![Fot. Pixabay / [url=https://pixabay.com/en/man-and-dog-countryside-dog-man-1149400/]Unsplash[/url]/[url=https://pixabay.com/en/service/terms/#usage]CC0 Public Domain[/url][/b]](https://m.mamadu.pl/adcb4c1447324a1bb24bfd246279dfd8,360,0,0,0.jpg)
REKLAMA
Kiedy Weronika poznała Daniela, właśnie zaczynała się wiosna. Matki pchające wózki z dziećmi i te trzymające maluchy za ręce kierowały się w stronę placu zabaw. A tam działała jasna zasada „kto pierwszy, ten lepszy”. Niewielki plac, jedna zjeżdżalnia, dwie bujaczki i piaskownica – najbardziej oblegane miejsce. Żeby się do niej dostać, trzeba było wykazać się cierpliwością, albo użyć odrobiny sprytu (to opcja dla tych niecierpliwych). A że Weronika czekać nie lubiła, postanowiła działać.
„Niech pani uspokoi swoją córkę!”, „Jak pani ją wychowała!” krzyczały matki z każdej strony. Weronika, choć miała dopiero 7 lat, wiedziała już, jak radzić sobie w życiu. „Nie chciałam mamusiu, przepraszam” - powiedziała. A że była bardzo przekonująca, zostało jej wybaczone. Ba! Nawet w piaskownicy znalazło się dla niej miejsce, tuż obok chłopca, którego przed chwilą z impetem popchnęła.
Od tamtego słonecznego dnia minęły 22 lata
Chłopiec popchnięty w piaskownicy dziś jest dziennikarzem pracującym w jednym z portali internetowych, a ta rezolutna mała dziewczynka, początkującym lekarzem. Co ich łączy? Lata przyjaźni, wspaniałe wspomnienia i jedna zła decyzja.
Chłopiec popchnięty w piaskownicy dziś jest dziennikarzem pracującym w jednym z portali internetowych, a ta rezolutna mała dziewczynka, początkującym lekarzem. Co ich łączy? Lata przyjaźni, wspaniałe wspomnienia i jedna zła decyzja.
Jeśli zapytasz mnie, czy kiedykolwiek wcześniej pomyślałem o Werce jak o mojej potencjalnej dziewczynie, przyznam, że tak. To było chyba w pierwszej klasie liceum. Byłem pryszczatym, nieśmiałym nastolatkiem, który bał się otworzyć buzię. Nie mam pojęcia dlaczego Weronika wciąż się ze mną przyjaźniła, byłem jej przeciwieństwem. Wiesz, to taka dziewczyna, która jeśli wyrzucisz ją drzwiami, wróci oknem. Odważna, inteligentna, będąca zawsze krok do przodu. Zauroczyłem się, ale co ja mogłem? Chyba tylko ustawić się w kolejce – śmieje się Daniel.
W ciągu 22 lat znajomości nie łączyło ich nic, oprócz przyjaźni
Choć może przyjaźń to za duże słowo? Sami nigdy nie opisywali tak swojej relacji. Po prostu, byli. Wieczory spędzane przed telewizorem, wypady do kina, pocieszanie, gdy kolejny raz trzeba było zabrać się za złamane serce (częściej jej niż jego), wspólne wakacje i wszystko to, co przyjaciele zazwyczaj robią.
Choć może przyjaźń to za duże słowo? Sami nigdy nie opisywali tak swojej relacji. Po prostu, byli. Wieczory spędzane przed telewizorem, wypady do kina, pocieszanie, gdy kolejny raz trzeba było zabrać się za złamane serce (częściej jej niż jego), wspólne wakacje i wszystko to, co przyjaciele zazwyczaj robią.
Jak w każdej relacji, w naszej też zdarzały się zgrzyty. Wera jest bardzo wybuchowa i lubi dominować. Mnie, zawsze pozostającym w cieniu, gdzieś z tyłu, nawet to odpowiadało. Były chwile, kiedy trzaskała drzwiami i nie widziałam jej kilka dni. Zawsze wracała. I zawsze była, gdy jej potrzebowałem. Wtedy, gdy mój ojciec trafił do szpitala, a lekarze nie dawali mu dużych szans na przeżycie, kiedy odbierałem dyplom ukończenia studiów, nawet kiedy zaczynałem pierwszy dzień w nowej pracy wpadła, żeby dać mi przysłowiowego kopa na szczęście.
Byliście przyjaciółmi, a jednocześnie mieliśmy innych partnerów
Kiedy byliśmy z kimś związani nasza relacja przeżywała „ochłodzenie”, tak chyba mogę to nazwać. Wciąż się spotykaliśmy (ale niezbyt często), wciąż do siebie dzwoniliśmy (ale rzadziej). Ja to rozumiałem. Oboje mieliśmy swoje życie, a każdy z nas musiał żyć po swojemu. Ale wiesz co było niesamowite? Wystarczył jeden mój telefon i była. I vice versa.
Kiedy byliśmy z kimś związani nasza relacja przeżywała „ochłodzenie”, tak chyba mogę to nazwać. Wciąż się spotykaliśmy (ale niezbyt często), wciąż do siebie dzwoniliśmy (ale rzadziej). Ja to rozumiałem. Oboje mieliśmy swoje życie, a każdy z nas musiał żyć po swojemu. Ale wiesz co było niesamowite? Wystarczył jeden mój telefon i była. I vice versa.
Byłeś sam, a Weronika świeżo po rozstaniu
I był ciepły sierpniowy wieczór. Wpadła zapłakana po rozstaniu z facetem, z którym związana była przez 9 miesięcy. Wiesz, miała już te swoje kobiece wizje: pierścionek, biała suknia, długi welon, fajne dzieci i długie szczęśliwe życie. Jej potencjalny kandydat na męża miał jednak jedną wadę: lubił krótkie spódniczki i raczej nie należał do monogamicznych facetów. Po raz kolejny musiałem więc stanąć na wysokości zadania i zamienić się w pocieszyciela.
