– Szkoda, że dziadek już umarł… – mówi 4-letni chłopiec. Chociaż wciąż jest zbyt mały, żeby pojąć, co się dokładnie wydarzyło, to z drugiej strony jest on na tyle duży, że nie wolno go oszukiwać. Nie w tak fundamentalnych kwestiach, jak sprawy życia i śmierci. – Mamusiu, a każdy się starzeje? – pyta po chwili namysłu. Po usłyszeniu potwierdzenia, wybucha płaczem i za sekundę dodaje – Nie chcę żebyś ty umarła… .
O śmierci mówmy wprost. Metafory, że: zasnął, powędrował na tamten świat, czy przegrał z chorobą, mogą być przez dziecko zrozumiane dwojako. Mianowicie, że jest to coś odwracalnego albo, że każde nasze "powędrowanie" (do sklepu, po zakupy, czy do pracy) będzie wiązało się z ryzykiem śmierci.
Przypomniała mi się pewna historia. Pewien mężczyzna w sędziwym już wieku, a przy okazji francuski reżyser teatralny, powiedział w jednym z wywiadów rzecz, która zmieniła moje podejście to rozmów na temat śmierci. Zwłaszcza, jeśli ma to być dialog przeprowadzony z dziećmi. Otóż, opisując swoje dzieciństwo wspomniał o tym, jak bardzo przeżył śmierć niezwykle bliskiej mu osoby. Nie pamiętam już czy mówił o ojcu, czy dziadku, ale kluczowe jest to, co usłyszał od bliskich, kiedy taka tragedia mu się przydarzyło i nijak, jako mały chłopiec nie umiał sobie z tym poradzić.
– Lepiej dziecku powiedzieć dosłownie, że śmierć fizjologicznie wiąże się z zatrzymaniem bicia serca, oddychania, i że jest nieodwracalna. Można też przyznać ze wszyscy umrą – dziecko też. Jednak dodając, że miejmy nadzieję będzie to w dalekiej perspektywie czasowej, kiedy będzie już bardzo sędziwe np. w wieku zmarłego pradziadka – wyjaśnia psycholog Katarzyna Kucewicz. Mówiąc o śmierci, starajmy się unikać opowieści o duchach, czy innych wcieleniach. Nie jest to potrzebne, a może tylko przyczynić się do utrwalenia poczucia strachu, gdy tylko ten temat będzie poruszany.
O śmierci powinniśmy rozmawiać spokojnie, swobodnie. Jeśli chcemy płakać, to płaczmy, ale wyjaśnijmy dziecku, co się z nami dzieje. Powiedzmy, że wspominanie zmarłej osoby jest przykre, a kiedy nam przykro, to dobrze jest popłakać, żeby zrobiło się lżej na sercu.
Równie trudnym, ale nieuniknionym tematem jest sam pogrzeb. Gdy odchodzi bliska dziecku osoba, np. dziadek, i nie rozumie ono do końca, co to oznacza, czy mimo to należy je ze sobą zabrać na uroczystości pogrzebowe? Czy na pewno powinno się ono z nim pożegnać "ten ostatni raz"?
Nerwowe zachowania bliskich podczas pogrzebu mogą straumatyzować dziecko. Kiedyś mówiło się o tym, że dziecko powinno być na pogrzebie kogoś bliskiego, by móc się pożegnać. Moim zdaniem nie jest to mus. Jeśli dziecko nie chce, nie róbmy tego na siłę, ale dokładnie porozmawiajmy o tym, dlaczego tak się wzbrania i zadeklarujmy, że na pogrzebie będziemy blisko i je wesprzemy gdyby było mu źle. Co najważniejsze, dziecko nie powinno być zmuszane do oglądania zmarłego w trumnie z bliska czy stania nad grobem podczas pochówku.