Dzieci mają tyle innych możliwości, że lalki nie są już tak atrakcyjne
Dzieci mają tyle innych możliwości, że lalki nie są już tak atrakcyjne Prawo autorskie: meechaiphoto / 123RF Zdjęcie Seryjne
REKLAMA
W czołówce zestawienia zabawek, których nazwy najchętniej wyszukiwaliśmy za pomocą popularnej porównywarki zabrakło miejsca dla długonogich blondynek, czy słodkich bobasów z funkcją karmienia i przewijania. Królują klocki, zabawki edukacyjne, interaktywne pluszaki oraz… piasek kinetyczny. Najpopularniejszą zabawką w tegorocznym zestawieniu Ceneo jest natomiast szumiący miś dla niemowląt.
– Lalka na początku była dla dziewczynki symbolem rodziny, mogła bawić się w dom, uczyć się być mamą i opiekować się rodziną. Potem nastąpiła "era Barbi", lalek które budowały wizerunek kobiety idealnej. Dzisiaj stereotypy się zmieniają: kobiety są silne: są wojowniczkami, są samicami alfa. Nie bawią się lalkami, tylko jeżdżą Porshe. Są prezesami, dyrektorami – tłumaczy wyniki raportu psycholog Joanna Skrok z Profesjonalnej Pracowni Psychologicznej Care&Coach, jednocześnie dodając, że o ile zmianę stereotypowej optyki należy zapisać na plus, to samo zjawisko trzeba uważnie obserwować.
logo
Lalki? Nie. Księżniczki? Owszem, ale w wersji z klocków
– Lalki powstawały po to, żeby nauczyć dziecko opiekuńczości, empatii. Dziewczynki przewijały je, bawiły się w dom. Musimy to obserwować. Stereotyp kobiety, jako taki, powinien istnieć, choć niekoniecznie jako matki czy kucharki. Ale osoby zadbanej? Jak najbardziej – tłumaczy psycholog. Fakt, że z czołówki rankingu wypadły typowe lalki nie oznacza jednak, że wśród popularnych zabawek nie ma tych “dziewczyńskich”, choć trzeba przyznać, że nie jest ich wiele.
Księżniczka wybiera klocki
Czwarte miejsce w zestawieniu Ceneo (za szumiącym misiem, Furby i interaktywnym robotem Bebo) zajął zestaw Lego - zamek księżniczki Elzy. Cztery oczka dalej uplasowało się kolejne “różowe” Lego – tym razem spod znaku Friends. Jeśli za typowo dziewczyńskie uznamy kucyki pony (miejsce 13.), to właściwie na tym lista tego typu zabawek się kończy.
Choć zestawienie Ceneo składa się tylko z 15 pozycji i na jego podstawie raczej nie należy wyciągać daleko idących wniosków co do skali postępu w kwestii równości płci. Z drugiej strony, fakt, że część z nas wybiera dla swoich dzieci księżniczki w wersji “klockowej”, a nie wyidealizowanej pseudo-ludzkiej, o czymś świadczy. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy to naprawdę my tu decydujemy.
Rodzice nie mają wpływu na to, co kupują – twierdzi Magdalena Kordaszewska z portalu Zabawkowicz.pl. – Dzieci mówią konkretnie, jakie zabawki chcą dostawać. Już od 3. roku życia siedzą przed telewizorem, oglądają spoty i znajdują się w totalnym szachu marketingowym firm wykupujących kampanie w telewizjach dziecięcych – tłumaczy.
Magdalena Kordaszewska
redaktor naczelna portalu Zabawkowicz.pl

Trzylatki dokładnie wiedzą, co oglądać. A jak nie wiedzą, to kolega z grupy, czy z klasy im powie, że na przykład “star warsy” są passe. Rodzicom z kolei wydaje się, że nadal są modne. Dzieci, kiedy je dostaną, zabiją ich takich rodziców śmiechem.

Kordaszewska tłumaczy, że dominacja dużych firm produkujących zabawki na licencjach popularnych kreskówek czy filmów sprawia, że przebicie się do mainstreamu z produktem “no name” jest niezwykle trudne. – Malutki producent może mieć genialną zabawkę, ale nigdy nie wprowadzi jej do wielkiej sieci. Nie wejdzie do masowej sprzedaży, bo nie ma gigantycznych pieniędzy, które trzeba wyłożyć na zatowarowanie i tym samym zamrozić na parę miesięcy. On nie może sobie pozwolić na to, że zabawka nie wypali – tłumaczy Kordaszewska.
logo
Niszowy kinetyczny piasek przebił się do zabawkowego mainstreamu Fot. materiały prasowe
Zdarzają się jednak wyjątki, jak kinetyczny piasek, który w zestawieniu Ceneo znalazł się na 12. miejscu. Na pytanie, jak to się stało, Magdalena Kordaszewska odpowiada ze śmiechem: “Dzięki mnie!”. Być może jest w tym ziarno prawdy, bo kanał na YouTube, w którym recenzuje i poleca wybrane przez siebie zabawki ma kilka milionów wyświetleń miesięcznie.
Szukać niszy czy płynąć z mainstreamem?
Można zżymać się na dominację zabawek licencyjnych, ale jeśli wiadomo, że dyskusja z “małą Elzą” na temat zasad działania wolnego rynku i tłamszenia rodzinnych firemek przez wielkie korporacje, raczej nie będzie owocna. – Potrzebą dziecka jest wcielenie się w danego bohatera, więc naturalnym jest, że poprosi o zabawkę na przykład z księżniczką – tłumaczy Joanna Skrok.
Joanna Skrok
Profesjonalna Pracownia Psychologiczna Care&Coach

Nie ma w tym nic złego. Pozostaje jednak kwestia stawiania granic. Nie chodzi o to, żeby dać dziecku wszystko, czego tylko zapragnie. Może interesować się księżniczkami, ale wcale nie musi mieć całego pokoju w księżniczki, chodzić na co dzień w sukience w księżniczki i jeść z talerzyka z księżniczką. Tu trzeba postawić granicę.

– Rolą rodzica jest uczenie dziecka, że nie jest one lepsze dzięki temu, że ma lepsze zabawki, czy ma ich więcej, ale dlatego, że jest wartościowym człowiekiem. A wartości uczymy za pomocą konkretnych, dobrze dobranych zabawek oraz poprzez czas spędzony z dzieckiem na zabawie nimi – dodaje Joanna Skrok.