Trafiłam wczoraj na ciekawy artykuł. Autorka pisze w nim, że jej mąż od dziesięciu lat nigdy nie zawiesił nowej rolki z papierem toaletowym. Nawet, jeśli będąc w toalecie kończy mu się stara rolka, to wyjmuje z szafy nową i odkłada ją na brzeg zlewu, na pralkę lub przy spłuczce. Nigdy nie tam, gdzie jej miejsce. Przez 10 lat…
Początkowo złościła się na niego. Bo niby jaki to problem. Zwłaszcza, że i tak wyciąga z szafki nowy papier. Ale po czasie uświadomiła sobie, że niezależnie od tego ile razy prosi, ile razy krzyczy i ile razy przypomina – nic nie działa. Więc i ona zrezygnowała z wymieniania rolki.
Ale jest jeszcze coś – próba zrozumienia co oznacza fakt, że on nie zmienia rolki. Otóż oznacza to, że nie zmienia rolki. Tak. A czego nie oznacza? Nie oznacza, że jej nie kocha albo nie szanuje. Albo że w ten sposób protestuje przeciwko narzucaniu u obowiązków domowych.
Nie oznacza też, że jest niegrzeczny, albo jest bałaganiarzem. No, może jest trochę leniwy.
Po prostu każdy robi denerwujące rzeczy. Takie, które nie mają nic wspólnego z drugim człowiekiem czy rodziną. Takie złe, acz nieszkodliwe nawyki.
Życie byłoby nie do zniesienia, gdyby człowiek brał każde zachowanie drugiej osoby do siebie.Partner rzuca brudne skarpety obok kosza na brudy albo nie odkłada przedmiotów na swoje miejsce? Każdy z nas robi coś, co może irytować drugą osobę.
Zanim jednak głośno powiesz „ja nie”, to dobrze się zastanów? Naprawdę nie masz nawyków, które mogłyby irytować twojego partnera lub partnerki? Jesteś pewien? Bo ja jestem przekonana, że każdy z nas ma coś takiego. Coś, co mogłoby irytować nawet nas samych. Może piłowanie paznokci w nieodpowiednich miejscach? Albo chaotyczne układanie produktów w lodówce?
Czy rzeczywiście ta rolka papieru jest tak ważna?
Dzięki niej autorka tekstu uświadomiła sobie jedną rzecz. Tak – uświadomiła, albo rozumiała. Mąż nie kupuje jej kwiatów bez okazji. Czasem pudełko czekoladek, ale tylko wtedy jak się upomni. I nie zaskakuje ją tymi wyjątkowymi, romantycznymi momentami.
Ale robi coś innego. Sprawia, że codzienność staje się wyjątkowa.
Codziennie sprząta kocią kuwetę, choć za kotem nie przepada. Wynosi śmieci i pilnuje, by te odbierane raz w tygodniu były wyniesione przed dom o czasie. Zawsze zmywa po obiedzie. Sprzątanie to ich wspólne zadanie, tak samo jak wspólny jest ich dom. Ona nie myje podłóg, on nie pilnuje rachunków i opłat. Wspólnie żyje im się lepiej.
To nie jest tak, że ktoś komuś coś daje, a później coś w zamian odbiera. Wstawanie do dziecka o 5 nad ranem – łatwiej to robić na zmianę. Przerwa – każdy jej potrzebuje. Wolny wieczór – proszę bardzo. Tak wygląda życie, a w ten sposób jest prostsze. I można się nim cieszyć.
Urzekło mnie jeszcze jedno. To, co autorka napisała po tych wszystkich informacjach o domowych obowiązkach i wzajemnym wsparciu. A mianowicie pisze ona tak: Nie musi kupować mi biżuterii, ale wiem, że dla niego zawsze będę piękna. Czasem widzę, jak na mnie spogląda, jak na mnie patrzy nawet wtedy, gdy jest zdenerwowany. I jak jego oczy śmieją się, gdy wychodzimy na randkę. Co prawda chrapie i nie zmienia rolki po papierze toaletowym, ale to w gruncie rzeczy świetny facet. Czy chciałabym, żeby zmieniał tę rolkę? Pewnie! Ale pewnie on też chciałby coś we mnie zmienić.
I tak sobie myślę, że to wszystko prawda. Mój partner też ma irytujące nawyki. I ja święta nie jestem. Może więc warto zmienić punkt widzenia i docenić to, co w związku jest fajne? Zamiast skupiać się na rolce po papierze toaletowym zauważyć, że codziennie rano czeka na ciebie aromatyczna kawa i świeże pieczywo?
I skoro od 10 lat wymieniasz rolkę papieru (tu wstaw, co uznasz za stosowne) to może nie warto tracić więcej nerwów. Osiągnęłaś już poziom ekspercki, więc pójdzie sprawniej, jeśli załatwisz sprawę sama, a czas przeznaczony na prośby, groźby i nerwy spożytkujesz w inny sposób.