Ogromna miłość do ludzi i otwarte serce, tak opisano postawę tej mamy, która postanowiła poświęcić się, donosić ciążę i urodzić śmiertelnie chore dziecko, by oddać jego narządy potrzebującym. Pytanie tylko, czy sobie później z tym poradzi...
O tej niezwykle smutnej historii opowiedział mąż Keri, wstrząśnięty utratą dziecka i jednocześnie podziwiający odwagę swojej żony.
"Patrzę na swoją żonę Keri, na jej duży brzuch, w którym porusza się nasze dziecko i nie mogę uwierzyć, jak nieprawdopodobnie wspaniałą jest kobietą. Wracam myślami do tego dnia, kiedy jeszcze myśleliśmy, że Ewa będzie cudowną córeczką, a pan doktor powiedział nam, że maleństwo nie ma mózgu. Moja żona zaczęła płakać, ale już po chwili zapytała lekarza, czy może donosić ciążę, a organy naszego dziecka przekazać potrzebującym. Nasz doktor spojrzał na nią, wziął za rękę i powiedział: Jesteś bardzo dzielna, że to mówisz.
W moich oczach moja żona nagle zyskała jaką magiczną moc, jakby superbohaterka otrzymała jakąś dodatkową siłę. Potrzebowała minuty, tuż po usłyszeniu najgorszej wiadomości w swoim życiu, by pomyśleć o innych. To była jedna z najbardziej wstrząsających i nieprawdopodobnych chwil, jakich doświadczyłem w życiu. I nie chodzi tu o myśl, że mam fajną żonę i jestem szczęściarzem, że zgodziła się za mnie wyjść. Ja po prostu zrozumiałem, że ona jest absolutnie wyjątkowa.
Postanowiła donosić ciążę i zgodzić się na wszelkie związane z tym niedogodności, jak rozstępy, bóle pleców, obrzmiałe piersi, w których tworzy się siara. Jej głównym celem było oddanie narządów Ewy. Myśleliśmy ciągle o tych rodzicach, którzy mieli chore dzieci i oczekiwali na cud. Cud w postaci śmierci innego dziecka. Ewa była dla nich właśnie takim cudem.
Teraz czeka nas trudna końcówka, pojechać do szpitala, urodzić dziecko, pożegnać się z nim i wrócić do domu bez niego. Oddałbym wszystko, by tak nie było, by obserwować, jak dorasta moje dziecko, by być obecnym na jego pierwszych urodzinach. Chciałbym całować główkę mojej córeczki, gdy się przewróci. Nie mogę jednak niczego zmienić, taka jest prawda i moja rzeczywistość.".
Historia Keri i Royce'a Younga jest ogromnie poruszająca i stawiająca wiele pytań. Bo choć niezwykłym darem ze strony ciężarnej kobiety jest urodzenie dziecka, które nie ma szans na przeżycie, tylko po to, by pomóc innym zrozpaczonym rodzicom, trudno odpowiedzieć na pytanie, czy psychika Keri poradzi sobie z tak trudną sytuacją. Chyba, że może właśnie to było jej potrzebne, by móc sobie poradzić ze śmiercią dziecka, by nadać jej sens i dzięki temu pogodzić się z niesprawiedliwością, jaka ją spotkała.