
Mieszkanka Wielkiej Brytanii wybrała się z mężem i swoją 11 – miesięczną córką do przyjaciół. Rezygnując ze spania w ich domu, na podłodze, zdecydowali się na zameldowanie w hotelu. Wieczorem, kiedy ułożyli córeczkę do snu w bezpiecznym, turystycznym łóżeczku i pozostawiając włączony monitoring, wyszli na palcach z pokoju. Chcieli zjeść kolację, we dwoje w hotelowej restauracji.
Jedliśmy, piliśmy, po czym wróciliśmy do naszego pokoju, wyszczotkowaliśmy zęby, ubraliśmy się w pidżamy i o 22:00 byliśmy w łózkach.
Dopiero następnego dnia przy śniadaniu zrozumiałam, że moja decyzja mogła być nienajlepsza. Kiedy opowiedzieliśmy znajomym o swoim wieczorze, spotkaliśmy się ze zdezorientowanymi spojrzeniami i nieprzychylnymi komentarzami.
Brytyjka pisze dalej na łamach The Telegraph, że tak jak ona, wszyscy rodzice komentujący tę bardzo wrażliwą kwestię, pragnęli zachować anonimowość. Zadaje przy tym bardzo dużo pytań, nie rozumie skąd to społeczne oburzenie i czy prawdą jest, że naraziła dziecko na niebezpieczeństwo?
Czy naprawdę rodzic, który zostawi w ten sposób śpiące dziecko w pokoju, może zostać oskarżony o zaniedbanie? Czy personel hotelu, który uśmiecha się do nas, również oskarża nas za naszymi plecami?
Autorka pisze o współczesnych metodach monitorowania pomieszczeń i śpiących w nich dzieci. O tym, że natychmiast jesteśmy informowani o tym, że dziecko płacze lub wybudza się ze snu. I że w tym samym krótkim czasie jesteśmy w stanie się do dziecka dostać. To jedna strona.
Hotele starają się sprostać oczekiwaniom i potrzebom rodziców coraz śmielej. I tak rodzice mogą skorzystać z usług profesjonalnej opiekunki, w czasie gdy oni samą chcą na spędzić fajnie czas w hotelowej restauracji.