Jak dziecko widzi pieniądze? 5 uproszczeń, które cię zaskoczą
Angelika M. Talaga
·3 minuty czytania
Publikacja artykułu:
Niektóre reakcje czy prośby dzieci związane z pieniędzmi i zakupami bywają frustrujące. A jeśli powiem ci, że zwykle są one racjonalne i adekwatne? Ale tak właśnie jest! Mam oczywiście na myśli: adekwatne do dziecięcego wyobrażenia pieniędzy, nie do rzeczywistości. Bo przecież, przykładowo, ktoś, kto jest przekonany, że pieniądze są nieskończone, będzie też bardziej beztroski w zakupach. A takie i inne nieprawdziwe przekonania miewają właśnie najmłodsi. Jakie uproszczenia stosują i jak to może wpływać na waszą rzeczywistość? Dowiesz się właśnie z tego artykułu.
Reklama.
Skąd się biorą pieniądze
Po tym, co dziecko myśli o pochodzeniu pieniądza, można zwykle oszacować jego wiek. Najmłodszy berbeć będzie przekonany, że banknoty i drobne pochodzą z portfela. Starszaki wiedzą już, że do portfela trafiają dopiero, gdy wyciągniemy je ze ściany (bankomatu)! A już zupełnie (prawie) świadome dzieci wiedzą, że rodzic pieniądze musi zarobić w pracy, wówczas pracodawca zanosi je do banku, z którego można je włożyć do portfela. Ale nawet świadomość pracy nie uwalnia dzieci od drugiego przekonania, jakim jest...
Pieniądze są nieskończone
Dzieci naprawdę mają prawo mieć poczucie, że pieniądze są nieskończone. A to dlatego, że często są świadkami takich oto sytuacji:
- Mama mówi w sklepie, że nie kupi Batmana, bo nie ma już pieniędzy. Następnie płaci za paliwo na stacji benzynowej.
- Tata mówi, że nie kupimy najnowszego iPada, bo nie stać nas na takie drogie sprzęty. Trzy tygodnie później wymienia pralkę na nową.
Powiesz pewnie, że to zupełnie inne sytuacje i paliwo czy pralka to rzeczy niezbędne. Ale czy masz pewność, że twoje dziecko jest o tym tak samo przekonane? Jaki wniosek może więc wysnuć z takich sytuacji? O taki: nawet jak rodzic mówi, że pieniędzy nie ma, to i tak zawsze zaraz się pojawią. Ale nie będzie to jedyny wniosek, dziecko może bowiem pomyśleć, że...
Rodzic kupuje sobie, co chce, a mnie nie chce
Historie z pralką i paliwem dowodzą w oczach dziecka, że problem nie leży ani w braku pieniędzy, ani w skali zakupów. Może za to leżeć w tym, że rodzice kupują produkty według swojego widzimisię, a Batmanów i iPodów nie kupują wyłącznie ze złej woli. Bo skoro rodzic może to kupić, to czemu nie chce? Ja wiem i ty wiesz, jaka jest prawda. Ale dziecku wciąż może być przykro, jeśli fałszywe przekonania na temat finansów domowych przesłaniają mu rzeczywistość.
Rok = nigdy
Czy wiesz, dlaczego 30-latkowie w Polsce nie oszczędzają na emeryturę? Przecież powinni już doskonale wiedzieć, że system emerytalny się załamał i nie ma co liczyć na państwową pomoc na starość. Skoro tak, to dlaczego tak wielu z nich żyje beztrosko? Cóż, może niekoniecznie żyją beztrosko, bo potrafią oszczędzić na wakacje czy nowe auto, ale emerytura i starość są przecież jeszcze taaaaaak dalekooooo.
Małym dzieciom podobnie jawi się rok. Jutro będzie sobota, za tydzień pójdziemy do kina, ale za miesiąc… kiedy to będzie? Rok to już kompletna abstrakcja. Jeśli więc proponujemy maluchom oszczędzanie na przyszłoroczne wakacje, to możemy się spotkać z niezrozumieniem. Z tego powodu dzieci są bardziej skłonne do podejmowania i rozumienia krótkoterminowych decyzji finansowych. A nawet bym powiedziała – impulsywnych, ale na to ma wpływ jeszcze coś innego...
Ludzie z reklam chcą nam pomóc
Podobnie jak z przekonań dziecka odnośnie tego, skąd się biorą pieniądze, również z wiedzy na temat reklam można szacować jego wiek. Na początku reklamy są po prostu „filmami z życia”, prawdziwymi w 100%. Piękne, kolorowe i zapierające dech w piersiach.
Następnie dzieci dowiadują się, że w reklamach grają aktorzy i nie wszystko w nich jest prawdziwe. Takie przekonanie jednak nie przeszkadza nadal wierzyć w to, że reklamy mają nam do przekazania jakąś wartościową wiedzę: o proszku, który warto kupić czy najsmaczniejszym jogurcie.
Po co nam, rodzicom, ta wiedza?
Czy to już wszystko? Och, nie! I chyba wie o tym każdy rodzic. Uproszczenia w świecie edukacji finansowej biorą się z tego, że dzieci nie rozumieją pieniędzy kompleksowo. Ale mówiąc całkiem szczerze, wielu dorosłych boryka się z tym samym problemem.
Dlatego jedyne, czego możemy sobie życzyć, to mniej frustracji, a więcej zrozumienia. Wiedząc, z jakiego przekonania wzięła się reakcja naszego dziecka, możemy na nią odpowiednio zareagować i być może nawet podjąć próbę wyjaśnienia, jak to naprawdę wygląda.
Artykuł przygotowany w ramach akcji edukacyjnej „Z dzieckiem o pieniądzach” prowadzonej przez Union Investment TFI SA.