy, że uczennice muszą mieć związane włosy, bo dzięki temu będzie można powstrzymywać wszawicę w placówce. W innej szkole podstawowej w Krakowie także kontrowersje wzbudził zapis dotyczący wyglądu dziewczynek, bo dzięki związanym włosom, będą one miały lepszą widoczność, pochylając się nad zeszytem.
W XXI Liceum Ogólnokształcącym w Łodzi zakazane są dredy i irokezy, wyzywający makijaż, jak i buty na wysokim obcasie. W sekretariacie przygotowano kosmetyki do usuwania nadmiernego makijażu oraz zmywacz do paznokci. Każda uczennica, która nie ukryje się przed czujnym okiem nauczyciela, właśnie tu wyląduje i chcąc nie chcąc, będzie musiała dostosować się do panujących zasad.
- W łazience jest ciepła woda, są ręczniki, można umyć twarz, jeśli makijaż jest zbyt wyzywający. I potem się już nie gniewamy na te uczennice, które tak przychodzą — tłumaczy TVN24 Małgorzata Zaradzka, dyrektorka liceum.
Obostrzenia w wyglądzie uczniów nie dotyczą na szczęście wszystkich placówek. Część dyrektorów nie rozumie, dlaczego mieliby w jakikolwiek sposób narzucać dzieciom, jak mają wyglądać i doceniają inicjatywę dzieci w tworzeniu własnego wizerunku.
Zdania wśród rodziców także są podzielone. Część z nich uważa, że takie restrykcje przepisy przydałyby się w szkołach, bo dzieci coraz śmielej sięgają po kosmetyki, farby do włosów i kolczyki w uszach, czy ustach. Wielu rodziców widzi w tym jednak nadmierną ingerencję w wygląd dzieci, w ich indywidualizm i wolność wyboru.
Zmiany ustalane po cichu
Na temat zmian informował już Dariusz Chętkowski, prowadzący bloga „Belferblog”. Zaskoczony jest on tym, ze wśród młodzieży panuje zupełna cisza na ten temat, choć sprawa dotyczy ich bezpośrednio.
Do "zespołów statutowych" wybierani są pedagodzy najbardziej zaufani, czyli najbliżsi dyrekcji. Nie prowadzą oni w zakresie praw uczniów żadnych rozmów i negocjacji, zakładając, że to, co zostanie ustalone, uczniowie będą musieli zaakceptować.
Sami mogli odbyć szkolenia w zakresie prac nad nowelizacją statutu szkoły, a podejmowane na nich zagadnienia to m.in.: „szczegółowe warunki i sposób oceniania wewnątrzszkolnego uczniów, o którym mowa w art. 44b ustawy o systemie”, "rodzaje nagród i warunki ich przyznawania uczniom oraz tryb wnoszenia zastrzeżeń do przyznanej nagrody", "obowiązki ucznia z uwzględnieniem zasad ubierania się uczniów na terenie szkoły lub noszenia na terenie szkoły jednolitego stroju", "przestrzegania warunków wnoszenia i korzystania z telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych na terenie szkoły".
Statuty szkół powinny być przesłane do 30 listopada 2017 r. do kuratorium oświaty. Uczniowie dowiedzą się o zmianach w funkcjonowaniu szkoły dopiero po zaakceptowaniu przez właściwego kuratora.
Mam wrażenie, że sytuacja się powtarza. Najpierw MEN przygotowało reformę, nie pytając nauczycieli o zdanie. Teraz wybrani nauczyciele przygotowują zmiany w przepisach, nie oglądając się na uczniów. Nikt nikogo nie zaprasza do współpracy. To norma, że się innym narzuca własne pomysły. Zero dyskusji, zero debat, ani grama twórczego fermentu – a przecież zmiany są totalne i dotyczą przyszłości każdego. Gdy nauczyciele poznali szczegóły reformy, w tym propozycje nowych podstaw programowych, reakcja była mniej więcej taka: „W dupie mam te zmiany, i tak będę robił, co chcę”. Jestem więcej niż pewien, że reakcja uczniów na nowy statut będzie podobna, choć pewnie bardziej widowiskowa.