Leżał na kanapie a ona podeszła do niego z bronią i strzeliła. Tak opisuje to policja z Ohio. Nie było tu awantury, szarpania, wyzwisk i tego wszystkiego, co określamy jako patologiczne, co dzieje się w domach pełnych przemocy. Ale może to były tylko pozory?
Jak opisuje washingtonpost.com, jeszcze nie wiadomo czy sąd uzna ją „za osobę dorosłą”, ale istnieje taka możliwość, a wtedy dziewczyna będzie odpowiadać za morderstwo z premedytacją. Rodzina prosi by tego nie robiono, określa ją „bohaterką rodziny”, która ich wyzwoliła i dlatego prosi o złagodzenie ewentualnej kary. Powód? Według ich relacji, ojciec rodziny znęcał się nad nimi psychicznie i fizycznie.
Kilka lat temu matka dziewczyny zgłosiła się na komisariat z prośbą o pomoc. Wtedy Brandi Meadows powiedziała, że boi się o swoje życie. Tak opisywała sytuację domową:
Ciotka oskarżonej dziewczynki, Martina Latessy, która jest policjantką potwierdza, że troje rodzeństwa miało od początku ciężkie dzieciństwo. W wywiadzie dla FOX8 Cleveland opowiada, że był moment kiedy dziewczyna uciekła z domu do niej. Była przerażona i bała się o swoją rodzinę. Z kolei rodzina zamordowanego twierdzi, że „był on dobrym ojcem, a aktów agresji się dopuścił, ale dawno temu”.
Pistolet, którym Bresha zastrzeliła ojca, często był przez niego używany w celu zastraszania żony i dzieci.
Czy przemoc jakiej dopuszczał się mąż i ojciec jest usprawiedliwiem dla morderstwa? Czy to daje prawo do zabicia? A z drugiej strony, skoro rodzina informowała wcześniej policję i najbliższych, że się go boją, dlaczego nikt nie był w stanie im pomóc? 15-latka wzięła sprawy w swoje ręce. Czy poczuła się na tyle bezradna, i zarazem świadoma, że rodzeństwo i mama nie są w stanie nic zrobić, że nie widziała innego wyjścia od pociągnięcie za spust?
Rodzina nazywa ją bohaterką. Rozprawa już pod koniec sierpnia. Jeśli, to wszystko okaże się prawdą, to niestety, pomimo ogromnego współczucia, nie mogę zrozumieć, dlaczego ich matka godziła się, by przez całe życie jej dzieci żyły w takim domu? Zawsze jest jakieś wyjście...
"W trakcie 17 lat małżeństwa mąż ciął mnie, złamał mi żebra, palce, uszkodził dłonie, usta, podbił mi oko. Miałam również złamany nos. Jeśli nas odnajdzie, jestem w 100 proc. pewna, że zabije mnie i dzieci... Moje życie przypomina życie w pudełku, który dla mnie stworzył: jeśli zrobię choćby krok, on natychmiast wtrąca mnie tam z powrotem".