Źródło zdjęcia: stockbroker / 123RF Zdjęcie Seryjne
Źródło zdjęcia: stockbroker / 123RF Zdjęcie Seryjne
REKLAMA
Julia była ich wymarzoną córeczką, oczkiem w głowie. Mądra, urocza pięciolatka miała wszystko, czego potrzeba do szczęścia: czas, miłość i uwagę rodziców. A także bezpieczeństwo finansowe, rodzinne zwyczaje, takie jak naleśniki na niedzielne śniadanie, czy wizyta w dziecięcym teatrze raz w miesiącu. Rodzice Julki też nie mieli powodów do narzekań. Udawało im się godzić pracę zawodową z wychowaniem dziecka, potrafili też wygospodarować trochę czasu dla siebie. Byli zadowoleni ze swojego życia, nie chcieli niczego zmieniać. Zgodnie ustalili, że poprzestaną na jednym dziecku.
Wszystko się ułoży? Nie tym razem
Mimo tak jasno sprecyzowanych życiowych planów dopuścili do tego, że przytrafiła im się wpadka. Jakim cudem? Chwila nieuwagi, nadmierna pewność, że nic nie zburzy ich spokoju. Nie, nie byli szczęśliwi z tego powodu. On nie chwycił jej w ramiona mówiąc, że na pewno sobie poradzą. Zapanowała konsternacja. Mieli już za sobą okres niemowlęcy, pieluchy, dziesiątki perypetii z małym dzieckiem. Eliza po dwóch latach spędzonych w domu z dzieckiem już dawno wróciła do pracy i ciężko pracowała na swoją pozycję zawodową. Miała to wszystko zniweczyć kolejną przerwą?
W końcu jednak zaczęli oswajać się z myślą, że ponownie zostaną rodzicami. I nawet zaczęli się cieszyć. Mają wspaniałą córeczkę, teraz będą mieć syna! Jakoś to wszystko zorganizują, będzie cudownie. Wybrali już nawet imię: Krystian. Jednak wkrótce ponownie w ich domu zapanowała konsternacja: badanie usg nie pozostawiło wątpliwości, że spodziewają się kolejnej dziewczynki. – Wiedziałam, że to głupie, że od razu założyliśmy, że to będzie chłopiec. Ale to właśnie myśl o tym, że urodzę syna pomogła nam zaakceptować naszą nową sytuację. Przykro mi to mówić, ale byliśmy bardzo rozczarowani – ze wstydem wyznaje Eliza.
Dobre chęci nie wystarczą
Kiedy urodziła się ich córeczka, byli naprawdę szczęśliwi. Była zdrowa i śliczna. Czy sobie poradzą? Nie mieli cienia wątpliwości, że tak. Tyle tylko, że radzić sobie można na różne sposoby. I chociaż dawali z siebie wszystko, opieka nad młodszą córeczką nie wychodziła im tak, jak kiedyś przy Julii.
Eliza wiedziała, że nie chce i nie może sobie pozwolić na kolejne lata spędzone w domu z dzieckiem. Po pół roku wróciła do pracy, szybko przestała karmić piersią. – Nasza Karolinka poszła do żłobka, była tam najmniejszym dzieckiem. Chciało mi się płakać, gdy ją tam zostawiałam. A jednak nie potrafiłam zrezygnować z perspektywy awansu na rzecz spędzania czasu z dzieckiem w domu – wyznaje Eliza. Rafał również nie zdecydował się na przerwanie kariery dla urlopu wychowawczego.
Szybko spostrzegli również, że ich stosunek do Karolinki jest zupełnie inny, niż niegdyś do Julii. Kolka? Ząbkowanie? Odparzenie? Nie przejmowali się tym wszystkim tak jak kiedyś. Znacznie chętniej niż wcześniej korzystali z używanych rzeczy po znajomych, Julia od początku miała wszystko nowe. – Wszystkie moje koleżanki mówią, że to naturalne. Że drugim, czy trzecim dzieckiem po prostu nie da się tak przejmować jak pierwszym. Ale ja czułam, że to coś więcej. Kochałam Karolinkę i chciałam dla niej jak najlepiej, a jednocześnie nie mogłam pozbyć się wrażenia, że jest intruzem w naszej trzyosobowej rodzinie.
Również wszystkie pozytywne zdarzenia z życia Karolinki nie były tak ważne, jak w przypadku Julii. Pierwsze kroki, pierwsze słowa, wszystkie nowe doświadczenia – przecież to już było, przeszli przez to z pierwszą córką.
- Karolinka ma teraz dwa lata – opowiada Eliza – Jest fajnym i pogodnym dzieckiem, a my z całych sił staramy się zajmować nią najlepiej jak potrafimy. Kochamy ją. W czym zatem problem? – Oboje z Rafałem czujemy, że to już nie to samo, co w przypadku Julii. Miłość nie jest tak silna, opieka tak troskliwa, wspólnie spędzony czas tak niezwykły. Szkoda, bo Karolinka jest wspaniałą dziewczynką. Boję się, że kiedyś odczuje, że nie kochamy jej tak bardzo jak jej siostry. Dołożę wszelkich starań, by tego nie zauważyła.