
Rachel pisze o tym, że siedzi właśnie w samochodzie i szlocha z tęsknoty za chłopcem, nad którym sprawowała opiekę od ponad dwóch ostatnich tygodni. Post napisała chwilę po tym, jak odwiozła chłopca do nowego domu.
(…) Te dni i noce, w których mogłam zobaczyć jego uśmiech. Noce, podczas których spokojnie spał, zamiast drżeć ze strachu. Nazywał mnie mamą i domagał się zapewnień, że jeśli wychodzę to wrócę do niego.
Przygotowywałam go do jego nowego domu, najlepiej jak potrafiłam, ale teraz, kiedy już w nim jest, nowa mama pisze, że przyszedł czas drzemki i mały za mną tęskni (...).
(…) Byłam jedyną osobą, która była w stanie ułożyć go do snu. Wiedziałam dokładnie, o jakim smaku dżem lubi najbardziej. Pomagałam się mu uspokoić, kiedy niechcący stłukł kilka ozdób choinkowych. Kiedy spał, patrzyłam na niego, a moje serce wypełnione było po brzegi miłością.
Wnioski, jakie z wielką mocą mają wybrzmieć z posta Rachel, są takie, żeby dorośli nie bali się przywiązania. Okres sprawowania opieki zastępczej się kończy, ale… czas, w którym te cudowne dzieciaki doznają szczerej miłości, zamiast zimnego chowu opieki społecznej albo trwogi w swoim domu rodzinnym, są tego warte.
(…) Nie widzę absolutnie żadnego powodu, dla którego ośmiolatek, który był świadkiem morderstwa własnej matki, miałby nie poznać miłości obcej osoby.
To niedopuszczalne, by dwulatek spędzał cale dnie w tych samych, brudnych ciuchach w socjalnych poczekalniach. Tylko dlatego, że dorosły boi się przywiązania. To przywiązanie, jest dla mnie największym zaszczytem w całym moim życiu…
Może cię zainteresować także: Zaniedbała wszystkie obowiązki domowe, w imię jednej rzeczy. Ty też powinnaś to dzisiaj zrobić!