
“Miód wzmacnia serce, koi nerwy, ożywia mózg, goi rany. Ma właściwości antybakteryjne - niektóre bakterie zwalcza lepiej niż antybiotyki. Do tego miód świetnie sprawdza się jako kosmetyk. (…) Miód zawiera duże ilości mikroelementów: potas, chlor, fosfor, magnez, wapń, żelazo, molibden, mangan i kobalt oraz witamin: A, B1, B2, B6, B12, C, kwas foliowy, pantotenowy i biotynę”.
Przekonana o jego dobroczynności dla zdrowia moich maluchów, zaczęłam podawać go młodszej córce. Zajęło mi niestety kilka tygodni, zanim zorientowałam się, że właśnie on jest przyczyną pojawiających się potem licznych krostek w okolicach ust, nosa, plecków a pewnie i tych częstszych biegunek. Moje dziecko jest łakomczuchem. Nie, nie ma nadwagi, a wręcz jest drobnej budowy, ale lubi jeść dosłownie wszystko. Każdy owoc, warzywo, mięsko, zupka, przekąska, wszystko jest dla niej smaczne. Ale w końcu mnie olśniło, a właściwie podsunęła mi tę myśl spostrzegawcza babcia, czyli moja mama. – Przecież to może być uczulenie na pyłki – pomyślałam.
W przypadku, gdy mama i tata są uczuleni na miód, to skala prawdopodobieństwa odziedziczenia alergii przez dziecko wynosi 80 %, gdy jeden rodzic – 20-40% - informuje portal.abczdrowie.pl
Reakcja pojawia się u uczulonych na pyłki roślin, zarówno kwiatów, traw, drzew, jak i jadu owadów. Najczęściej daje o sobie znać przez problemy układu pokarmowego (nudności, wymioty, biegunka), albo skóry (pieczenie, swędzenie, obrzęki, pokrzywka), ale w nielicznych sytuacjach może dojść nawet do wstrząsu anafilaktycznego, który objawiać się może obrzękiem nosa, gardła, oczu, biegunką, kłopotami z oddychaniem a w najgorszym wypadku może dojść nawet do utraty przytomności. Uważa się, że nawet kobieta karmiąca piersią, powinna być bardzo ostrożna, albo nawet go unikać.
Może cię zainteresować także: Cholesterol wcale nie jest zły! Czy bierzemy udział w żywnościowym przekręcie?
Ostrożnie wprowadzajmy miód do diety malucha. Jasne, że taki półtoraroczny szkrab może jeść już prawie wszystko to co my. Właśnie, prawie. A może się okazać, że pewnym pokarmów jego organizm po prostu nie toleruje, i już. Więc jak z każdym nowym produktem, który jest debiutantem w jego diecie, róbmy to powoli, od małych ilości i obserwujmy je bacznie. Bo o ile organizm kilkulatka bez problemu poradzi sobie z nieznaczną ilością toksyn, tak dla niespełna rocznego, albo o zgrozo, półrocznego malca, może być to bardzo groźne. Gdy dojdzie do zatrucia bakterią clostridium botulinum, produkującymi jad kiełbasiany, które mogą być obecne w miodzie, to sprawa robi się bardzo poważna – silne zatrucie, a nawet śmierć.