Odpowiedz sobie na to pytanie, ponieważ różnica jest realna i znaczna. Co uszczęśliwia twoje dziecko? Ulubiona pizza, pudełko czekoladek? Nowa zabawka? To wszystko można ogólnie nazwać szczęściem typu "fast-food". Szybki strzał, bez większego znaczenia. A jakie szczęście ma znaczenie?
Trudna podróż
Zadaniem odpowiedzialnego rodzica jest wychowanie dzieci tak, żeby nie potrzebowały opieki w dorosłym życiu. Tak, by potrafiły zatroszczyć się o swoje dobro. Dzieci, które uzależniają swoje szczęście od rodziców, będą w dorosłości szukać kogoś, kto im je zapewni. A to znowu nie wróży dobrze ich przyszłym związkom i relacjom. Uszczęśliwiając dzieci, uczymy ich, że ich szczęście zależy od kogoś innego, nigdy od nich samych.
Uszczęśliwianie siebie to indywidualna podróż, jedna z najtrudniejszych, jaką przychodzi nam podjąć. To codzienne zmaganie się ze swoimi słabościami, pokonywanie mniejszych i większych przeciwności losu. To w końcu stawianie sobie celów, coraz wyżej zawieszonej poprzeczki. To realizowanie marzeń, pielęgnowanie relacji z ludźmi, na których nam zależy, a których sama obecność jest jednym z czynników, które nas uszczęśliwiają.
Dzieci tego nie rozumieją.
Kroki milowe
Zadaniem rodzica jest nauczenie ich, że sens codzienności zawiera się w tej podróży po szczęście. Że każdy, najmniejszy nawet krok jest kolejnym milowym w osiągnięciu spełnienia. I że czasem to poczucie, absolutnie wyjątkowe przychodzi nagle, bez uprzedzenia. I jest prawdziwe tylko wtedy, kiedy sami jesteśmy jego autorami.
Ważne jest, by wskazać dziecku, że szczęście nie jest czymś, co można nabyć w jednej chwili. I że w jego definicji zawiera się więcej niż nowa zabawka, czy posiłek w ulubionej knajpce. Najlepszymi przewodnikami w drodze po szczęście będziemy tylko wtedy, kiedy sami je osiągniemy.