Pani Minister, proszę skończyć tę szopkę z edukacją. Nikt, nie wie co się teraz dzieje - wy też nie wiecie
Redakcja MamaDu
28 czerwca 2016, 14:18·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 28 czerwca 2016, 14:18
Reklama.
Szanowana Pani Minister,
W imieniu rodziców, chciałybyśmy podziękować za wszelkie starania o odpowiedni poziom kształcenia naszych dzieci oraz powiedzieć szczerze i wprost - jesteśmy już tym wszystkim bardzo zmęczeni. Proszę spróbować zrozumieć nasze zniechęcenie, rozdrażnienie, ale przede wszystkim ogromny strach. Obserwując ciągłe zwroty akcji w polskim szkolnictwie, panicznie boimy się o przyszłość naszych maluchów. My już nie błagamy, ale żądamy - proszę zająć się tym, co naprawdę jest dla nas ważne.
Chcemy, aby nasze dzieci czuły się bezpiecznie
Maluchy siadają w ławkach szkolnych, a my mamy wrażenie, jakby odbywały podróż kolejką górską. Wciąż wprowadzane są gwałtowne zmiany, które odbijają się na naszym zdrowiu psychicznym. Jesteśmy pytane: “Mamo, co teraz ze mną będzie?”. Maluch, który dopiero co musiał zmierzyć się z tym, że jego koleżanka została wysłana do pierwszej klasy, a on zostaje w zerówce, gdyż “jeszcze nie jest gotowy”, dowiaduje się, że nie będzie już chodził do gimnazjum, jak jego starszy brat, ponieważ “tak będzie dla niego lepiej”. Myśli Pani, że dziecko jest za małe, by to wszystko rozumieć i że jego to nie dotyka? Nie ma Pani racji. My, rodzice, również jesteśmy zagubieni. Martwimy się, że za rok, dwa, trzy znów wszystko zostanie wywrócone do góry nogami, ponieważ decyzja, która została właśnie podjęta, ponownie okaże się tą złą.
Nie mamy wpływu na to, co już się zadziało, ale żądamy, jeśli ma tak być, to niech już tak zostanie! Mamy nadzieję, że Pani naprawdę dokładnie przemyślała to, co się teraz dzieje, gdyż oczekujemy, że będą to ostatnie tego typu zmiany. Według nas dotychczasowa przebudowa systemu szkolnictwa była wyłącznie ilościowa, a nie jakościowa. Cóż, może dlatego nie przyniosła oczekiwanych rezultatów? Przemyślała to Pani dobrze? Jeśli nie, znów popełnia Pani ten sam błąd i będzie tak samo, czyli źle.
Zmienia się ilość lat danego etapu kształcenia i wzrastają ilości godzin. Chcemy upewnić się, czy za tym będą wprowadzane jakiekolwiek starania o zwiększenie jakości? Czy nasze dzieci dzięki temu, że zostaną wrzucone do nowych “szkół powszechnych”, będą zdobywać lepszą wiedzę i realne kompetencje ułatwiające im odnalezienie się w nowoczesnej rzeczywistości?
Prosimy o niemydlenie nam oczu. Model edukacji w tym kraju wraz z reformą w ogóle się nie zmieni. Cały dorobek współczesnej psychologii znów pójdzie na marne. Czas wysłuchać nas, rodziców, a nie doradców z Pani otoczenia. Mamy wrażenie, że OLBRZYMIE pieniądze, które zostaną teraz wydane, mogłyby zostać zainwestowane w zupełnie odmienną poprawę systemu edukacji w tym kraju.
Naszym zdaniem, zniesienie gimnazjów nie zmieni problemów, z którymi my i nasze dzieci zmagamy się na co dzień. Dziecko Agnieszki nie przestanie być wyśmiewane przez kolegów z powodu swojej niepełnosprawności. Dziecko Marka nie pozbędzie się lęku z powodu swojej dysgrafii. Dziecko Ani nie przestanie się bać idąc do szkoły, że go pobiją - nie Pani Minister, ono nie ma 14 lat i nie chodzi aktualnie do gimnazjum. Ma 9 lat i jest w 3 klasie podstawówki. W szkołach podstawowych też jest problem z agresją. Mamy nadzieję, że za rok nie wpadnie Pani na pomysł, by połączyć je z przedszkolami.
