Białe kokardy, granatowe spódnice i oczy szerokie ze strachu. Opowiadacie nam o swoich pierwszych dniach w szkole
Artykuł powstał przy współpracy z PWN
22 września 2016, 10:49·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 września 2016, 10:49
Rok szkolny dopiero wystartował a dzieciaki (i rodzice) w natłoku codziennych obowiązków już zdążyły zapomnieć o wakacyjnych przygodach. Rozpoczęcie nauki w nowej klasie to zawsze duże emocje - zwłaszcza dla pierwszaków. Czy pamiętacie swój pierwszy dzień w szkole? Oto pięć historii, które wygrały nasz konkurs organizowany wraz z wydawnictwem PWN.
Reklama.
Urszula:
Mój pierwszy dzień w szkole był... pół wieku temu. Ale pamiętam, jakby to było wczoraj.
Ponieważ moja Mama przebywała wówczas w sanatorium, odświętny szkolny strój (granatowa spódniczka, biała bluzeczka i obowiązkowo białe podkolanówki) przygotowała mi Babcia. Babcia też zadbała o wielkie, białe kokardy przy kucykach. Nie byłam zestresowana, bo w małej wiejskiej szkółce w swojej klasie miałam już znajome dzieci, znałam też Panią, która miała zostać moją wychowawczynią.
Od razu na początku pierwszego oficjalnego spotkania w klasie odwiedził nas Dyrektor. I zaczął czytać listę obecności. Mniej więcej w połowie listy byłam ja. Usłyszałam swoje nazwisko, ale nie zareagowałam. Powtórzył je więc raz drugi, i trzeci... a ja nic, spokojnie sobie siedziałam i na Niego patrzyłam. Dyrektor więc zapytał - Urszulko, dlaczego się nie odzywasz? Na to pytanie już odpowiedziałam - przecież wiesz, że jestem, Tatusiu.
Bo Dyrektorem w mojej pierwszej szkole był mój Tato.
Dzisiaj, po latach, miałam kolejny pierwszy dzień w szkole. W roli nauczyciela. Dzisiaj ja witałam nowych uczniów. Bardzo się starałam, żeby start w szkolne życie nie był dla nich stresem. I mam ogromną nadzieję, że po latach i dzisiejszy dzień, i mnie będą wspominać miło.
Joanna
Jak większość dzieci swój pierwszy dzień w szkole bardzo przeżyłam. Ściskając mamę mocno za rękę, ubrana w galową sukienkę, na rozpoczęcie roku szkolnego przybyłam. Gdzieś nagle zniknął mój rezon wrodzony i cichutko, chlipiąc w rękaw po kryjomu, szeptałam swej rodzicielce, że chcę wracać do domu.
Aż moja mama - zwykle bardzo opanowana, tracąc w końcu swą cierpliwość anielską, rzekła: - Moje kochane dziecko, to twój pierwszy dzień i niepokój rozumiem, ale wytłumacz mi, bo jednego pojąć nie umiem. Gdzież podziała się wieczna odwaga twoja? Nie wypada tak się mazać, więc weź się w garść córeczko droga moja. Zdradzę Ci, że ja też wiele lat temu bardzo się bałam, ale zniosłam dzielnie ten dzień, a później z tego tylko się śmiałam..."
Te słowa podziałały na mnie w pozytywny sposób, bo przestałam płakać i na klasowym spotkaniu po apelu już bez strachu i bez mamy, poznałam szkolnych przyjaciół wielu.
Natalia
Pamiętam doskonale ten dzień, jakby to było wczoraj. 1 września 1999. Strach wymieszany był z ekscytacją. Do szkoły zaprowadziła mnie Mama. Nikogo nie znałam więc czułam się niepewnie. Rozpoczęcie roku szkolnego odbywało się na boisku szkolnym, mimo deszczu. Usiadłam na ławce, wydzielonej dla mojej klasy. Obok usiadła dziewczynka i niepewnie zapytała:
- Ty też idziesz do 1a?
- Tak - odpowiedziałam.
- Jak masz na imię? Ja Ania
- A ja Natalia.
- A mogę się schować pod twoim parasolem?
- Możesz.
Wspomnę, iż parasol był odjazdowy, przedstawiał misia i miał nawet uszy. A między mną i tą dziewczynką wywiązała się przyjaźń od pierwszego wejrzenia, trwająca aż do dziś.
Po apelu poszliśmy do swoich klas i każdy z nas krótko się przedstawił, Pani wychowawczyni opowiedziała nam jakie obowiązki czekają nas w szkole, rozdała plan lekcji i ruszyliśmy do Kościoła.
Reszta dnia minęła jeszcze lepiej, ponieważ wracając okazało się, że Ania mieszka 2 domy ode mnie.
W domu wszystkim opowiadałam, że w szkole wcale nie jest tak źle, jak straszyło mnie starsze rodzeństwo.
Anna
Pamiętam ten dzień, jakby miał on miejsce wczoraj, chociaż od tego momentu upłynęło 21 lat. 1 września 1995 roku zapamiętam na zawsze. Pierwszy raz zostałam na dłuższy okres, w obcym mi miejscu z obcą mi panią. Było to dopiero rozpoczęcie roku. A gdzie lekcje? Po godzinie odebrała mnie mama i powiedziała, że następnego dnia będę tutaj dużo dłużej. I tak się stało.
Mimo nieprzespanej nocy ze strachu, okazało się, że moje obawy nie miały podstaw. Nieśmiałość odstawiłam szybciej niż się jej nabawiłam. Poznałam pierwszych kolegów, koleżanki, które później zostały przyjaciółkami i są nimi do dnia dzisiejszego. W tym też dniu poznałam swojego późniejszego, wieloletniego chłopaka. Byłam niejadkiem, więc by mama nie była zła musiałam komuś oddać śniadanie i trafiło właśnie na niego (kiedyś to były metody na podryw).
Mój pierwszy dzień w szkole (dzień lekcyjny oczywiście) był pełen wrażeń. Poznałam inne dzieci, z którymi spotykam się już w świecie dorosłych. Tak mi się trafiło, więc może dlatego ten dzień nie jest dla mnie widziany jak przez mgłę. Można się domyśleć, że bardzo polubiłam szkołę i więcej nie miałam problemu by w niej przebywać.
Monika
Z piosenką na ustach-mam fartuszek śliczny, nowy
granatowe wstążki,
mam tornister, a w tornistrze
same, nowe książki...
Wszystkim nagrodzonym serdecznie gratulujemy!
W razie pytań zapraszamy do kontaktu: konkurs@mamadu.pl