Louis i John Donne podzielili się niezwykle smutną historią ze swojego życia. Nie ma nic gorszego bowiem niż przeżycie śmierci własnego dziecka i patrzenie na jego powolną i nieuchronną śmierć. Bakterie z gatunku Neisseria meningitidis, choć nie zawsze wywołują ciężką chorobę, to jednak gdy już zaatakują, są niezwykle zjadliwe i robią to z ogromną siłą. Mogą pozbawić życia nawet w ciągu 24 godzin od wystąpienia objawów.
Myśleliśmy, że to zwykłe przeziębienie. Zaczęła się gorączka, podejrzewaliśmy też ból gardła, bo synek nie chciał jeść. Początkowo nie martwiliśmy się zbytnio, to nie pierwsza infekcja u naszego synka. Jego stan jednak pogarszał się zbyt szybko. Gdy zaczął wymiotować i mieć drgawki, od razu zadzwoniliśmy po karetkę.
W ciągu kilku godzin pojawiła się wysypka wybroczynowa, nigdy takiej nie widzieliśmy. Najpierw to były małe krostki, ale gdy zaczęły zlewać się w plamki, lekarze od razu zdiagnozowali meningokoki. Szybko podali Harry’emu antybiotyki, ale niestety doszło już do zapalenia opon mózgowych. Lekarze byli bezradni. Gdy usłyszeliśmy, że nastąpiły trwałe zmiany w mózgu i nic już nie można zrobić dla naszego dziecka, byliśmy wstrząśnięci. To wszystko stało się tak szybko. Nasz 8-miesięczny synek odszedł do wieczności na naszych rękach. Bakterie spowodowały ogromne spustoszenie w jego ciele, ta choroba zjadła go od środka. Dziś możemy tylko przestrzec innych rodziców.
Wiele osób jest nosicielami bakterii, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Meningokoki żyją w noso-gardle miesiącami i mogą nie wywołać choroby. Niestety możemy przekazać ją innym, których organizm nie poradzi sobie z bakterią i wywoła ciężką chorobę. Wystarczy kaszel, kichanie, pocałunek, czy picie z tego samego kubka.
Może cię zainteresować także: Szczepią, bo częściej występują powikłania po chorobie niż po szczepieniu
Gdy obok objawów charakterystycznych dla grypy (bóle mięśni, wysoka gorączka, ból gardła, senność, nudności i wymioty, drgawki) pojawią się na ciele krostki, to wyraźny znak, że musimy dziecko bacznie obserwować. Krostki przy tym rodzaju zakażenia łatwo rozpoznać, wykonując tzw. "test szklanki". Chodzi o to, że gdy przyciśniemy dno szklanki do zmian na skórze, krostki nie zbledną. Drugim niepokojącym objawem będzie to, że dziecko będzie unikać brania na ręce i przytulania, co spowodowane jest przeczulicą skóry. Gdy już potwierdzimy, z czym mamy do czynienia, musimy natychmiast udać się do szpitala, by lekarze mogli podać dziecku stosowny antybiotyk.
Może cię zainteresować także: Rano poczuł się źle, a wieczorem już nie żył. Rodzice apelują, szczepcie swoje dzieci, zanim będzie za późno!