Niech no tylko przypomnę sobie okres ciąży... Szkoła rodzenia, poradniki, zbieranie i magazynowanie informacji, jak instrukcji, jak to jest gdy pojawia się nowy, mały człowiek. Jak się z nimi obchodzić, jakie są nowe nurty w dziedzinie metod wychowywania itd. Nie to żebym była jakaś sfiksowana, nie czytywałam tego wszystkiego z uporem maniaka, ale byłam pierwszą osobą w rodzinie i wśród znajomych spodziewającą się dziecka. Absolutnie nie miałam doświadczenia w kontaktach z małymi dziećmi i nieco mnie to przerażało.
Dużo obserwowałam. Przyglądałam się w różnych miejscach innym mamom, spacerującym ze swoimi pociechami, w tramwajach, centrach handlowych, a nawet w telewizji. "Dzieciowe" tematy zaczęły być dla mnie wyjątkowo interesujące. Ja - kompletnie bez żadnego doświadczenia w tym temacie, zaczęłam odkrywać to, czego robić na pewno nie będę!
Po pół roku wrócę do pracy i odstawie od piersi
No i z pół roku zrobiło się trzy - do powrotu na pełny etat. Od piersi odstawić nie chciałam. Ależ to było piękne! Jak tylko wspomnę te momenty to łza się w oku kręci. Strasznie mnie to wzrusza. Miał być szybki powrót na rynek pracy, aktywność zawodowa, kariera... "Nie zamknę się w domu z dzieckiem, nie zakopie się w pieluchach o nie, to nie dla mnie!" -buntowałam się w ciąży. A jednak. Oh dziecko wszystko zmienia. WSZYSTKO. Cieszę się, że tego planu nie udało mi się zrealizować.
Nie będę dawała słodyczy. I frytek
Ile ja się o tym naczytałam, a ile nasłuchałam. Ale byłam mądra. Śmierć cukrom! No i jadamy wspólnie nutelle, liżemy lizaki, żelki i kupne biszkopty. Dodam od razu, że sporadycznie, żeby nie wyszło, że tylko cukrem się opychamy. Odpuściłam i słodkie ciacho na deser czasami zrobię. Gdzieś, kiedyś koledzy syna poczęstowali i jakoś samo tak wyszło. No i mnie też czasami najdzie ochota. Nie potrafię ukrywać się z tabliczką czekolady (to dopiero porażka wychowawcza, ukrywać słodycze i samemu podjadać), batonikiem czy popcornem - chyba najzdrowsza nasza przekąska, którą wszyscy uwielbiamy.
Nie będę puszczała bajek. A nawet jeśli - to rzadko i tylko mądre, albo po angielsku!
I poległam. Nie całkiem. Powiedzmy -połowicznie. W jednym tygodni jest tego mniej w innym więcej. Czasami wybieramy jakaś super mądra dla całej rodziny. Ale przychodzi weekend, młodsze dziecko śpi a starsze biega pełne energii - "mamusiu wstań!" - słyszę i myślę co tu zrobić, żeby chociaż mieć jeszcze pół godziny. Dziecko samo wpada na genialny pomysł -" a mogę bajkę na twoim telefonie?". Za pierwszym razem jeszcze biłam się z myślami, ale szczerze? Pół godziny snu dłużej za bajkę? Sen jest na wagę złota i naprawdę krzywdy się dziecku nie robi.
Nie będę krzyczeć, podnosić głosu
Przypomina mi się to za każdym razem, gdy to robię. Nie jestem z tego dumna oczywiście, ale nie ma rady. Cierpliwość czasami się kończy i choć tak naprawdę mam ochotę rozszarpać swą latorośl, to po prostu muszę się wydrzeć. Ważne żeby potem przeprosić - tak pisują w poradnikach no i psychologia tak twierdzi - przeprosić i wytłumaczyć. Tylko krótko! Więcej niż trzy zdania to strata czasu i dziecko nic nie zrozumie.
Moje dziecko będzie moim partnerem
Pamiętam taką sytuację, gdzie tata wołał synka z balkonu: "Karol, chodź do domu!", a siedmioletni Karol na to: "zaraz.. a po co? ... a dlaczego?" itd. Jego tata na to: "bo TAK".
Byłam oburzona. Jak tak można? Nie lubiłam tych wszystkich "NIE, BO NIE" TAK, BO TAK". To żadne wychowywanie. Należy informować, tłumaczyć no i bardzo chciałam uczyć swoje dzieci samodzielności przez dawanie, od samego początku, możliwości dokonywania wyborów, podejmowania decyzji. Ale na szczęście się opamiętałam. Jak zobaczyłam, a właściwie partner mi to uświadomił, że to dzieci zaczynają wychowywać sobie MNIE. Dziecko musi mieć granice, jakieś ramy i zasady, a rodzic to przede wszystkim rodzic - potem przyjaciel czy kumpel. Czasami trzeba powiedzieć NIE bez możliwości negocjacji, dla naszego i dzieci dobra.
Mój plan szlag trafił, ale nie traktuje tego jak porażkę. Nigdy w życiu! Wręcz odwrotnie. To też jest lekcja dla mnie, że nie da się sztywno wszystkiego zaplanować. Rodzicielstwo w ogóle zakłada pewną elastyczność, zdolność do zmian także samych siebie i trzeba to zaakceptować żeby zwyczajnie się nie wykończyć. Staram się być lepsza, doskonalić się dla siebie i moich dzieci ale... Drogie mamy, przede wszystkim bądźmy sobą! A wszyscy będą szczęśliwsi.