Za dwa dni planowane cesarskie cięcie. Tak, wiadomym było, że skoro nadszedł dziewiąty miesiąc, to dziecko niedługo się urodzi. Ba, lekarz podawał nawet termin porodu. No ale wiadomo, dzieci lekarzy nie słuchają. Urodzi się kiedy będzie chciało. Jednak kiedy zapada decyzja o planowym cesarskim cięciu, termin jest dokładnie ustalony. Data, godzina, dokładnie wiadomo, kiedy urodzi się dziecko. Z jednej strony radość, bo wiesz, możesz sobie wszystko zaplanować, a z drugiej, panika, która dopadła również mnie.
Miało być pięknie, zostaję na oddziale, od razu tniemy, nie ma specjalnie dużo czasu na myślenie. Jednak okazuje się, że na najbliższe dni zaplanowano za dużo zabiegów. I dwa kolejne muszę zaczekać. I tu do akcji włącza się mózg ciężarnej kobiety. Na pierwszy rzut idą fora internetowe i blogi. A wiadomo jak to w internecie. Każdy objaw, działanie niepożądane czy inna dolegliwość na pewno oznacza nowotwór. No ale wróć, byliśmy przy rodzeniu dzieci. Będzie bolało? Jak bardzo? A jak znieczulenie nie zadziała? Kiedy zobaczę moje dziecko? Jak dam sobie z nim radę po operacji? Aaaaaaaaaaaa!!!!!! Zaraz zwariuję! Odciągnąć myśli, zająć się czymś innym. Przecież każda sekunda dłuży się niczym godzina. Jak sobie z tym poradzić?
Odprężająca kąpiel
Oczywiście nie za długa. No bo przecież w ciąży nie wolno. No i nie za ciepła. Chyba, że tak jak ja nie zmieściłaś się do wanny. Wtedy zostaje ci prysznic. Nie chciałam ryzykować tego, że trzeba będzie wzywać straż pożarną. Wiadomo, zaklinowana w wannie baba może wzbudzić sensację. Jeszcze by się Greenpeace zainteresował i dopiero byłby wstyd. Ale jeśli nie wyglądasz, jakbyś miała za chwilę urodzić trojaczki i ma cię kto z wanny po zakończonej kąpieli wyciągnąć, to śmiało. Kąpiel na pewno cię odpręży.
Długi spacer
Długi jak na kobietę w ciąży. Czyli jakieś 300 metrów. Ja wypuściłam się w szalony półkilometrowy “maraton” i ze względu na ból kręgosłupa musiałam zamówić taksówkę, która zabierze mnie w drogę powrotną. Oczywiście taksówkę bagażową, taką, która zmieściła by trzydrzwiową szafę. Albo ciężarną na dwa dni przed planowaną cesarką. Zastanawiałam się także nad skorzystaniem z pomocy dźwigu z sąsiadującej z moim osiedlem budowy, ale niestety operator stwierdził, że tonaż maszyny jest nieco ograniczony.
Uspakajająca rozmowa z partnerem
Tylko uważaj, żeby nie skończyło się jak u mnie. Zaczęłam od tego, że wpadam w lekką panikę, skończyło się na tym, że przez godzinę uspokajałam go, że wszystko będzie ok. Ja się nie wykrwawię, dziecko będzie zdrowe. I nikt go nie podmieni. Przecież podobno waży 5 kilogramów, nie znajdą drugiego takiego noworodka na oddziale.
Dobry film
Mnie nabrało na serial. Tylko dlaczego akurat “Chirurdzy”? I dlaczego akurat w tym odcinku April ma robioną cesarkę na stole kuchennym bez znieczulenia? No lepiej wybrać nie mogłam. A przecież mój lekarz wyraźnie przez telefon powiedział “Włącz Anię z Zielonego Wzgórza”. Tak to jest jak się nie słucha lekarza. To ja może przeczytam książkę. “O psie, który jeździł koleją”? Powinno być bezpiecznie.
Spotkanie z przyjaciółmi
Okazuje się, że moich interesuje tylko mój poród. Kiedy, jak, dlaczego. A potem zaczynają się historie o innych rodzących kobietach. Od niewinnych opowiastek o ślicznych, pulchnych bobasach, po historie rodem z najlepszych horrorów. Nawet nie zauważyliby jak wychodzę gdybym brzuchem nie strąciła pamiątkowego wazonu po babci koleżanki. Gracja, to moje drugie imię od drugiego trymestru.
Takim sposobem do planowanego porodu pozostało tylko półtora dnia. Tylko lub aż. Co z nimi zrobić? Gdybym mogła zasnąć, było by pięknie. A tak, chyba pójdę na zakupy. Może tym razem żadna sklepowa witryna nie ucierpi. A ja kupię coś, co nie będzie workiem na ziemniaki. Przecież już za półtora dnia się zmieszczę.