Dzieciństwo zaczyna się w łazience. Zabawy z dziećmi mają głębszy sens
Redakcja MamaDu
30 czerwca 2016, 14:22·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 czerwca 2016, 14:22
Reklama.
Zauważyłem, że mama niepokoi się, kiedy zbyt długo przebywam w łazience. Tłumaczę jej, że nie musi się martwić, bo nie jestem przecież sam. W szafce pod umywalką są moi przyjaciele – Pink i Dink.
Kiedy Pink i Dink zamieszkali z nami, na początku była straszna afera. Rodzicom chodziło głównie o to, że są brudni. No to urządziłem im pierwszą kąpiel, najfajniejszą na świecie – w fontannie. To bardzo proste, wystarczy przytknąć dłoń pod odkręcony kran. Wypucowałem ich najstaranniej, jak potrafię.
Myślałem jeszcze, żeby zastosować specjalny środek, którym tata szoruje najbardziej brudne miejsca w łazience, taki z nakrętką w kształcie głowy łabędzia. Niestety, rodzice schowali go w szafce zamykanej na klucz.
Dzieciństwo. Radzę sobie z nim całkiem nieźle
Od trzech tygodni załatwiam się zupełnie sam. Nawet nie wołam mamy, jak skończę. Chciałem nawet pochwalić się Pinkowi i Dinkowi, ale po namyśle zrezygnowałem. To jednak zbyt intymne, nawet dla tak bliskich przyjaciół. Zostają więc w szafce, kiedy to robię. Czasem po wszystkim zaglądam do toalety i patrzę, jak mój balasek wyrusza w drogę do morza. Potem opowiadam o tym chłopakom.
Nasza ubikacja nazywa się Rimfri. Mama mówi, że fri to po angielsku „wolny”, a rim – „wybrzeże”. Nie wiem dlaczego, ale według dorosłych z tego powodu w naszej ubikacji jest mniej zarazków. Niestety, to nie oznacza, że wolno mi do niej zaglądać. Dlatego robię to, kiedy nikt nie widzi.
Zabawa z dzieckiem w wannie, czyli co rodzice powinni wiedzieć
W wannie też już siedzimy we trzech, bez dorosłych. Kiedy ktoś z rodziców wchodzi, na wszelki wypadek chowam Pinka i Dinka pod pianą. Uprosiłem mamę, żeby nie wyrzucała pustych butelek kiedy coś się skończy, na przykład płyn do mycia mnie. Robimy sobie z nich łodzie. Strasznie lubię też przeglądać się w tym małym, okrągłym lusterku w wannie. Wyglądam w nim zupełnie jak nie ja! Lusterko służy też do wypuszczania wody z wanny.
Jak już robi mi się zimno, wychodzę z kąpieli. Mama wtedy strasznie się śmieje z moich pomarszczonych palców. Ciekawe, dlaczego dorośli nigdy takich nie mają. Może nie przepadają za kąpielami?
Jak wychować szczęśliwe dziecko? Mój tata to umie
Kiedy były moje urodziny, chciałem, żeby Pink i Dink wyglądali wyjątkowo odświętnie. Postanowiłem trochę ich wygładzić, tak jak tata codziennie wygładza sobie policzki. Trzeba mieć jednak takiego pecha jak ja – kiedy wdrapywałem się na stołek, żeby dosięgnąć półki pod lustrem, poślizgnąłem się i narobiłem hałasu. Rodzice przejęli się tym bardziej niż zwykle, chociaż nawet nie stłukłem sobie kolana! O mały włos, a musiałbym się rozstać z Pinkiem i Dinkiem. Na szczęście tata, kiedy już przestał krzyczeć, wybronił ich przed mamą. Powiedział, że mimo wszystko patyki to najlepsze zabawki na świecie.