
Zacznijmy od najważniejszej, podstawowej kwestii- czy dziecko ma szansę przeżyć aborcję? Wydawałoby się, że nie jest to możliwe, usuwa się przecież płód, który nie ma jeszcze zdolności do życia poza organizmem matki. Aborcji można jednak dokonać na kilka sposobów: farmakologicznie, chirurgicznie i za pomocą sztucznego wywołania akcji skurczowej. O ile dwie pierwsze metody nie dają dziecku szans na przeżycie (pierwsza polega na podaniu środków wczesnoporonnych przed upływem 9. tygodnia, druga na odessaniu pod ciśnieniem lub wyłyżeczkowaniu płodu), tak trzecia z metod wiąże się z pewnego rodzaju ryzykiem w tej kwestii. Według lekarza z którym udało mi się skontaktować, ryzyko to wynosi ok. 10 proc.
Choć takie przypadki się zdarzają, najczęściej zostają one w gabinetach lekarzy, nieprzyjemne i przemilczane, bo niewiele w takiej sytuacji da się zrobić. Dwa z nich, ujrzały jednak światło dzienne. Pierwszy wydarzył się dwa lata temu we Wrocławiu, gdzie w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym lekarze podjęli akcję reanimacyjną abortowanego dziecka. Zabiegu dokonano między 23. a 24. tygodniem ciąży, a noworodek ważył 700 g. Reanimacja powiodła się, jednak dziecko udało się utrzymać przy życiu jedynie miesiąc. Lekarz, który nie zgodził się na ujawnienie jego danych, w rozmowie ze mną stwierdził, że:
Ratowanie tego dziecka nie miało sensu, bo było wiadome, że nie ma ono szansy, żeby przeżyć, a to działanie naraziło szpital na ogromne koszty. W przypadku, kiedy dziecko przejawia funkcje życiowe po zabiegu aborcji, zgodnie z prawem nie podejmuje się już akcji reanimacyjnej. Nie jest uzależnione od decyzji lekarza, ani matki dziecka, po prostu się tego nie robi.
Jego płuca są niedojrzałe. Może co najwyżej kwilić.
Mimo tego, że procedury postępowania w przypadku aborcji wydają się być jasne, kwestia ta nie jest oczywista nawet dla lekarzy. Udało nam się dotrzeć do jednej z lekarek, która anonimowo zgodziła podzielić się z nami swoimi doświadczeniami z pracy:
Poinformowałam kiedyś moją profesor, że ja każdemu płodowi, który się urodzi w wyniku aborcji (…) będę za każdym razem udzielać pomocy, bo mi wolno. Powołałam się na moje prawo jako człowieka, co się spotkało z bardzo negatywną opinią. (…) Położnik dokonuje aborcji i w zależności od tego w jakim zespole pracuje i jaki jest jego światopogląd, udziela tej pomocy lub nie. Sensem aborcji jest przerwanie ciąży i uniemożliwienie życia płodu. Natomiast w świetle prawa wolno ci odmówić udziału w tej procedurze. Podejrzewam, że żaden sąd nie skaże żadnego pediatry, dlatego że jeśli dokonywana jest aborcja to jej celem jest przerwanie ciąży.
Może zainteresuje cię także: "Dziecko z aborcji urodziło się żywe, przez ponad godzinę płakało, krzyczało". Wszystko odbyło się zgodnie z prawem?
Roztrząsając kwestię ratowania życia płodu, zadziwiająco mało mówi się o kobietach, które horror tych aborcji będą miały zawsze w pamięci. Czy są one po zabiegu odseparowywane od dzieci, które zdradzają jeszcze oznaki życia? Dużo zależy od woli lekarzy i od samych matek. Lekarz, z którym rozmawiałam twierdzi, że jest to kwestia wysoce indywidualna. Są matki, które chcą wziąć w ramiona, są takie które nie chcą nawet widzieć noworodka. Kobieta, o której przypadku rozpisują się gazety należała do tej drugiej grupy. Tak samo jak z ciałem noworodka- może ono zostać wydane rodzicom i pochowane, może też zostać w szpitalu, gdzie poddawane jest kremacji.
Nie mogłam powstrzymać łez. Czuję, że razem z tym Maluszkiem umiera pewna cząstka mnie. Nie przespałam nocy, nie mogłam spać. (…) Wiem, że Maleństwo jest już nie do odratowania - zabiłam je. Jest nam obojgu bardzo bardzo ciężko.