Reklama.
Wakacyjna historia
Włochy. Szczęśliwa, czteroosobowa rodzina wybrała się właśnie na wczasy. Podczas, gdy rodzice postanowili skorzystać z ładnej pogody i na chwile się poopalać, najmłodsza córka, wraz z innymi dziećmi, pobiegła pobawić się w brodziku. Dwie minuty. Tyle czasu bez czujnego oka rodzica wystarczyło, by stało się coś niedobrego. Nagle, w kierunku leżaków zaczyna biec jakaś kobieta. Krzyczy coś po włosku. Na rękach trzyma zapłakane dziecko. Ku przerażeniu rodziców, okazuje się, że to właśnie Amelka. Włosy ma całe we krwi. Z relacji świadków udaje się wywnioskować, że dziewczynka poślizgnęła się i rozbiła sobie głowę.
Co robić?
Ojciec zabiera córkę do łazienki, by przemyć jej głowę i zobaczyć, jak poważna jest rana. W hotelowej recepcji dziewczynce zostaje udzielona pierwsza pomoc. Recepcjonistka pyta rodziców, czy chcą zadzwonić na pogotowie. W ich głowie zaczynają pojawiać się wątpliwości. Ostatecznie są przecież na wakacjach, a wycieczka do szpitala potrwa pewnie cały dzień...
Po chwili do rozmowy, toczonej w hotelowym holu, włącza się drugi mężczyzna. Okazuje się, że jest lekarzem i to w dodatku chirurgiem. Po krótkim oglądzie sytuacji, stwierdza, że rana wymagałaby, co najwyżej jedno szwu. Decyzję o wybraniu się do szpitala pozostawia rodzicom, zaleca im jednak, by obserwowali córkę i jeśli działoby się coś niepokojącego natychmiast wezwali karetkę. Na szczęście pod koniec dnia, dziewczynka czuje się już lepiej. A cała rodzina wraca ostatecznie do domu radosna i wypoczęta.
Zastanawiasz się pewnie: po co cała ta historia? Na pierwszy rzut oka, nic z niej przecież nie wynika. Zastanów się, jednak przez chwilę i pomyśl, jak potoczyłyby się ich losy, gdyby, w którymś momencie coś poszło nie tak? A gdyby nie było tam lekarza? Czy zdecydowaliby się wtedy wezwać pogotowie? A gdyby dziewczynka zaczęła gorzej się czuć? Czy zdążyliby wtedy na czas do szpitala?
Niebezpieczne urazy
Najczęstszymi problemami, z którymi dzieci zjawiają się w szpitalu są urazy kończyn, a zaraz po nich urazy głowy, te drugie są jednak powodem największej liczby zgonów lub ciężkiego kalectwa. Podstawowym badaniem diagnostycznym w tym przypadku jest wykonanie tomografii komputerowej.
Najwięcej niepowodzeń diagnostycznych i błędnego postępowania, zdarza się właśnie wśród lekkich urazów głowy. Z jednej strony objawy pourazowe u dzieci są lekceważone przez rodziców, z drugiej dziecko niepotrzebnie pozostaje w szpitalu i zleca się zbędną i długotrwałą diagnostykę. Urazy głowy, częściej zdarzają się małym dzieciom. W tym wieku objawy neurologiczne, związane z urazem wewnątrzczaszkowym, przez długi czas mogą pozostawać nieobecne, by następnie rozwinąć się bardzo gwałtownie. Dlatego nie należy lekceważyć wszelkich urazów zewnętrznych okolicy głowy.
Może cię zainteresować także: 5 groźnych, bo brudnych, rzeczy w twoim domu. I to wcale nie jest podłoga
Drugą, równie niebezpieczną dla życia dziecka grupą urazów są urazy brzucha. Niestety przez wielu rodziców problem ten wciąż jest bagatelizowany i niedoceniany. Konsekwencją urazu brzucha u dziecka może być: krwotok wewnątrzbrzuszny, pęknięcie śledziony, uszkodzenie aorty, a w niektórych przypadkach także perforacja i zapalenie otrzewnej. Są to stany bezpośrednio zagrażające życiu dziecka. Każdy uraz brzucha u dziecka powinien więc wzbudzić u rodziców największą troskę i ostrożność, a gdy wystąpią niepokojące objawy dziecko powinno zostać poddane ścisłej obserwacji szpitalnej. Tak, jak w przypadku urazów głowy, także tutaj objawy nie zawsze pojawiają się bezpośrednio po urazie, co może uśpić czujność opiekunów.
Nasi bohaterowie mieli w tej sytuacji sporo szczęścia. Nie zawsze jednak sytuacja kończy się tak kolorowo. Na wszelki wypadek chuchajmy więc na zimne i nawet, jeśli mielibyśmy stracić jeden dzień z upragnionych wakacji, zabierzmy dziecko na pogotowie. W grę wchodzi przecież zdrowie i życie naszego malca. Nie ryzykujmy. Nie warto.