Reklama.
Córka Magdy rozpoczęła swoją przygodę z podstawówką. Lęków, o to czy sobie poradzi, było całe mnóstwo. Nigdy nie była super towarzyskim dzieckiem. Miała jedną, ulubioną koleżankę z podwórka i nawet trochę to rodziców martwiło. Szkoła do której poszła jest jedną z największych, ale i najlepszych w mieście. No i jest blisko. Lada dzień sama będzie mogła codziennie do niej chodzić. Szybko okazało się, że Magda niepotrzebnie martwiła się o relacje córki z rówieśnikami. Zosia bardzo szybko się zaaklimatyzowała i zdobyła całkiem spore grono znajomych. W drugiej klasie trasę do szkoły pokonywała już sama. To zaledwie parę kroków, bez żadnej ulicy do pokonania. I wtedy sprawa zaczęła się komplikować w sposób, którego Magda nie przewidziała.
Codziennie po szkole córka pojawiała się w drzwiach wraz z koleżankami. Czasami były to trzy dziewczynki, czasami dwie. Ale z jedną przychodziła zawsze. Z początku nikt z domowników nie miał nic przeciwko. Nowa przyjaciółka to niezwykle miła, grzeczna i pomocna osoba. Rodzice byli zadowoleni, że ich córka właśnie z nią lubi przebywać najbardziej. A że pochodzi z biednej i wielodzietnej rodziny? Nie miało to znaczenia... do czasu.
Po kilku tygodniach sytuacja zaczęła robić się męcząca. Magda czuła się, jakby miała dwie córki. Non stop na jej głowie było cudze dziecko, dla którego też robiła obiad, kupowała jogurty, owoce, przekąski. Dziewczynka zaczęła zostawać coraz dłużej, więc i kolacje jedli w powiększonym gronie. Magda była coraz bardziej wkurzona. Nie na to dziecko, ale na jej rodziców. Nikt się nią nie interesował, nie dzwonił, nie pytał. Czasami odbierała ją starsza siostra, a czasami do 22 nikt się nie pojawiał. Wtedy wszyscy się ubierali i maszerowali parę bloków dalej.
Może cię zainteresować także: "Nasze życie ograniczyło się do prania, sprzątania, opieki nad dzieckiem". Jak zostać rodzicem i nie dać się rutynie?
Pewnej nocy (bo była to już 22:30), gdy odprowadzili dziewczynkę, nacisnęli domofon. Odebrała jej mama. Na słowa "przyprowadziliśmy Kasię", zareagowała krótkim "JUŻ???".
Jej głos naprawdę wyrażał ogromne zdziwienie i zaskoczenie. Nie wydawała się pijana, zresztą Kasia nic nie wspominała żeby jej rodzice nadużywali alkoholu, ale może się wstydzi?
Jej głos naprawdę wyrażał ogromne zdziwienie i zaskoczenie. Nie wydawała się pijana, zresztą Kasia nic nie wspominała żeby jej rodzice nadużywali alkoholu, ale może się wstydzi?
W Magdzie zawrzało. Jak wróciła do domu od razu opowiedziała wszystko mężowi i wspólnie postanowili, że trzeba coś z tym zrobić. Tylko co? Spotkać się z tymi rodzicami? I jak z nimi rozmawiać, żeby dziecko nie ucierpiało i nie pomyślało, że w ogóle jej u siebie nie chcą. Obgadać to najpierw z córką? Czy ona zrozumie? A może porozmawiać z wychowawcą klasy? On na pewno zna sytuację rodziny i może podpowie jakieś rozwiązanie? Coś trzeba zrobić, tylko co?