Matki z dziećmi powinny siedzieć w domu albo na placach zabawach. A jak chcą zrobić zakupy, to niech… zostawią maluchy w domu, albo noszą je na rękach, bo z wózkami do sklepu wejść nie mogą.
Kara zasądzona właścicielowi sklepu, który dyskryminuje matki z małymi dziećmi, jest tak niska, że aż śmieszna. Tak bardzo, że nawet nie zdecydował się usunąć informacji o zakazie wchodzenia z wózkami z szyby sklepu. Niech wisi sobie nadal…
Albo bez wózka albo wcale
Do zdarzenia doszło w październiku 2015 r. w Warszawie. Pani Katarzyna wybrała się do pobliskiego sklepu z używaną odzieżą, by zakupić trochę ubrań dla siebie i rocznej córki. Niestety nie pozwolono jej na wejście z wózkiem i poproszono, by kobieta wzięła dziecko na ręce. O tym, jak trudno jest zarazem trzymać roczne dziecko na rękach i wyszukiwać ciuchy, wie chyba każdy.
Kobieta poprosiła o zgodę na wejście z wózkiem do środka, bo jej roczna córka nie potrafiła jeszcze chodzić i matka byłaby zmuszona cały czas ją trzymać. Sprzedawczynie nie wyraziły jednak zgody. Pani Kasia zmuszona została więc do zrezygnowania z zakupów. Z żalem wspomina także postawę innych pań będących w tym czasie w sklepie. Żadna nie wstawiła się za niewpuszczoną do środka matką, a nawet część z nich uznała, że sklep z ciuchami nie jest dobrym miejscem dla matki z dzieckiem.
Rzecznik Praw Obywatelskich uznał zgłoszenie za zasadne
Pani Katarzyna zwróciła się więc do Rzecznika Praw Obywatelskich. Uznała, że był to rodzaj dyskryminacji, gdyż ona jako matka z małym dzieckiem, została potraktowana w sposób niewłaściwy, naruszający zasady równego traktowania w dostępie do dóbr i usług. Zostało to potwierdzone przez Magdalenę Kuruś z zespołu RPO ds. równego traktowania. Odmówienie wykonania usługi publicznej, ze względu na poruszanie się wózkiem dziecięcym, było aktem dyskryminacji ze względu na płeć i macierzyństwo.
Sprawa trafiła do sądu z art. 138 kodeksu wykroczeń. Sędzia postanowił przyznać rację dyskryminowanej matce i ukarał właściciela sklepu grzywną w wysokości... 20 zł. Karteczka nadal przyklejona jest na oknie wystawowym. Część mam godzi się na takie warunki panujące w sklepie i pozostawia wózek w korytarzu. Sprzedawczynie zadowolone, bo mają mniej sprzątania, na kołach zawsze więcej wnosi się dużo błota i piachu. Tylko walcząca z dyskryminacją mama ma poczucie przegranej, 20 zł grzywny to według niej przyzwolenie na takie dalsze praktyki.
Które mamy walczą o swoje prawa?
Jak przyznała Sylwia Spurek, zastępczyni RPO, w rozmowie z Gazetą Wyborczą, niewiele kobiet decyduje się zgłaszać takie traktowanie do rzecznika. Większość albo dostosowuje się do warunków określonych przez konkretne sklepy, albo rezygnuje z ich usług.
Czy wam kiedyś przydarzyła się podobna historia? Poczułyście się dyskryminowane z powodu tego, że macie dzieci? Piszcie do nas i podzielcie się swoją historią.
Napisz do autora: ewa.podlesna-slusarczyk@mamadu.pl