Każdy by chciał, by jego dziecko było we wszystkim najlepsze. Doskonale wiemy jednak, że nie ma sensu porównywanie naszego malucha do innych dzieci. A jednak rodzicowi może być trochę przykro, gdy syn lub córka zupełnie nie rozpoznaje cyferek i literek, gdy rówieśnicy dobrze już sobie z tym radzą. Ale wiecie co? Każde dziecko nauczy się pisać i liczyć, tymczasem są inne, dużo ważniejsze umiejętności. O nie naprawdę warto zadbać.
Wiele dzieci, które kończą przedszkole rozpoznaje już literki i cyferki. Wiele, ale nie wszystkie. Co wtedy? Nic! Od tego jest szkoła, by nauczyła dziecko czytania, pisania i liczenia. Pamiętajmy, że przedszkolaki owszem, powinny się uczyć, ale poprzez zabawę. Mała Hania przy zabawach w mig załapała o co chodzi z literkami a Piotruś wciąż je myli? To nie powód do obaw, przecież i on nauczy się je rozpoznawać. Ważniejsze są inne sprawy, które powinien mieć zapewniony każdy przedszkolak.
Nieograniczony czas na kreatywne zabawy
Każde dziecko uczy się poprzez zabawę. Budowanie zamków z piasku, taniec, rozrzucanie rzeczy, układanie klocków, wymyślanie własnych zabaw – to wszystko jest jedną wielką lekcją kreatywności, współdziałania z innymi, rozwiązywania problemów. Dzięki niepozornym zabawom dzieci uczą się matematyki, poznają świat, rozwijają się i nawet tego nie zauważają – są tak bardzo pochłonięte zabawą. I szkoda ograniczać dzieciom czas na takie zabawy i nakłaniać je do studiowania literek!
Nieograniczona aktywność fizyczna
Po co pięciolatek ma biegać godzinami, skoro może posiedzieć i pouczyć się rozpoznawania cyfr? Nie dajmy się złapać w tę z pozoru logiczną pułapkę. Dzieci znacznie lepiej przyswajają sobie wiedzę będąc w ruchu. Wiedzą o tym rodzice, przedszkolanki, potwierdzają to naukowe badania. Dzieci, które mają nieograniczone możliwości biegania, przemieszczania się i zabawy, mają też lepiej rozwinięte możliwości tworzenia procesów myślowych. Błędnym jest też myślenie, że trzy-, czterolatki są z natury tak ruchliwe, że to im w zupełności wystarczy. Wiele współczesnych dzieci wciąż ma zbyt mało aktywności fizycznej. Dlatego szkoda by było ograniczać dzieciom możliwości zabawy w ruchu na rzecz lekcji czytania i liczenia.
Nauczanie, które nie skupia się na sztywnych standardach i testach
Naszym dzieciom pewnie przyjdzie podchodzić w życiu do bardzo wielu testów, od których będzie sporo zależało. Jednocześnie wszyscy wiemy, że to nie testy dają nam najcenniejsze umiejętności i wiedzę. „Powoli obserwuję, jak moje zawodowe obowiązki coraz mniej mają wspólnego ze skupieniem się na dzieciach, indywidualnym sposobie uczenia się każdego z nich, potrzebach emocjonalnych, sytuacjach rodzinnych, zainteresowaniach i mocnych stronach. Za to coraz większy nacisk muszę kłaść na testowanie, szacowanie i ocenianie.” – przyznaje pewien nauczyciel. Czy to dobrze kłaść nacisk na tego rodzaju nauczanie już od samego początku? Oczywiście, że nie. Przez takie podejście nauczyciele mają mniej czasu na pokazanie dzieciom, co jest istotą procesu zdobywania wiedzy. A przecież nie jest nią rozwiązywanie testów!
Unikanie frustracji i poczucia porażki
Dzieci doskonale wiedzą, gdy rodzice i nauczyciele nie są z nich zadowoleni. Nie wiedzą za to, że oczekiwania dorosłych nie zawsze mają sens, a to może prowadzić do niepotrzebnej frustracji i poczucia porażki. W imię czego? Satysfakcji, że pięciolatek zna wszystkie literki? Szkoda, by ta nauka odbyła się kosztem wpojenia mu przekoanania, że zdobywanie wiedzy jest czymś stresującym i nieprzyjemnym. Dzieci bardzo różnią się od siebie, to naturalne, że dziewczynka, która nie jest w stanie wysiedzieć trzydziestu minut w spokoju nie skupi się na testowych zadaniach. I nie warto narażać jej na poczucie porażki, bo te zadania są dla niej po prostu nieodpowiednie. Szkoda w ten sposób zabijać w dzieciach ich naturalny pęd do wiedzy i chęć poznawania świata.
Jeśli twoje dziecko niedługo kończy przedszkole, lub już rozpoczęło naukę w szkole i jeszcze nie umie czytać i pisać, nie panikuj. Jeśli masz jakieś obawy co do jego rozwoju, porozmawiaj o nich ze specjalistą lub nauczycielem ale przyjmij przy tym założenie, że z twoim dzieckiem na pewno jest wszystko w porządku. Naciskanie i nieustanne nakłanianie do „nadrobienia zaległości” może przynieść więcej szkody niż pożytku. Naprawdę jest mnóstwo osób, które nauczyły się czytać trochę później niż ich rówieśnicy i świetnie sobie radzą w życiu. Kończą studia, czytają książki (niektórzy też je piszą), normalnie funkcjonują w społeczeństwie. To, czy zaczęli czytać w wieku pięciu czy siedmiu lat nie ma przecież żadnego wpływu na nasze życie. Ale już to, czy jesteśmy żądni wiedzy, chętnie uczymy się nowych rzeczy, nie boimy wyzwań – jak najbardziej tak.