Wszystko, co nastolatki robią codziennie, a ty - nigdy. Ta książka to internetowa Biblia dla rodziców
Karolina Pałys
31 maja 2017, 14:23·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 31 maja 2017, 14:23
Kogo nie jarają proste rozwiązania? Ciebie, rodzicu nastolatka? Nie musisz odpowiadać. Heroiczna, z wychowawczego punktu widzenia, próba upierania się, że w życiu nie godzi się chodzić na łatwiznę, będzie równie żałosna, co stylistyczne zakusy dorosłego na młodzieżowy slang. Dlatego nie masz innego wyjścia, jak przeczytać najnowszą książkę Leszka Talki - “Nastolatek dla początkujących”.
Reklama.
Jego zasługi na polu rodzicielskiej edukacji trudno przecenić. Książki Talki to lektura obowiązkowa dla tych, którzy od czasu do czasu potrzebują pocieszenia w rodzicielskiej bezradności. Wystarczy wziąć do ręki dowolną pozycję z serii “Dziecko dla.. (początkujących / średnio-zaawansowanych / profesjonalistów / odważnych) i otworzyć na losowo wybranej stronie. Kilka minut lektury i już jesteśmy spokojniejsi. Talko miał z dziećmi podobne “przeboje” - co za ulga. Do tego potrafił z każdej historii wyciągnąć żartobliwy wniosek - ulga podwójna.
Zgodnie jednak z teorią, w myśl której wielkość rodzicielskiego kłopotu jest proporcjonalnie zależna od rozmiaru dziecka, napisanie “instrukcji obsługi” nastolatka powinno być trudniejsze. A jednak Talko to wyzwanie podjął. Ba, nawet więcej: na kilka miesięcy zanurzył się w internetowym świecie, w którym zarówno jego, jak i wasze dzieci spędzają znaczną część dnia.
“Nastolatek dla początkujących” to wyczerpująca relacja z podróży w miejsca, w które zapuszcza się niewielu dorosłych. Jeśli macie w tym miejscu ochotę zaprotestować i przekonywać, że przecież ogarniacie internety równie dobrze, co “młody” czy “młoda”, czas na bolesny “reality check”: posiadanie konta na Fejsie (a nawet używanie terminu “na fejsie” poprawnie w zdaniu) wcale o tym nie świadczy.
Jeśli nadal zamierzacie się upierać, czas na krótki sprawdzian: kto z was potrafi z głowy wymienić pięciu nie-żalowych jutuberów? Odnaleźć pokemona? Wytłumaczyć czym różni się piaskowiec od steatytu w Minecrafcie? Uwaga, odpowiedzi w stylu: “Kiedyś widziałem takiego jednego, który…” albo “Coś tam słyszałem…” nie są zaliczane. Jedziemy dalej: kto z was zarwał noc grając w GTA? Kto wie, jak się robi unboxing? Kto jest gotowy podjąć cynamonowy czelendż? Kto wysłał choć jednego snapa? No kto? Talko, na wasze szczęście.
Po przeczytaniu jego książki poczujecie się, jakbyście właśnie wymyślili Facebooka (albo Snapchata - bo już będziecie wiedzieć, co to). Odkryjecie, że kluczem do rozpracowania nastolatka nie jest tak naprawdę to, czy będziecie się w poszczególnych jutuberach, portalach czy czelendżach orientować, tylko to, czy spróbujecie się w temat zagłębić - bez uprzedzeń, wywracania oczami i wymądrzania.
