Reklama.
Wysyłamy dzieci na obozy licząc na profesjonalną opiekę doświadczonej kadry. Jak się okazuje, nie każde dziecko może jednak czuć się bezpieczne.
Od kilku lat jeżdżę na różne kolonie i obozy młodzieżowe. W tym roku spotkała mnie przykra sytuacja. Podczas kolonii, wśród 32 uczestników, było 8 osób z domu dziecka im. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Wojsławicach. Pewnego dnia opiekunka (z ramienia domu dziecka) uderzyła 7-letniego chłopca w twarz, wrzuciła pod prysznic, a następnie położyła go do spania.
Na drugi dzień, podczas śniadania, wraz z resztą kadry, zauważyliśmy ślad na twarzy chłopca po ewidentnym uderzeniu. Po zrobieniu zdjęć, nagraniu chłopaka, który opowiedział, co się wydarzyło poprzedniego wieczoru, kiedy opiekunka szarpiąc, zaprowadzila go do pokoju, wraz z Panią kierownik udałam się do lekarza dyżurującego w ośrodku, który potwierdził nasze przypuszczenia i słowa chłopca. Sprawa została zgłoszona na policję, chłopiec został poddany obdukcji.
Dziękuję pani kierownik i panom policjantom za podejście do sprawy, za pełne zaangażowanie i opiekę "od A do Z". Sprawa jest w toku i zrobię wszystko, żeby kobieta została pozbawiona praw do wykonywania zawodu i poniosła odpowiednie konsekwencje. Dodam, że owa osoba jest kuratorem sądowym wielu osób z tamtejszej placówki. Ciekawe, czy dyrektorka placówki wie, jakie metody wychowawcze stosują jej pracownicy np. ZIMNY PRYSZNIC!!!! Nie siedźmy cicho i nie udawajmy, że nie widzimy, kiedy dzieciom dzieje się krzywda. One nawet nie wiedzą, że takie sytuacje nie mają prawa bytu, dla nich to jest normalne!!! Serce pęka, gdy się tego słucha!
Myślę, że w Polsce znajdzie się więcej placówek, w których dzieci traktowane są, jak zwierzęta (chociaż nie wyobrażam sobie traktować tak swoich pupili), albo nawet gorzej. Nie bądźmy obojętni, reagujmy. Gdzie w tym wszystkim jest wychowanie, kształtowanie osobowości, przekazywanie wartości?!? Jak dzieci z takich placówek mają wyrosnąć na porządne, wartościowe dorosłe osoby, kiedy sami doświadczają agresji?! Ratujmy młode istoty z rąk osób, które nie radząc sobie, stosują przemoc.