Ostatnio umówiłam się ze znajomą na typowo babskie spotkanie. Kawa, plotki, pogaduchy. Ani się obejrzałyśmy, a temat naszej dyskusji przybrał prawdziwie dziewczyński ton. Rozchodziło się o księżniczki Disneya. Jednym słowem, moja koleżanka była załamana. Jej córeczka wkrótce rozpocznie naukę w pierwszej klasie. Wyprawka już gotowa. Znajoma podsumowała ją jednym słowem: horror. Ku jej nieszczęściu wszystko jest różowe i jak to określiła “obowiązkowo księżniczkowe”. Naiwnie zapytałam: “Myślisz, że to źle?”
Jak w bajce
Podchodzę do sprawy kultu księżniczek na chłodno i dostrzegam w niej pewną analogię. Z księżniczkami jest jak z bajkami, z których pochodzą - nic tu nie jest tylko dobre albo tylko złe. Głos rozsądku podpowiada, że choć byśmy nie wiadomo jak się starały, nie uchronimy przecież naszych dzieci przed wpływem kultowych bajek Disneya. Ja, co prawda, nigdy nie wpadłam na to, by zamykać w piwnicy historie o pięknych królewnach, jednak w gronie moich koleżanek z łatwością odnalazłabym te, które odetchnęłyby z ulgą, widząc Krainę Lodu na liście dziecięcych pozycji zakazanych. Bez dwóch zdań dziewczynki w wieku przedszkolnym oszalały na punkcie Anny i Elzy. Pokuszę się nawet o przypuszczenie, że niemal wszystkie pięciolatki posiadają w swoich pokojach choć jedną rzecz, na której widnieje wizerunek tych bajkowych sióstr.
Czy kult księżniczek to coś złego? Nie stanę w jego obronie, ale również nie opowiem się stanowczo przeciw. W moich oczach, sprawa ta, jak w bajce, jest kolorowa: czarno - różowa.
Ciemna strona
Najbardziej zauważalnym skutkiem uwielbiania przez dzieci bajek Disneya, który bez wątpienia ma bardzo duży wpływ na nasze negatywne nastawienie, jest niezbyt zadowalający stan rodzicielskiego portfela. Nie lubimy różowych księżniczek przez to, że są na wszystkim: ubraniach, mebelkach, lampach, piórnikach, talerzykach. Nasze córeczki, oczywiście, chcą to wszystko mieć. Narzekając na to, że księżniczki to biznes, zaczynamy zastanawiać się również nad tym, czy pozwalając naszym pociechom na dostęp do bajkowego świata różu i tiulu, nie szkodzimy im.
Badania przeprowadzone na Birgham Young University dowiodły, że koszt kultu księżniczek Disneya może być zgoła inny niż ten finansowy. Co ciekawe, jest on związany nie tylko z rozwojem dziewczynek, ale również chłopców. Wyniki analizy pokazały, że w przypadku obu płci, kult postaci z bajek Disneya wpłynął na stereotypowe postrzeganie roli dziewczynek - łagodnych, ubranych w sukienki, zajmujących się tańcem i typowo dziewczęcymi aktywnościami. Psychologowie ostrzegają, iż takie nastawienie, mocno zakorzenione u dzieci od najmłodszych lat, może mieć duży wpływ na wybory dokonywane przez maluchy w przyszłości, np. dziewczynki będą unikać aktywności uznawanych przez nie jako niekobiece. Ponadto, badania wykazały, że dziewczynki z niższą samooceną, w większym stopniu angażowały się w kult księżniczek, niż dzieciaki z wysoką samooceną. Badacze podkreślają, że kult księżniczek Disneya może spowodować, że dziewczynki od małego będą dorastać pod wpływem ideału piękna i szczupłej sylwetki, który jak wiemy, nie przyczynia się do akceptacji własnego wyglądu.
Bez względu na to, jak interpretujemy bajki Disneya, stereotyp pięknej dziewczynki, marzącej o księciu na białym rumaku, rzeczywiście najczęściej wysuwa się na pierwszy plan. Jest to obraz, z którym naszym córkom wyjątkowo łatwo się utożsamić. Pamiętajmy jednak, że to przede wszystkim od nas zależy na ile będzie on wydawał się naszemu dziecku rzeczywisty.
Analizując scenariusze bajek, dostrzegana jest jeszcze jedna ciemna strona historii o dziewczynach z koronami na głowie. Są one zbyt różowe. Nie chodzi o przesyt lukrową barwą, ale o fakt, że bajki Disneya ilustrują nierzeczywiste oblicze życia bohaterek. Ten zarzut, być może, postawiony jest nieco na wyrost - wszyscy wiemy przecież, że życie to nie bajka. Tylko czy tłumaczymy to naszym dzieciom?
Choć księżniczkom Disneya można wiele zarzucić, trzeba im również przyznać to, że są niezwykłe. Skradają serca swoim urokiem, prostolinijnością i radością z życia. Mimo, że bywają naiwne, ich historie sprawiają, że na sercu (nie tylko tym dziecięcym) robi się cieplej.
Są namiastką całego arsenału uczuć i emocji, które gotuje nam życie - miłości, radości, strachu i smutku. Historie księżniczek można określić za nierealistyczne. Przecież to bajki. Mimo wszystko, są one dla dzieci kształcące. W najbardziej zrozumiałej dla malucha formie zabawy, tłumaczą życiowe prawdy i wyzwania: rozstanie, walka o marzenia, bieda, śmierć rodziców.
Dostrzegam również inną zaletę bajek o księżniczkach - pozwalają one naszym dzieciom być po prostu dziećmi. Dziewczynkom - być małymi kobietami. Obserwując okrucieństwo otaczającego nas świata, sądzę, że to dobrze, iż nasze dzieci wzorują się na postaciach z bajek, w których, mimo wszystko, dobro wygrywa.
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to, czy kult księżniczek jest zjawiskiem dobrym, czy złym. Pamiętajmy, że największy wpływ na rozwój dziewczynek nie mają zabawki, akcesoria, różowe ubranka czy bajki o księżniczkach, ale my - mamy, kobiety z krwi i kości. Przejmując się badaniami dotyczącymi możliwie negatywnego wpływu postaci Disneya, warto mieć na uwadze wyniki wielu innych badań. Nie od dziś wiadomo, że kluczowe znaczenie w kształtowaniu samooceny i samoakceptacji u dziewczynki ma postać jej matki.
Mamo, to przede wszystkim od ciebie córka czerpie wzorzec kobiecości. Żadna księżniczka Disneya z tobą nie wygra i tak naprawdę to ty masz największy wpływ na rozwój swojego dziecka.