Wciąż nie są uwzględniane różnice indywidualne i rozwojowe naszych dzieci. Edukacja maluchów z niepełnosprawnością, delikatnie mówiąc, leży odłogiem. Publiczne szkoły nie oferują odpowiednich warunków kształcenia. Oto przykład. Syn Pani Marii jest w zerówce. W grupie jest 30 osób, w tym 3 autystów. Pani nauczycielka prowadząca zerówkę nie wie czym jest autyzm. Nigdy nie była na żadnym szkoleniu. Czy zajmie się Pani odpowiednim wyszkoleniem kadry nauczycieli? Boimy się zapytać jak wygląda przygotowanie ciała pedagogicznego do obecnych reform!
Czy to, że nie będzie gimnazjów, oznacza, że szkoły powszechne w końcu zaczną uwzględniać predyspozycje i zainteresowania dzieci? Chcielibyśmy, aby nie każdy musiał być dobry z biologii. Pragniemy, by talenty naszych dzieci nie były blokowane przez szkołę, ale rozwijane przez nią. Córka Marty, na przykład, ma ogromny talent taneczny. Nie ma czasu na treningi, bo zarzucana jest w podstawówce masą zadań domowych. Dlaczego pasje naszych dzieci to dla ministerstwa edukacji nic ważnego? W obecnym systemie rozwijanie wyjątkowych zdolności dzieci niezwiązanych z pisaniem czy liczeniem jest wyczynem heroicznym i dla maluchów, i dla rodziców. Tego nie da się połączyć. Nasze dzieci się marnują!
Apelujemy do Pani, by wraz z połączeniem gimnazjów z podstawówkami, porzucić ten niekończący się temat “który rocznik gdzie trafi?”. Proszę zająć się teraz tym, by sposób uczenia w polskich szkołach, nieważne jak przez Panią nazwanych, był przystosowany do współczesnych czasów. W momencie, kiedy dzieci mają telefony, tablety i są bombardowane ciekawymi informacjami zewsząd, wtłaczanie ich do klas na 8 45-o minutowych, monotonnych wykładów zakrawa o zbrodnię. Doskonale wiemy, że dorosły jest w stanie utrzymać maksimum uwagi przez max 3 - 4 godziny dziennie. Jak możemy oczekiwać od dziecka, że skupi się przez tak długi okres czasu na rzeczach, które, mówiąc wprost, nie są dla niego zbyt interesujące? To jest sprzeczne z całą naszą dotychczasową wiedzą związaną z funkcjonowaniem poznawczym człowieka.
Mamy dość tego, że to dzieci są obwiniane za swoje problemy z zachowaniem i nazywane niezdyscyplinowanymi, i nadaktywnymi. Proszę przypatrzeć się nauczycielom. Czy oni mają wiedzę i narzędzia do tego, by skupić uwagę naszych pociech? Proszę zająć się nami. My, rodzice, chcemy się szkolić! Pragniemy być dobrymi rodzicami, nie popełniać błędów wychowawczych, móc pomagać dziecku w jego problemach. TO są przykładowe działania, które mogłyby REALNIE wesprzeć warunki, w których wychowywane są współczesne polskie dzieci.
Na końcu tylko dodamy, że jest nam przykro. Nikt nie zapytał się nas o zdanie. Nie rozmawiano z naszymi dziećmi. Nie pytano psychologów w naszych szkołach, co można zrobić, by było lepiej. Nie liczy się zdanie nauczycieli, którzy uczą nasze dzieci. Uważamy, że jesteśmy poddawani eksperymentom, na które nie podpisaliśmy żadnej zgody.
Z wyrazami szacunku,
W imieniu rodziców, którzy mają dość