Po kilku tygodniach sytuacja zaczęła robić się męcząca. Magda czuła się, jakby miała dwie córki. Non stop na jej głowie było cudze dziecko, dla którego też robiła obiad, kupowała jogurty, owoce, przekąski. Dziewczynka zaczęła zostawać coraz dłużej, więc i kolacje jedli w powiększonym gronie. Magda była coraz bardziej wkurzona. Nie na to
dziecko, ale na jej rodziców. Nikt się nią nie interesował, nie dzwonił, nie pytał. Czasami odbierała ją starsza siostra, a czasami do 22 nikt się nie pojawiał. Wtedy wszyscy się ubierali i maszerowali parę bloków dalej.