Te pluszaki nie przybyły tutaj, by oglądać mecz.
Te pluszaki nie przybyły tutaj, by oglądać mecz. Fot. Screen z Facebook

REKLAMA
Kreatywność dzieciaków zaskakuje rodziców każdego dnia. My, dorośli, w życiu nie wpadlibyśmy przecież na to, by zamienić kuchenną szafkę w rakietę kosmiczną albo zasadzić torebkę z herbatą, chcąc aby wyrosło z niej drzewo herbaciane. Dziecięca pomysłowość w naszym dorosłym mniemaniu graniczy z szaleństwem. Tymczasem, kryje się w niej magia, którą można wykorzystać nie tylko w zabawie, ale również w szczytnym celu.
Dowodem na to jest ogromne przedsięwzięcie, które wyobraził sobie i zrealizował 14-letni Aidan Jackson z Wielkiej Brytanii. Zgromadził on niemal 11 tysięcy maskotek, które przyleciały do Anglii z całego świata, a następnie posadził je na trybunach stadionu rugby w Widnes. Zabawki nie przybyły tu jednak, by oglądać mecz. Ich celem było oddanie hołdu i pożegnanie zmarłej koleżanki Aidana, Olivii.
Chłopiec poznał Olivię na zajęciach w lokalnym klubie pływackim. Dziewczynka chorowała, zmarła w wieku 15 lat. Aidan bardzo przeżył jej śmierć i postanowił zrobić dla niej coś wyjątkowego. Ponieważ pamiętał, że lubiła misie, zapragnął zebrać jak najwięcej pluszaków.. Specjalnie w tym celu zorganizował akcję na portalu GoFundMe, gdzie zbierał fundusze mające pomóc mu zrealizować jego marzenie - jeden dolar miał się równać jednemu pluszakowi, który przeżyje swoją przygodę życia - zasiądzie na trybunach wielkiego stadionu. Dzięki zaangażowaniu siostry Aidana, akcja została nagłośniona w Chinach. Do chłopca napłynęły przytulanki z całego świata. Jedna pani przysłała ich w paczce aż 500!
Chłopiec rozsadzał misie na stadionie przez 8 godzin. W wywiadzie udzielonym dziennikarzom Mirror powiedział, że nie tylko chce oddać hołd zmarłej przyjaciółce. Zadaniem pluszowych kibiców było również rozpowszechnienie informacji o fundacji, która opiekowała się Olivią. Na portalu GoFundMe wciąż działa zbiórka pieniążków na rzecz The Olivia Alice Foundation. Zebrana kwota zostanie przeznaczona na pomoc innym chorym dzieciom.
Zachwyciła nas nie tylko pomysłowość Aidana, ale również jego wielkie serce, dojrzałość i wytrwałość. Ten chłopiec ma przecież tylko 14 lat! To tylko dziecko. Czy dorosłego byłoby stać na podobny gest? Myślę, że mogłaby zahamować go jedna rzecz, która odróżnia nas od dzieci - fantazja. Kto odruchowo nie pomyślał przecież, że to szalone?