Dwa miesiące temu straciła syna, teraz publikuje w sieci intymny post o tym, że cały ten czas, kiedy go nie ma, jest dla niej czystym piekłem. I o tym, ile siły i miłości mogło pomieścić w sobie 4-letnie, chore ciało jej dziecka.
Nowotwór okazał się silniejszy
Nolan chorował na rzadki nowotwór, a lekarze pomimo intensywnych prób nie mogli już nic dla niego zrobić. Choroba była silniejsza od wszystkich dostępnych metod leczenia.
Ruth Scally pisze o ostatniej wizycie w szpitalu, która miała być podróżą w jedną stronę. O tym, że obydwoje czuli, że różni się od wszystkich poprzednich. Post Ruth zawiera dialog, który przeprowadziła z synem w chwilę po tym, jak usłyszała diagnozę od lekarzy:
Ruth: Poot (pseudonim Nolana), boli kiedy oddychasz prawda?
Nolan: No, tak…
– Przeżywasz dużo bólu, prawda?
– Tak.
– Poot, cały ten rak jest do bani. Nie musisz już walczyć.
– Nie muszę? Ale chcę mamo dla Ciebie!
– Nie, Poot. Czy to jest to, co cały czas robiłeś? Walczyłeś dla Mamusi?
– Pewnie!
– Nolan, jaki jest Mamy obowiązek?
– Chronić mnie! (szeroki uśmiech na twarzy)
– Kochanie... Nie mogę tego dłużej robić tutaj. Jedynym miejscem, w jakim mogę to jeszcze robić jest niebo.
– Po prostu pójdę do nieba i będę się bawił, dopóki nie przyjdziesz? Dołączysz, prawda?
– Oczywiście! Nie pozbędziesz się Mamy tak łatwo!
"Wszystko w porządku"
Później tego dnia Ruth wypełniła wszystkie niezbędne dokumenty, a Nolan odpoczywał i spał. Kiedy się przebudził, wszystko było już przygotowane do wyjścia do domu. Na tę jedną, ostatnią noc. Kiedy Ruth stanęła jednak nad synem, ten delikatnie położył na niej swoją rękę i powiedział: „Mamo, wszystko w porządku. Zostańmy tutaj, dobrze?”.
Zostali więc i przez następne 36 godzin oglądali wspólnie wideo na YouTubie, grali w gry i „uśmiechnęli się tyle razy, ile to było możliwe”. Kiedy się położyli, Nolan opowiedział mamie o tym, jak chciałby, żeby wyglądał jego pogrzeb i wypisał całą listę swoich rzeczy z przydziałem dla poszczególnych członków rodziny.
Ostatnie chwile
Kilka godzin później Ruth zapytała syna, czy może iść wziąć szybki prysznic. Uśmiechnął się i przytaknął, wtedy po raz ostatni spojrzała na niego w drzwiach łazienki i ze słowami: „Będę lada chwila”, zamknęła drzwi łazienki. Z relacji lekarzy i świadków dowiedziała się potem, że to był moment, w którym Nolan zamknął oczy i zapadł w głęboki sen, który miał być początkiem końca jego życia.
Po wyjściu z łazienki oczom Ruth ukazała się sala pełna rodziny i lekarzy, stojąca nad łóżkiem nieprzytomnego Nolana. Z oczami pełnymi łez poinformowali ją, że chłopiec zasnął i już niczego nie czuje. Matka podbiegła do łóżka, położyła się obok syna i położyła rękę na jego prawym policzku. Wtedy wydarzyła się rzecz niezwykła:
„Mój anioł zaczerpnął głęboko powietrza, otworzył oczy, uśmiechnął się do mnie i powiedział: „Kocham Cię Mamusiu”. W następnej chwili odwrócił głowę i odszedł, kiedy śpiewałam mu do ucha: „Ty jesteś moim słońcem…”
"Prysznic mnie przeraża"
Zdjęcie, które Ruth dołączyła do posta nie jest bez znaczenia. W ostatnich słowach pisze, o tym, że tak Nolan czekał na nią za każdym razem, gdy brała prysznic. Był przerażony tym, że znikała z zasięgu jego wzroku.
Teraz to ona jest przerażona, kiedy wchodzi pod prysznic, mając świadomość, że kiedy z niego wyjdzie zamiast jej małego, pełnego miłości, idealnego chłopca, czeka na nią pustka.