Kiedy oczekiwanie staje się nie do zniesienia, ukrywam się pod kocem z telefonem mając nadzieję, że moje dziecko w połowie już uśpione nie zauważy, co robię(…).
Są jednak noce, kiedy nie wygląda to tak nędznie. Właściwie wtedy jest pięknie.
Leżę przy nich, podczas kiedy one dryfują gdzieś pomiędzy przebudzeniem a marzeniem sennym. Te momenty są tak magiczne i intymne, jak mogłam wyobrazić sobie rodzicielstwo, zanim miałam dzieci i wtedy zdaję sobie sprawę z tego, jak bardzo bezwstydnie zalewam się łzami.
Czasem w tej ciemności dostaję odrobinę słodkich włosów, czuję ciepłe policzki na mojej szyi lub ich małe serce bijące obok mojego(…).
Słyszałam wszystkie argumenty przeciw takiemu zasypianiu przy swoich dzieciach, że to zły nawyk. To niby nr 1, który powinieneś złamać, gdy twoje dzieci są jeszcze niemowlętami.
Co jednak, jeśli nie chcesz tego zrobić? Co, jeśli chcesz pielęgnować je i utulać każdej nocy?
A potem, nawet wtedy, gdy wyrastają z tego wszystkiego, co jeśli poproszą, żebyś po prostu z nimi poleżał,uspokoił ich swoją obecnością, dopóki nie zasną?
Możesz zapytać – jak dzieci mają nauczyć uspokajać się samodzielnie? Jak mają nauczyć się samodzielnie zasypiać? Czyżbyś zamierzał wychować zależne od innych dzieci, które nigdy nie nauczą się funkcjonować w świecie bez ciebie?
Odpowiedź na ostatnie pytanie jest jednoznaczna. Liczne badania wykazały, że im bardziej przywiązane dzieci są, tym bardziej bezpieczne się czują i stają się bardziej niezależne. Ma to sens, jeśli zastanowisz się nad tym: zapewnienie bezpieczeństwa dzieciom sprawia, że czują się pewnie i z łatwością odnajdują swoje miejsce na świecie.
To nie oznacza, że każda rodzina musi leżeć razem z dzieckiem przed snem każdej nocy. Istnieje wiele sposobów ukształtowania w dzieciach poczucia bezpieczeństwa.
Wiem również, że nie ma powodu, aby nie robić tego, co działa u ciebie i z twoimi dziećmi. I że tylko dlatego, że pozwalasz swoim dzieciom na ten zwyczaj nie oznacza, że nie będą zdolne do adaptacji, gdy nie ma będzie cię przy nich.
Leżę z dziećmi, bo chcą, żebym to robiła, bo to jest coś, co zawsze robiliśmy i dlatego, że chociaż często żałuję tych dodatkowych 10-20 minut oczekiwania, to jest naprawdę zaledwie garść minut mojego dnia, ale to znaczy wszystko dla moich dzieci.
Leżę z nimi, ponieważ pomiędzy szkołą, pracą, posiłkami, pracą domową i innymi zobowiązaniami, rzadko mamy możliwość razem milczeć i być blisko tak pięknie i głęboko, jak przed snem.
Leżę z nimi, bo po prostu nie lubię zasypiać sama
W wieku 38 lat wciąż mam potrzebę spokojnego zaśnięcia przy kimś. Nie chcę tego odbierać swoim kilkuletnim dzieciom.
Leżę z nimi, bo w ciągu ostatnich kilku lat było mnóstwo nocy, w których moje starsze dziecko nie potrzebowało mnie wcale, gdy dosłownie wyrzuciło mnie z pokoju, żeby mógł zasnąć sam. Ale leżę z nim w te wieczory, które są dla niego szczególne, kiedy jest niespokojny, lub po prostu potrzebuje mnie i nie wie dlaczego.
Położyłam się z nim, bo wiem, że dni, kiedy on tego potrzebuje są policzone.
Leżę z nimi, ponieważ mnie o to proszą, a ja jestem dla nich.
Tak, czasami pod koniec długiego dnia, jako mama, leżąc w ciemności, wiem, że to łóżko jest ostatnim miejscem, w którym chcę być. Czasami uważam, by mocno zaciskać zęby, tak by nie krzyczeć z frustracji.
Wiem jednak, że te chwile są bezcenne dla mnie i dla moich dzieci. I nie zamieniłabym ich na nic.