Ty czy Ona? Które z was zrobiło pierwszy krok?
A czy to ważne? Wypiliśmy za dużo i wylądowaliśmy w łóżku. Jasne, mogłem powiedzieć „nie”, ale prawda jest taka, że sam tego chciałem. Nie poszedłem z Werką do łóżka bo była miłością mojego życia. Poszedłem z nią do łóżka bo miałem ochotę na seks, tak jak i ona. Nie licz na pikantne szczegóły i ciąg dalszy: „Zrozumieliśmy, że nie możemy bez siebie żyć!”. Nic z tych rzeczy. Kiedy rano otworzyłem oczy, już jej nie było. Dzwoniłem, nie odbierała. Wiedziałem, że wróci, więc odpuściłem. I wróciła. Nie skomentowała jednak „tamtej” nocy.
I był ciepły sierpniowy wieczór. Wpadła zapłakana po rozstaniu z facetem, z którym związana była przez 9 miesięcy. Wiesz, miała już te swoje kobiece wizje: pierścionek, biała suknia, długi welon, fajne dzieci i długie szczęśliwe życie. Jej potencjalny kandydat na męża miał jednak jedną wadę: lubił krótkie spódniczki i raczej nie należał do monogamicznych facetów. Po raz kolejny musiałem więc stanąć na wysokości zadania i zamienić się w pocieszyciela.
Ty czy Ona? Które z was zrobiło pierwszy krok?
A czy to ważne? Wypiliśmy za dużo i wylądowaliśmy w łóżku. Jasne, mogłem powiedzieć „nie”, ale prawda jest taka, że sam tego chciałem. Nie poszedłem z Werką do łóżka bo była miłością mojego życia. Poszedłem z nią do łóżka bo miałem ochotę na seks, tak jak i ona. Nie licz na pikantne szczegóły i ciąg dalszy: „Zrozumieliśmy, że nie możemy bez siebie żyć!”. Nic z tych rzeczy. Kiedy rano otworzyłem oczy, już jej nie było. Dzwoniłem, nie odbierała. Wiedziałem, że wróci, więc odpuściłem. I wróciła. Nie skomentowała jednak „tamtej” nocy.
A Ty?
A ja stwierdziłem, że pogadać powinniśmy. Znasz mnie, nie jestem zbyt wylewny, a rozmowy na tematy z półki tych poważnych, nie przychodzą mi najłatwiej. Ale czy miałem inny wybór? Trzeba było „oczyścić atmosferę”. Na moje stwierdzenie, że było miło, ale chyba nie powinno się powtórzyć, przyznała mi rację. Odetchnąłem, jestem przecież facetem, w mojej naturze nie jest doszukiwanie się ukrytych znaczeń.
A ja stwierdziłem, że pogadać powinniśmy. Znasz mnie, nie jestem zbyt wylewny, a rozmowy na tematy z półki tych poważnych, nie przychodzą mi najłatwiej. Ale czy miałem inny wybór? Trzeba było „oczyścić atmosferę”. Na moje stwierdzenie, że było miło, ale chyba nie powinno się powtórzyć, przyznała mi rację. Odetchnąłem, jestem przecież facetem, w mojej naturze nie jest doszukiwanie się ukrytych znaczeń.
Mówi się, że relacje kobiety i mężczyzny opierają się na dynamice seksualnej. Instynktownie oceniamy przedstawiciela płci przeciwnej pod kątem jego atrakcyjności jako potencjalnego partnera. I sporo w tym prawdy, choć w przypadku Weroniki i Daniela ta odkryta po latach „seksualność” doprowadziła do końca ich przyjaźni.
Pewnie pomyślisz, że nasza przyjaźń skończyła się bo odkryłem, że się zakochałem. Nie. A Weronika? Też nie. Co się więc stało? Poszliśmy do łóżka, tyle. To wystarczyło, żeby wsystko się posypało. Nie potrafiliśmy przejść nad tym do porządku dzienniego, nie potrafiliśmy o tym zapomieć, rozmawiać. Wiesz, patrzyliśmy na siebie inaczej. Leżenie na kanapie pod wspólnym kocem było już niezręczne.
Dziś rozmawiają sporadycznie. Bo tak trzeba, bo szkoda tych lat, bo przecież nic się nie stało.
Jest inaczej. Ja to czuję, ona to czuje, ale ani ja, ani ona nie wiemy co mamy z tym zrobić. Nie chcemy związku, ale chcemy dawnej przyjaźni. Możliwe? Dziś utwierdzam się w przekonaniu, że nie. Szlag mnie trafia, gdy słyszę o trwałej i wspaniałej damsko - męskiej przyjaźni. Że to możliwe, że trwałe, że na całe życie. Serio? Dajcie mi dobry przykład, bo w naszym przypadku wystarczył seks, żeby nie było po niej śladu. Swoją drogą, bardzo dobry seks.
Jest inaczej. Ja to czuję, ona to czuje, ale ani ja, ani ona nie wiemy co mamy z tym zrobić. Nie chcemy związku, ale chcemy dawnej przyjaźni. Możliwe? Dziś utwierdzam się w przekonaniu, że nie. Szlag mnie trafia, gdy słyszę o trwałej i wspaniałej damsko - męskiej przyjaźni. Że to możliwe, że trwałe, że na całe życie. Serio? Dajcie mi dobry przykład, bo w naszym przypadku wystarczył seks, żeby nie było po niej śladu. Swoją drogą, bardzo dobry seks.