Sprawa wydaje się jasna, ale jasna nie jest. Trybunał Konstytucyjny ustalił, że przyznawanie „becikowego” ciężarnej, która zgłosi się do ginekologa najpóźniej do 10 tygodnia, jest zgodne z konstytucją, ale jednocześnie przyznał, że czasami istnieją wyjątkowe sytuacje, w których mama i tak powinna je otrzymać, nawet jak zgłosi się do lekarza po tym terminie. Jak to rozumieć?
Chodzi o to, żeby przepis o obowiązkowej wizycie przed 10 tygodniem nie był traktowany zbyt restrykcyjnie. Członkowie Trybunały stwierdzili, że powinno się brać pod uwagę indywidualną sytuację, konkretny przypadek. I jeśli przyszła mama nie ze swojej winy a z przyczyn od niej niezależnych poszła na pierwszą wizytę później, nie powinno się robić problemów z wypłatą becikowego.
– Zrobiłam test ciążowy, wyszedł pozytywny. Poszłam do lekarza, a ten od razu skierował mnie na badanie krwi. Z nich dowiedziałam się, że to już 7 tydzień, ale pełne badanie w gabinecie, spotkanie z położną, założenie książeczki – lepiej zrobić za kilka tygodni. Zapisano mnie na wizytę w momencie, kiedy kończył się 11 tydzień ciąży. Dopiero wtedy założono mi „teczkę” no i uzyskałam pełną dokumentację potwierdzającą ciążę – o czym wcześniej nie miałam pojęcia. Myślałam, że tamta wizyta, plus moje badanie krwi jest już „zanotowane”, a ja "wpisana" jako ciężarna. Niestety. Becikowe mi się nie należało. – opowiedziała mi redakcyjna koleżanka, ale takich i podobnych przypadków znam więcej.
''Współczesna medycyna zna okoliczności uzasadniające konieczność uwzględnienia elementu subiektywnego dla stwierdzenia możliwości zgłoszenia się kobiety do opieki medycznej w okresie ciąży. W przeciwnym razie tj. przy ograniczeniu się jedynie do elementu obiektywnego (oceny zgłoszenia kobiety w odpowiednim terminie do opieki lekarskiej), uzyskuje się wyniki niemożliwe do zaakceptowania z punktu widzenia konstytucyjnej zasady równości'' – apelował adwokat Paweł Kowalczyk, który to złożył skargę konstytucyjną w sprawie becikowego.
Czasami brak wolnego terminu u lekarza na NFZ, czasami niewiedza o ciąży, albo choroba przyszłej mamy – mogą to być przyczyny późniejszej wizyty u ginekologa. Gdy niektóre matki sprawę odmowy przyznania becikowego, kierowały do sądów, najczęściej wygrywały.
Według Trybunału Konstytucyjnego organ przyznający becikowe, np. gmina, powinien przyjąć wyjaśnienia późniejszej wizyty i dokładnie je zbadać, zanim wyda odmowną decyzję.
– Całe życie miałam nieregularne miesiączki, m.in. dlatego brałam hormony i co jakiś czas robiłam przerwę, a wtedy zabezpieczaliśmy się prezerwatywą. Nie miałam pojęcia, że jestem w ciąży prawie do 12 tygodnia. No ale becikowe nam się nie należało.