Talko dokładnie to robi. Ogląda ciurkiem kilkanaście filmików na jutubie i ani razu nie wzdycha z zażenowaniem. Zamiast tego, z zapałem godnym rasowego badacza stara się zrozumieć na przykład, dlaczego dzieciaki jarają się oglądaniem kogoś, kto gra w gry, zamiast grać samodzielnie. I, co ważne, przyjmuje do wiadomości argumenty swoich konsultantów, czyli Syna i Córki, choć oczywiście nie ze wszystkimi się zgadza. Co ciekawe jednak, znajduje również wiele zaskakujących analogii pomiędzy dzisiejszą nastoletnią rzeczywistością, a życiem codziennym czasów własnej młodości:
Na początku jednego z rozdziałów Talko dochodzi do wniosku, że: “Rodzic dziwi się cały czas”. To, że czytając “Nastolatka dla początkujących” będziecie się dziwić nieustannie, jest gwarantowane. Kiedy jednak zamkniecie rozdziawione z ciekawości buzie, postarajcie się namówić swoje dzieciaki, żeby pokazały wam, jak się gra w gry, czy strzela fotki na Insta. Bo co innego teoria, a co innego praktyka. Żeby, jak głosi hasło z okładki, “nie dać się wylogować z ich życia” najpierw trzeba się do niego “zalogować”.
Artykuł powstał we współpracy z wydawnictwem Zwierciadło.
Reklama.
Leszek Talko
Nastolatek dla początkujących
Za 30 lat prawie każdy premier, kardynał, czy zdobywca Nobla będzie miał mnóstwo głupawych selfików krążących po sieci z lat dziecinnych. (...) - Za 20 lat może zobaczyć to wasz pracodawca - użyłem argumentu do podania w ewentualnej dyskusji.
- Tato, ja będę piłkarzem. Myślisz, że Ibrahimovicia ścigają za to, co napisał w internecie?
- Bo ja wiem - zastanowiłem się. - Tato, jak on był w moim wieku, to kradł rowery, bo nie miał czym dojechać na trening. Nikt nie ma do niego pretensji. Nawet mówią, że był zaradny.
- Ja natomiast będę miała własny biznes i nie będę miała pracodawcy - wzruszyła ramionami Córka, kończąc dyskusję.
Leszek Talko
Nastolatek dla początkujących
Zainstalowałem Snapchata, co jest pewnym sukcesem, bo podobno nie używa go nikt powyżej czterdziestki. Ma to ten minus, że nie wiem, co teraz. Namówiłem przynajmniej dwóch przyjaciół, żeby też sobie zainstalowali Snapchata. Przecież sam ze sobą nie będę korespondował. Zachęciłem ich tym, że wszystko znika i wreszcie będziemy mogli rozmawiać bez ograniczeń. Właściwie zawsze rozmawiamy bez ograniczeń, ale tym razem z pewnością by ich nie było. Cokolwiek napiszę, chociażby o żonie kumpla, natychmiast zniknie. Czy to nie piękne?
Leszek Talko
Nastolatek dla początkujących
- Ty jesteś taki analogowy - westchnęła córka. - Nikogo nie znasz.
To mnie zabolało. Inni rodzice - owszem, zgodzę się. Oni nikogo nie znają. Nawet nie wiedzą, kto wymyślił iPhone’a, nie wiedzą, o co chodzi w Battlefield, i nie mają pojęcia, czym się różni creative od survivalu w Mainecrafcie.
Ja jednak to wszystko wiem.
- Nic nie wiesz. Nie masz pojęcia, kto to jest ReZigiusz, nie wiesz, kto to Blowek. Musisz to nadrobić - powiedziała córka. - Jak chcesz opisać nastolatków, skoro nie oglądasz YpuTube’a?
Przyznałem jej rację, zarzuciłem telewizję i przerzuciłem się na YouTube’a.
Leszek Talko
Nastolatek dla początkujących
Przypominam sobie, jak sam byłem w wieku dzieci, i nie było co prawda pojawiających się i znikających pokemonów, ale było coś jeszcze lepszego: pojawiające się i znikające towary. A to rzucili mięso i zaraz znikło, a to telewizory i też zaraz znikły, potem cukier, papier toaletowy i pomarańcze. Ludzie mieli różne taktyki. Niektórzy latali (...) między sklepami. Inni z kolei cierpliwie warowali przed jednym sklepem. (...) I tak samo z tymi pokemonami.