Rachel Hillestad pełni rolę matki zastępczej dla dzieci, które z różnych przyczyn straciły dom i biologiczną rodzinę. Prowadzi stronę internetową, na której opisuje swoje doświadczenia, dzieli się swoimi emocjami na oficjalnym profilu na facebooku. Ostatnio opublikowała post, który w piękny sposób oddaje charakter pieczy zastępczej. Wzruszyła nim tysiące osób na całym świecie.
"Serce wypełnione miłością po brzegi"
Rachel pisze o tym, że siedzi właśnie w samochodzie i szlocha z tęsknoty za chłopcem, nad którym sprawowała opiekę od ponad dwóch ostatnich tygodni. Post napisała chwilę po tym, jak odwiozła chłopca do nowego domu.
Kobieta pisze dalej, że najczęstszą reakcją ludzi, na to co robi są słowa – Nie mógłbym stworzyć dla nikogo rodziny zastępczej. Za bardzo bym się przywiązał – Rachel odpowiada – Zgadnij, co? Jestem taka jak ty i też się przywiązuję. Za bardzo.
Trud rozłąki w imię miłości
Wnioski, jakie z wielką mocą mają wybrzmieć z posta Rachel, są takie, żeby dorośli nie bali się przywiązania. Okres sprawowania opieki zastępczej się kończy, ale… czas, w którym te cudowne dzieciaki doznają szczerej miłości, zamiast zimnego chowu opieki społecznej albo trwogi w swoim domu rodzinnym, są tego warte.
Kobieta pisze o tym, że czas, który mogła tym dzieciom poświęcić jest wart absolutnie wszystkiego. Całego bólu i łez, z którym zostaje się, kiedy dziecko znajduje nowy dom. Ten ból rozłąki można przeżywać wiele razy i powtarzać go bez końca, jeśli to ma oznaczać mniej samotnych dni w cierpieniu dla małych, porzuconych ludzi.
(…) Te dni i noce, w których mogłam zobaczyć jego uśmiech. Noce, podczas których spokojnie spał, zamiast drżeć ze strachu. Nazywał mnie mamą i domagał się zapewnień, że jeśli wychodzę to wrócę do niego.
Przygotowywałam go do jego nowego domu, najlepiej jak potrafiłam, ale teraz, kiedy już w nim jest, nowa mama pisze, że przyszedł czas drzemki i mały za mną tęskni (...).
Rachel Hillestad
(…) Byłam jedyną osobą, która była w stanie ułożyć go do snu. Wiedziałam dokładnie, o jakim smaku dżem lubi najbardziej. Pomagałam się mu uspokoić, kiedy niechcący stłukł kilka ozdób choinkowych. Kiedy spał, patrzyłam na niego, a moje serce wypełnione było po brzegi miłością.
Rachel Hillestad
(…) Nie widzę absolutnie żadnego powodu, dla którego ośmiolatek, który był świadkiem morderstwa własnej matki, miałby nie poznać miłości obcej osoby.
To niedopuszczalne, by dwulatek spędzał cale dnie w tych samych, brudnych ciuchach w socjalnych poczekalniach. Tylko dlatego, że dorosły boi się przywiązania. To przywiązanie, jest dla mnie największym zaszczytem w całym moim życiu…