Reklama.
Matki często dzielą się historiami, w których opisują, jak zwrócono im uwagę, że karmią piersią w miejscu publicznym: w centrum handlowym, restauracji, kościele czy na ławce w parku. Są jednak takie miejsca, gdzie takich sytuacji nie powinno być wcale.
NIGDY nie byłam tak wkurzona w ciągu całego mojego życia. Jesteśmy obecnie w szpitalu Candler w stanie mieście Savannah, gdzie czekamy z córką na zabieg. Kiedy czekaliśmy na jej powrót, synek zaczął być głodny, dlatego jak zwykle w takiej sytuacji zaczęłam go karmić. Syn ma mukowiscydozę, która jest chorobą genetyczną i wpływa na jego ciałko na wiele różnych sposobów. Jego trzustka i układ pokarmowy nie są tak sprawne, jak u zdrowego dziecka, co powoduje u niego częste poczucie głodu.
Zaczęłam go karmić. Nie było widać nagiej skóry, piersi ani sutków, tak naprawdę nawet nie można było na pierwszy rzut oka stwierdzić, że właśnie go karmię.
Kobieta, PRACOWNIK szpitala podeszła bezpośrednio do mnie i przykryła głowę mojego dziecka ręcznikiem. Kiedy go zerwałam, próbowała mi wmówić, że "muszę przykryć mu głowę" i siebie, jeżeli chcę zostać w szpitalu. Zapytałam, czy wie, że to, co zrobiła, jest nielegalne, a ona nadal próbowała mi tłumaczyć, że są to reguły szpitala.
JAKI DO DIABŁA SZPITAL MA TAKIE ZASADY? Zatem Pani WILLIAMS ze szpitala Candler, nie wiem, co sobie myślałaś zbliżając się do mnie dzisiejszego ranka, ale z pewnością trafiłaś na nieodpowiednią osobę. Sama zakryj swoją pustą głowę, jeżeli masz problem z karmieniem przeze mnie mojego syna.